Tajemnice generała

Andrzej Grajewski


GN 23/2014 |

publikacja 05.06.2014 00:15

Wojciech Jaruzelski często powtarzał, że kiedyś historia osądzi go sprawiedliwe. Może się okazać, że ten sąd będzie dla niego znacznie bardziej surowy niż oceny nawet najbardziej zagorzałych jego współczesnych przeciwników.


Ciemne okulary gen. Jaruzelskiego stały się jednym z symboli 
stanu wojennego WOJTEK LASKI /EAST NEWS Ciemne okulary gen. Jaruzelskiego stały się jednym z symboli 
stanu wojennego

W warunkach realnego socjalizmu był postacią nietuzinkową. Nie znam drugiego przypadku, aby człowiek o jego biografii i pochodzeniu społecznym osiągnął tak wysokie stanowisko i cieszył się niezmiennym zaufaniem Kremla, jakiego nigdy nie miał Gierek czy Kania, ale nawet Bierut czy Gomułka. 


Panicz


Urodził się w Kurowie w 1923 r., gdzie jego ojciec Władysław, ziemianin o szlacheckim rodowodzie, herbu Ślepowron, zarządzał dużym majątkiem w Trzecinach. Dwór dziadków, gdzie mieszkali, „była to posiadłość otoczona wspaniałą przyrodą, cudownymi krajobrazami” – wspominał generał po latach w rozmowie z Teresą Torańską. Imię otrzymał na część dziadka Wojciecha Jaruzelskiego, powstańca styczniowego, wywiezionego na Sybir. Okazało się, że wnuka spotka podobny los. Ojciec Władysław był znakomitym kawalerzystą. W 1920 r. ochotniczo zaciągnął się do armii, aby bronić Polski przed najazdem bolszewickim. Wojciech odziedziczył po nim zamiłowanie do koni. Była to właściwie jedyna ekstrawagancja, której oddawał się z przyjemnością, wiodąc później życie peerelowskiego dygnitarza. Na polowanie chodził niechętnie, towarzysząc głównie zagranicznym delegacjom, choć miał opinię dobrego strzelca. W suto zakrapianych żołnierskich biesiadach nie gustował, był abstynentem, nie pił, nie palił. Na tle typów, których „nie matura, lecz chęć szczera” zrobiła oficerami, wyróżniał się inteligencją, ogładą, dobrymi manierami, a czasem pańskim gestem. Nawet jako wysokiej rangi dowódca lubił w stadninach, prowadzonych przez wojsko, wybrać się wierzchem na przejażdżkę. Osobiście gratulował Janowi Kowalczykowi, gdy zdobył złoty medal olimpijski w jeździectwie w Moskwie w 1980 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.