Miasto widmo


Jerzy Szygiel

GN 11/2014 |

publikacja 13.03.2014 00:15

Mimo podpisania porozumienia pokojowego w Addis Abebie, walki w Sudanie Południowym nie ustają. Wojenna apokalipsa dotyka przede wszystkim najsłabszych.



Poranione dzieci wywieziono do szpitala Czerwonego Krzyża
pod miastem Malakal
 SAMIR BOL /east news
 Poranione dzieci wywieziono do szpitala Czerwonego Krzyża
pod miastem Malakal


Siostrze Elenie Balatti trudno mówić. Właśnie dotarła z Malakalu do Dżuby, stolicy kraju. Wraz z innymi uciekinierkami należy do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Kombonianek Serca Jezusowego, obecnych w Afryce od połowy XIX wieku. Założyciel włoskich kombonianów św. Daniel Comboni, wysłannik papieża Piusa IX do Afryki Środkowej, niestrudzony przeciwnik niewolnictwa i ewangelizator, zmarł w stolicy Sudanu Chartumie w 1881 r. na cholerę. Dziś ta choroba znowu zabija w Sudanie Południowym, choć jest jedynie tłem wojennego horroru. 


Gwałt w świątyni


– Wyjechałyśmy na prośbę braci zakonnych. Kilku z nich zostało, by opiekować się kościołem Chrystusa Króla, ostatnim czynnym w mieście, jest tam jeszcze ok. 30 uchodźców. 25 lutego do naszej świątyni wdarli się rebelianci z Białej Armii. Wcześniej spustoszyli nasz szpital, zabijali chorych w łóżkach, spalili sierociniec. Wieczorem w kościele wybierali dziewczynki, dziewięć z nich zgwałcili na miejscu, na oczach ich rodzin i wszystkich przerażonych uchodźców zgromadzonych w świątyni. Mogłyśmy tylko płakać. Nazajutrz odwiozłyśmy poranione dzieci – miały po 12,13 lat – do szpitala Czerwonego Krzyża pod miastem, niedaleko obozu dla uchodźców ONZ, gdzie schroniło się ok. 20 tys. ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.