Biernacki: Nie widzę podstaw do rezygnacji

PAP |

publikacja 12.02.2014 09:59

Nie widzę podstaw do rezygnacji - powiedział w środę minister sprawiedliwości Marek Biernacki pytany o to, czy w związku z ostatnimi wydarzeniami ws. Mariusza T., złoży dymisję. Obywatele są przed nim dobrze chronieni - zapewnił.

Biernacki: Nie widzę podstaw do rezygnacji Jacek Turczyk /PAP Minister sprawiedliwości Marek Biernacki podczas konferencji prasowej w Sejmie, 7 bm.

"Mój licznik, jeżeli chodzi o dymisję, bije cały czas jeden. Wyzwanie, z którym się cały czas konsekwentnie zmierzam, to czy ustawa o niebezpiecznych przestępcach będzie konstytucyjna" - mówił Biernacki w TVN24.

Dopytywany, czy nie widzi podstaw, aby zrezygnować z pełnionej funkcji odparł: "Nie, ponieważ to zobowiązanie muszę zrealizować". Jak dodał, musi dojść do posiedzenia Trybunału Konstytucyjnego.

"Akurat teraz też nie było żadnej takiej sytuacji, która wynikałaby z błędów ministerstwa, którym kieruję" - ocenił. "W tej sprawie zostały zachowane wszystkie procedury" - dodał.

Biernacki uważa, że obywatele są dobrze chronieni przed T. - jest on objęty ustawą oraz ścisłym dozorem policyjnym. "Jeżeli ktoś by zginął, to w tym momencie będzie to klęska państwa" - dodał.

Minister był pytany o sugestie polityków opozycji oraz niektórych prawników, że do celi Mariusza T. podrzucono rzekomo pornograficzne materiały. Według niego ci, którzy tak twierdzą, poddają się ogromnej presji, która powstała wokół ustawy o niebezpiecznych przestępcach nie zaznajamiając z faktami.

Jak wyjaśniał, "tego typu cele są ściśle monitorowane i rejestrowane non stop przez kamery i w takich celach nie można nic podłożyć". "A jeżeli ktoś cokolwiek spróbuje podłożyć, to będzie to zarejestrowane przez kamery" - zapewniał. Jak dodał naturalne było, że po znalezieniu takich materiałów przeprowadzona zostanie kontrola procedur.

Przypomniał, że w sobotę odbyła się pierwsza kontrola w celi w obecności Mariusza T., a w poniedziałek odbyło się przeszukanie pomieszczenia, gdy znajdował się on na sali sądowej.

"Przedstawiony dyrektorowi protokół z kontroli określał, że możliwe jest, iż są to materiały pedofilskie i pornograficzne. Gdyby dyrektor protokół zostawił i badał przez kolejne dni, to dziś nie byłby dyrektorem, a ja nie byłbym ministrem, a pan pytałby dlaczego ja nic nie zrobiłem, skoro kontrola ujawniła taki materiał" - mówił Biernacki. "Dyrektor nie mógł protokołu schować do biurka, musiał złożyć zawiadomienie do prokuratury, aby prokurator ten materiał ocenił" - dodał.

Jak mówił, sam tych materiałów nie widział, ale w notatce jaką otrzymał, "jest wyraźnie stwierdzone, że (w materiałach) są sceny, które mogą uchodzić za sceny pedofilskie".

"Dwa dni przed wyjściem Mariusz T. przepakowywał swoje rzeczy i być może monitoring wykazał, że chował w określonym miejscu pewne materiały i to musi wyjaśnić kontrola" - zaznaczył minister.

Według niego opinia o podrzuceniu materiałów upada, bo T. potwierdził, iż są to jego zdjęcia. Dodał, że gdyby - hipotetycznie - służba więzienna podrzuciła taki materiał, to zrobiłaby go tak, by prokurator tego nie obalił. "Opinia o podrzucenia została stworzona bez zaznajomienia się z faktami" - uważa Biernacki.

Pedofil i zabójca czterech chłopców, Mariusz T. we wtorek zakończył karę 25 lat więzienia i opuścił zakład karny. Służba więzienna chciała go tam zatrzymać wnioskując o tymczasową izolację (do czasu prawomocnej decyzji sądu ws. ewentualnego uznania go za osobą zagrażającą innym). Na dzień przed opuszczeniem przez T. zakładu zawiadomiła prokuraturę, że w jego celi znaleziono materiały o charakterze pornograficznym z udziałem małoletnich. Śledczy nie podzielili tej opinii. W mediach pojawiały się sugestie, że materiały zostały podrzucone.

Sąd pierwszej instancji odroczył do 3 marca termin rozprawy ws. uznania T. za osobę zagrażającą innym i izolowania go. Nie przychylił się do wniosku dyrektora więzienia, by mężczyzna na ten czas pozostał w izolacji. Za kilka dni zasadność tej decyzji zbada sąd apelacyjny.