Agentura Watykanu

Franciszek Kucharczak

GN 13/2014 |

publikacja 27.03.2014 00:15

Gdyby Kościołem rządziła świecka władza, z Boga zrobiłaby nacjonalistę.

Agentura Watykanu rysunek franciszek kucharczak /gn

Gdy oglądałem transmisję z ogłoszenia aneksji Krymu, mimowolnie wzdrygnąłem się, widząc wśród uczestników kremlowskiego „Parteitagu” białe nakrycia głowy prawosławnych duchownych. Osobliwy obrazek: satrapa proklamuje skandaliczny akt totalnego bezprawia i niesprawiedliwości, a kapłani sprawiedliwego Boga klaszczą na stojąco razem z innymi, nadęci jak Kalisz na manifie.

W takich razach widać, jakie to szczęście, że duchowni katoliccy nie zasiadają w parlamentach i nie należą do partii politycznych. A nie byłoby tego, gdyby nie ponadpaństwowość Kościoła katolickiego. Bez tego każdy władca organizowałby sobie taki kościółek, jaki by mu pasował, a JEGO duchowni usłużnie robiliby, co by kazał.

Od samego początku autorytet Piotra, w którym działa każdy papież, doprowadzał do szału wielkich tego świata. Takich rzeczy władza nie lubi, bo ona z reguły chce mieć całą władzę, zwłaszcza rząd dusz. Im większy się więc trafił tyran, tym gorliwiej zabiegał o odcięcie obywateli swojego państwa od wpływu papieża – również wtedy, gdy sam deklarował katolicyzm. Nie podobało się władcom, że papież decyduje o wyborze biskupów, że ludzie na „ich terenie” słuchają jakichś papieskich orędzi i rozporządzeń, i że w ogóle ktoś ma tak wielki wpływ na ich własnych poddanych, gdy to przecież ICH poddani!

Struktura Kościoła i dziś nie podoba się władzy i jej bezmyślnym klakierom. „Agentura Watykanu!” – wykrzykują, żądając od Kościoła, żeby się podporządkował państwu w każdej dziedzinie, nawet gdy ono tworzy zbrodnicze prawa. Bo ta „agentura” to ponoć księża, którzy, będąc na przykład Polakami, słuchają „władz obcego państwa”. To oczywiście manipulacja, bo kościelna zwierzchność nie przeszkadza w wypełnianiu uczciwych obowiązków obywatelskich – a nawet mu sprzyja. Ale, istotnie, dzięki tej zwierzchności Kościół trzyma się kursu wyznaczonego przez Chrystusa, i nie ulega Henrykom VIII, Piotrom Wielkim czy innym Putinom. To właśnie ta „agentura Watykanu” sprawia, że Kościół nie daje się wplątać w rozmaite nacjonalizmy i inne izmy. Oczywiście niejednego duchownego katolickiego władza znęciła i wprzęgła w swoje ziemskie interesy, ale on wtedy przestawał reprezentować Kościół.

Wierni odwracali się i od renegatów przysięgających na wierność rewolucji francuskiej, i od polskich „księży patriotów”, którzy wysługiwali się komunistom – bo wiedzieli, że ci ludzie działają wbrew woli Kościoła. Oj, jeszcze podziękują dzisiejsi naiwni za tę „agenturę Watykanu”, jeśli coś złego stanie się z Polską. Co ta „agentura” znaczy, wiedzieli doskonale Polacy żyjący pod carską, a potem komunistyczną zwierzchnością, gdy Kościół był jedynym miejscem, w którym byli wolni. Ale to tylko mało istotny skutek uboczny tej niezależności Kościoła. Dużo istotniejsze jest to, że dzięki niej jasne staje się to, iż „Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie”. A to św. Piotr powiedział (Dz 10,34–35). Pierwszy papież przecież.

Bo i tak to robią

Belgijscy lekarze dojrzewają: teraz chcą eutanazji bez zgody pacjenta. Z takim wnioskiem, w imieniu szerokiego środowiska lekarzy, wystąpił prof. Jean-Louis Vincent, były przewodniczący Belgijskiego Towarzystwa Intensywnej Terapii. Argument? I tak się to robi, i to częściej niż na życzenie (ten sam argument towarzyszył kampanii dotyczącej eutanazji dzieci). Ma to dotyczyć sytuacji, gdy jakość życia jest niezadowalająca i nie ma możliwości zmiany tego stanu. Nie ma tu już mowy o ludziach, którzy bardzo cierpią, lecz o takich, którzy nie są w stanie świadomie poprosić o eutanazję. Profesor Vincent uspokaja, że w takim wypadku konieczna będzie konsultacja z rodziną, bo wśród celów takiej eutanazji ma być lepsza jakość umierania i możliwość pożegnania z bliskimi. Że też się chłopu chce jeszcze gadać takie rzeczy. Bo tak: na początku poddawani eutanazji mieli być tylko ciężko chorzy dorośli, którzy bardzo tego chcieli. Potem prawo się zmieniło, bo i tak „eutanazowano” także innych dorosłych, którzy chcieli. Potem zmieniono i to, bo i tak „eutanazowano” dzieci, które chciały. Teraz znów ma się zmienić, bo i tak się „eutanazuje” tych, którzy nie mówią, że nie chcą. Jak więc w Belgii uchronić się od eutanazji? Nosić na czole oświadczenie: „Nie chcę eutanazji”. Jeszcze przez jakieś dwa lata powinno działać.

Małolaty od seksu

Amerykańska organizacja aborcyjna Planned Parenthood nie zadowala się już masowym zabijaniem dzieci i robieniem biznesu na zwykłym wciskaniu ludowi antykoncepcji. Teraz w tym celu szkoli „sekspertów”: dzieci i młodzież, którzy będą to propagować wśród swoich rówieśników. Oczywiście „chodzi tylko o informację”. Ależ jasne, zawsze o to chodzi. Już w raju o to chodziło.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.