Zbuntowany kapłan

Bogumił Łoziński

GN 18/2014 |

publikacja 30.04.2014 08:53

Wypowiadając posłuszeństwo swojemu biskupowi, ks. Wojciech Lemański nie robi tego w imię jakichś ważnych wartości, chodzi mu o siebie samego.

Wobec groźby profanacji Najświętszego Sakramentu i prób zajęcia świątyni przez zwolenników ks. Lemańskiego abp Henryk Hoser zamknął kościół w Jasienicy do odwołania Paweł Supernak /PAP Wobec groźby profanacji Najświętszego Sakramentu i prób zajęcia świątyni przez zwolenników ks. Lemańskiego abp Henryk Hoser zamknął kościół w Jasienicy do odwołania

Były proboszcz z Jasienicy wywołuje konflikty i dzieli środowiska, w których pracuje, a po wypowiedzeniu posłuszeństwa swojemu biskupowi tworzy wokół siebie wspólnotę nieuznającą zwierzchnictwa diecezji. Dla liberalnych mediów stał się symbolem kapłana walczącego o wolność, który jest prześladowany przez „autorytarny” Kościół. Jednak gdy przyjrzymy się, o co „walczy” ks. Lemański, trudno dopatrzyć się jakichś szczególnych wartości. W rzeczywistości atakuje wszystkich, którzy myślą inaczej niż on.

Nieposłuszny kapłan

Wydarzenia, jakie miały miejsce przed świętami wielkanocnymi w Jasienicy, to apogeum sporu, jaki toczy się w tej parafii od kilku lat, a którego źródłem jest ks. Lemański. W sobotę przed Niedzielą Palmową otrzymał on dekret biskupa warszawsko-praskiego, abp. Henryka Hosera, zakazujący mu sprawowania wszelkich funkcji kapłańskich w jasienickiej parafii. Nie zastosował się do niego, a część wiernych wszczęła bunt. Gdy administrator parafii ks. Grzegorz Chojnicki nie dopuścił byłego proboszcza do sprawowania niedzielnej Mszy św., wielokrotnie zakłócali oni Eucharystię. W stronę ks. Chojnickiego padały okrzyki: „Ty łobuzie!”, wygrażano mu pięściami, a gdy wyszedł z kościoła, jeden z parafian napluł mu w twarz. Inny groził: „Jak znajdziemy pistolet, to cię zastrzelimy!”. Próbowano też odebrać klucze do kościoła. Potem buntownicy zablokowali wejście do świątyni, aby nie mogły się odbyć kolejne Msze. Następnego dnia domagali się od administratora kluczy do kościoła. Wobec realnej groźby profanacji Najświętszego Sakramentu i prób zajęcia świątyni przez zwolenników ks. Lemańskiego abp Hoser zamknął kościół do odwołania.

Rodzi się pytanie, co takiego się wydarzyło, że trzeba było wręczać specjalny dekret, i to tuż przed świętami, skoro ks. Lemański już w lipcu ubiegłego roku został odwołany z funkcji proboszcza, m.in. za podejmowanie działań w parafii bez uzgodnienia z władzami kościelnymi czy kwestionowanie nauki Episkopatu Polski w dziedzinie bioetyki, a przede wszystkim za nieposłuszeństwo biskupowi. Wówczas kapłan nie podporządkował się tej decyzji i nie chciał opuścić parafii, a część wiernych stanęła w jego obronie. W tej sytuacji kuria zgodziła się na porozumienie, w myśl którego ks. Lemański zamieszkał poza parafią (u jednego z księży w pobliskim Tłuszczu), ale mógł odprawiać w kościele w Jasienicy jedną Mszę w niedzielę. Pytany, dlaczego zgodził się na złamanie własnego dekretu, abp Hoser tłumaczy nam, że sytuacja stała się tak napięta, iż sukcesem było opuszczenie parafii przez dotychczasowego proboszcza, a poza tym miał nadzieję, że kapłan w końcu się opamięta. Nadzieje okazały się płonne, a ks. Lemański, mimo zakazu arcybiskupa, prowadził działalność duszpasterską, i to bez wiedzy administratora parafii. W tej sytuacji abp Hoser uznał, że sprawy zaszły za daleko i jeszcze przed świętami wydał dekret całkowicie zakazujący zbuntowanemu kapłanowi posługi w parafii. – Bez mojej wiedzy chodził po kolędzie, w niektórych domach mnie nie przyjmowano, bo mówili, że już był u nich ks. Lemański – tłumaczy nam ks. Chojnicki. Zwolennicy zbuntowanego kapłana sprzedawali w zakładzie fryzjerskim opłatki, które on poświęcił. Organizował też poza kościołem spotkania świąteczne i bez wiedzy administratora zbierał ofiary na Msze. – Ks. Lemański organizuje wokół swojej osoby parafię personalną w opozycji do parafii terytorialnej – ocenia abp Hoser. Początkowo zamknięcie kościoła wywołało ostre protesty parafian, ale po świętach w kurii rozpoczęły się rozmowy ze zwolennikami kapłana, a także wiernymi, którzy uznają dekrety abp. Hosera. Arcybiskup tłumaczy, że warunkiem otwarcia kościoła jest pojednanie między parafianami i moralna pewność, że nie będzie siłowych prób przejęcia świątyni. Ma nadzieję, że dzięki dialogowi prowadzonemu w kurii uda się osiągnąć porozumienie.

Gorliwy kapłan

Ludzie znający od lat ks. Lemańskiego są zszokowani jego postawą i podkreślają, że był on gorliwym kapłanem. – Bardzo pracowity, pełen poświęcenia, wymagający od siebie, inteligentny – mówi nam jego kolega kursowy. Do niedawna ks. Lemański był zapraszany jako rekolekcjonista, bo głosi bardzo dobre kazania. Po święceniach pracował w rodzimej diecezji warszawsko-praskiej, a potem na Białorusi. Po powrocie do Polski został proboszczem w Otwocku, a od 2006 r. w parafii w Jasienicy. Zaangażował się w dialog chrześcijańsko-żydowski, był współzałożycielem Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich, wstąpił także do Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Zaangażowanie to zostało docenione przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w 2008 r. odznaczył ks. Lemańskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za bycie „kustoszem pamięci o polskich Żydach”. Jego gorliwość podkreślają też mieszkańcy Jasienicy. – Troszczy się o potrzebujących, dba o życie religijne, wszystkie pieniądze przeznacza na kościół, a sam żyje bardzo skromnie – mówi nam jeden z parafian, murem stojący za byłym proboszczem.

Konfliktowy kapłan

Z czasem zaczęły pojawiać się problemy. Jasienicki proboszcz popadł w konflikty z innymi kapłanami, a także z władzami samorządowymi i oświatowymi. Najbardziej znany jest spór z dyrektorką w Zespole Szkół w Jasienicy, m.in. o to, na co wydać pieniądze z funduszu sołeckiego. – Ksiądz chciał rządzić w szkole – ocenia mieszkaniec Jasienicy, krytycznie nastawiony do działalności byłego proboszcza. Gdy władze oświatowe poparły panią dyrektor, ks. Lemański wytoczył jej cywilny proces o zniesławienie, łamiąc przy tym przepisy kościelne, które mówią, że na takie działanie musi być zgoda biskupa. Władze oświatowe poprosiły abp. Hosera o interwencję, a ten cofnął ks. Lemańskiemu misję kanoniczną do nauczania religii w tej szkole. Jeszcze zanim wybuchł spór z dyrektorką szkoły, wobec nasilających się konfliktów arcybiskup zaproponował ks. Lemańskiemu przeniesienie do innej parafii i w 2010 r. wydał stosowny dekret. Jasienicki proboszcz go nie zaakceptował i odwołał się do Stolicy Apostolskiej. Od tego momentu rozpoczęła się epopeja związana z nieposłuszeństwem wobec biskupa. W 2012 r. abp Hoser udzielił ks. Lemańskiemu dwóch upomnień kanonicznych, m.in. za „kwestionowanie nauki katolickiej Konferencji Episkopatu Polski w dziedzinie bioetyki”, w następnym roku zakazał mu wypowiadania się w mediach. Gdy to nie pomogło, w 2013 r. odwołał go z funkcji proboszcza. Na wszystkie upomnienia, zakazy i dekrety ks. Lemański odpowiadał odwołaniem się (rekursem) do watykańskiej Kongregacji ds. Duchowieństwa. Twierdził, że dopóki ona nie rozpatrzy sprawy, decyzje abp. Hosera nie obowiązują. Gdy kongregacja uznała zasadność wszystkich decyzji arcybiskupa, zbuntowany kapłan odwołał się do wyższej instancji – Trybunału Sygnatury Apostolskiej. Warto zwrócić uwagę na to, że ks. Lemański wchodzi w konflikty praktycznie z każdym środowiskiem, w którym funkcjonuje, i często doprowadza tam do podziałów. Spór wiedzie nie tylko ze swoim biskupem, księżmi, częścią parafian, dyrekcją szkoły, krytykującymi go dziennikarzami. Doprowadził nawet do podziału w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów. Gdy jeden ze współprzewodniczących Rady w imieniu jej członków wydał oświadczenie w obronie ks. Lemańskiego, drugi współprzewodniczący o. Wiesław Dawidowski oraz członkini zarządu Barbara Sułek-Kowalska zrezygnowali z udziału w tym gremium. – On nie tylko nie akceptuje ludzi mających inne zdanie, ale także tych, którzy podzielają jego poglądy, ale w praktyce chcą realizować je inaczej niż on – diagnozuje istotę problemu jasienickiego kapłana jeden z księży z diecezji. Przy okazji ujawnia, że wbrew medialnemu obrazowi o autorytaryzmie abp. Hosera wielokrotnie wysyłał on do ks. Lemańskiego kapłanów z misją mediacyjną. Na próżno, ks. Lemański był gotów zgodzić się tylko na takie rozwiązanie, które on zaproponuje.

Kapłan „Wyborczej”

Postawa ks. Lemańskiego i jego poglądy sprawiły, że stał się „bohaterem” liberalnych mediów i to one odegrały zasadniczą rolę w eskalacji konfliktu w Jasienicy. Demonstracyjne okazywanie nieposłuszeństwa biskupowi, kwestionowanie nauczania episkopatu, odmawianie prawa Kościołowi do publicznego wypowiadania się albo oskarżanie duchowieństwa o antysemityzm doskonale wpisują się w wizję Kościoła prezentowaną przez liberalne media, z „Gazetą Wyborczą” na czele. Publicyści tej ostatniej zrobili z ks. Lemańskiego orędownika wolności, który jest niszczony przez polskich biskupów, bo chce wprowadzić nauczanie papieża Franciszka. „Bez względu na skalę niepokorności ks. Wojciecha Lemańskiego Kościół powinien go hołubić, stawiać za wzór, całować po rękach, a nie gnębić i szykanować ”– napisała w „Wyborczej” Katarzyna Kolenda-Zaleska, dowodząc, że jest on „prawdziwym pasterzem, który wypełnia wskazania Jana Pawła II”. Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”, opublikowała nawet wywiad rzekę z ks. Lemańskim, w którym opowiada się on m.in. za adopcją dzieci przez pary homoseksualne i za związkami partnerskimi. Gdy pytamy abp. Hosera, co będzie z ks. Lemańskim, podkreśla, że stracił on „zmysł Kościoła”. – Gdyby utrzymał obecną postawę, to obawiam się, że zamknie mu to drogę do funkcjonowania we wszelkich strukturach kościelnych. Mam jednak nadzieję, że ten zmysł odzyska i się opamięta – mówi arcybiskup.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.