publikacja 06.02.2014 00:15
W modlitwie o zdrowie najzdrowsza jest modlitwa.
rysunek franciszek kucharczak /gn
Niedawno podczas Mszy ksiądz pytał dzieci, o co się modlić. No i dzieci wymieniały: „o pokój na świecie”, „o zdrowie dla chorych”, „za zmarłych”. Wierni, z obojętnym wyrazem twarzy, odpowiadali: „Wysłuchaj nas, Panie”. Aż tu nagle jedna dziewczynka wypaliła: „Żeby mama dostała podwyżkę”. – Ha, ha – rozległo się po kościele. Zebrani na tę chwilę się ożywili, rozciągając usta w pobłażliwych uśmiechach, aby po chwili ponownie zapaść w pobożne odrętwienie, przerywane rytualnym: „Wysłuchaj nas, Panie”.
Zastanowiła mnie ta scena. Dlaczego ludzi bawi najbardziej prawdziwa i konkretna modlitwa? Przecież ta jedna dziewczynka zdobyła się na akt wiary, której skuteczność można zweryfikować. Ona jedna wypowiedziała prośbę dotyczącą prawdziwego życia i dowiodła, że Bóg nie jest dla niej bezosobową ideą, lecz Kimś, kto troszczy się o najdrobniejsze szczegóły życia.
Gdyby ludzie w kościele szczerze przyłączyli się do modlitwy dziecka, bardzo możliwe, że jego matka dostałaby podwyżkę już w najbliższy poniedziałek (wydarzenie miało miejsce w sobotę). A nawet i nie musieliby się przyłączać. Modlitwa dziewczynki wystarczyłaby, gdyby jej prośba mogła zbudować czyjąś wiarę – na przykład jej matki. Bo nie w samej podwyżce rzecz, lecz w świadomości, Komu ją naprawdę zawdzięczamy. Tak jak nie o samo zdrowie chodzi w cudownym uzdrowieniu, lecz o wiarę, którą cud buduje. Każdy uzdrowiony, a nawet wskrzeszony, i tak przecież umrze (przypuszczam, że Łazarz powtórną śmierć miał łagodną, bo inaczej to by było nie fair), a to nie zdrowie, lecz wiara ostatecznie przygotuje go do szczęśliwej wieczności.
Prosić Boga o „pokój na świecie” jest bezpiecznie, bo się człowiek nie naraża na porażkę. Nikt nie powie: „Patrzcie, prosił, a tu nic”. Bo świat jest wystarczająco pojemny, żeby się w nim zmieściły i pokój, i wojna. Zawsze taki delikwent może powiedzieć, że gdzieś tam przestali się bić. Zresztą i tak nikt go o to nie zapyta, bo przy niekonkretnej modlitwie nikt nie ma konkretnych pragnień i oczekiwań. To tak jak z facetem, który mówił, że ma bardzo posłusznego psa. Gdy mu powie: „Będziesz ty cicho albo nie!”, to on zaraz jest cicho… albo nie. I nie ma problemu. Tylko że nie ma też żadnego rozwoju i żadnej korzyści.
Widziałem już dziesiątki cudów, które stały się w wyniku konkretnej modlitwy o konkretną rzecz – najczęściej modlitwy wspólnotowej. I widzę, jaki jest tego owoc: rosnąca chwała Boża. I wzrastające zaufanie słowu Boga – temu wyrażonemu przez Kościół i przez Biblię. Ludzie widzą, że Jezus żyje i działa, a skoro tak, to prawdą jest wszystko, co mówi.
Niedawno ktoś w kontekście uzdrowień postawił zarzut: a co z tymi, którzy nie zostaną uzdrowieni? No przepraszam – a to do kogo pytanie? Mamy się modlić, a co Bóg z tym zrobi, to Jego sprawa.
Maryja w Lourdes powiedziała Bernadetcie: „Jedni odzyskają zdrowie, a inni nie – bo źle wykorzystaliby swoje zdrowie”.
Każda modlitwa jest wysłuchana. Ale po wysłuchaniu Bóg może powiedzieć: „nie”. Też w interesie człowieka.
Lokalne otrzeźwienie
Coraz więcej polskich miast sprzeciwia się gender. Przykładowo Rada Powiatu Piaseczyńskiego podjęła uchwałę „w sprawie obrony dzieci i młodzieży przed ideologią gender”. Rada, jak czytamy, „opowiada się za poszanowaniem wolności człowieka i przeciw wszelkiej dyskryminacji, także ze względu na płeć. Jednocześnie dostrzega niebezpieczne próby wdrażania do naszego życia społecznego ideologii »gender«, szkodliwej i niebezpiecznej, zwłaszcza dla młodego pokolenia, niszczącej integralność płci i rodzinę, obcej naszej kulturze, tradycji i normom społecznym”. Radni sprzeciwiają się „łamaniu Konstytucji RP poprzez odbieranie rodzicom prawa do wychowywania dzieci zgodnie z najważniejszymi wartościami, jakie wyznają”. I apelują do szefów instytucji państwowych, do rodziców i nauczycieli, „aby wspólnie przeciwdziałać zgubnej dla młodego pokolenia ideologii gender”. I ciekawe, że ludzie z radością to przyjmują. Radny Jerzy Leniec z Piaseczna w jeden dzień zebrał aż 600 podpisów poparcia. Ale ludzie! Przecież ministra Kozłowska-Rajewicz tłumaczyła, że gender to nic złego! I Magdalena Środa tłumaczyła, i Kazimiera Szczuka, i Kolenda-Zaleska! I „Tygodnik Powszechny”! Czy to nie są dla was autorytety? Że co? Aha…
Niesłuszna prawda
Niesłuszna prawda Mark Regnerus, profesor socjologii z USA, opublikował wyniki swoich badań nad dorosłymi, którzy jako dzieci byli wychowywani przez pary homoseksualne. Wykazał, że blisko 40 proc. dzieci wychowywanych przez lesbijki i prawie 30 proc. dzieci wychowywanych przez gejów określa się jako homo- lub biseksualiści. Inaczej mówiąc, wychowanie w „homorodzinie” sprawia, że dzieci w dużej mierze przejmują defekt opiekunów. No, to do roboty „najlepsi uczeni”! Ratujcie homonaukę, bo na naukę za późno.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł