Polityczna wyprawka

Piotr Legutko

GN 07/2014 |

publikacja 13.02.2014 00:15

Łamiąc prawo i dobre obyczaje, rząd chce rodzicom dać darmowy podręcznik. Za jaką cenę?

Polityczna wyprawka Jacek Turczyk /epa/PAP Premier Donald Tusk, minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska (z prawej) oraz rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowali o rządowych planach

Premier Donald Tusk zapowiedział, że 1 września uczniowie pierwszych klas otrzymają darmowy podręcznik. Trudno znaleźć wśród polityków jakiejkolwiek partii kogoś, kto by zagłosował przeciw takiej koncepcji. Ruszyła więc machina legislacyjna, która ma umożliwić zamówienie, napisanie, wyprodukowanie i dystrybucję podręcznika. Ruszyła, choć jest to przedsięwzięcie niewykonalne w obecnym stanie prawnym i zakładające wywrócenie do góry nogami zasad, jakimi obecnie rządzi się polska szkoła. Oczywiście teoretycznie da się z Krakowa do Warszawy przejechać samochodem w 2 godziny, ale pod warunkiem, że złamiemy wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego. Do takiego zakładu z losem można porównać decyzję rządu. Jak się uda, polityczne profity w jesiennych wyborach murowane. Rodzi się jednak pytanie, czy skórka warta za tę wyprawkę?

Oferta ważna 48 godzin

Decyzja po raz pierwszy została podana do publicznej wiadomości 10 stycznia. W cztery dni później prawnicy rządowi dostali projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Obecną trzeba zmienić, bo nie pozwala ministrowi edukacji zamawiać i wydawać podręcznika poza całą skomplikowaną procedurą. 21 stycznia rząd przyjmuje dokument i kieruje do Sejmu jako pilny. Nie czekając na to, co zrobi parlament, Joanna Kluzik-Rostkowska zleca ministerialnemu Ośrodkowi Rozwoju Edukacji opracowanie szczegółowej koncepcji materiałów metodycznych, programu nauczania, podręcznika oraz dodatkowych materiałów, przeznaczonych dla nauczania w klasach I–III szkoły podstawowej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.