Lekarze z Zakonu Maltańskiego wśród uchodźców

RADIO WATYKAŃSKIE |

publikacja 18.06.2014 21:29

Praktycznie każdego dnia do południowych wybrzeży Włoch docierają kolejne łodzie z uchodźcami. Ośrodki pomocy są przepełnione. Władze Italii proszą Europę o wsparcie.

W stawianie czoła przedłużającemu się kryzysowi humanitarnemu aktywnie włącza się także Kościół, m.in. za pośrednictwem Caritas. W Palermo kolejne świątynie przerabiane są na noclegownie dla uchodźców. Także lekarze z Zakonu Maltańskiego przez całą dobę niosą im pomoc. Specjalne ekipy dyżurują nie tylko w ośrodkach dla migrantów, ale także na łodziach niosących im ratunek. Na jednej z nich przez 45 dni pracowała doktor Giada Bellanca. Tylko podczas pierwszego dyżuru jej zespół uratował 1160 uchodźców. Włoska lekarka podkreśla, że uchodźcy są ogromnie wdzięczni za otrzymaną pomoc i proszą jedynie, by traktować ich jak normalnych ludzi. 

„Migranci. Osobiście, kiedy docierają do wybrzeży Italii, wolę o nich mówić «goście». Tak w rzeczywistości jest, gościmy ich w ramach operacji «Mare Nostrum - Nasze Morze». Nie możemy ich traktować jak przestępców – mówi doktor Bellanca. - Musimy pamiętać, że zanim wsiedli do tych wyniszczonych łodzi czy pontonów byli normalnymi ludźmi. Może bardzo biednymi, może żyjącymi w okrutnych warunkach, ale normalnymi. Mieli rodziny, robili zakupy, odprowadzali dzieci do szkoły, pracowali, robili projekty na przyszłość, może chcieli wybudować dom. Tak jak każdy z nas tutaj. I o tym nie wolno nam zapominać. Gdy wyławiamy ich w często ciężkim stanie, oni nie przestają być ludźmi. Nie mamy prawa na nich patrzeć inaczej. To ludzie, którzy są tacy sami jak my”. 

Doktor Bellanca wyznaje, iż ogromnym zaskoczeniem był dla niej fakt, że wśród syryjskich uchodźców, którym niosła pomoc, jest bardzo wielu ludzi doskonale wykształconych i mających dobry fach w ręku. Gdyby nie wojna, nigdy nie opuściliby swojej ojczyzny. „To zmieniło moje patrzenie na to, co się dzieje po drugiej stronie morza. Każdy z tych ludzi, decydując się na tak dramatyczną podróż, robił to w nadziei na normalne życie” - podkreśla lekarka. Wspomina nadzieję, jaka pojawiała się w oczach setek uratowanych przez nią ludzi po tym, jak usłyszeli, że są we Włoszech. „Wielu z nich wsiadając w Afryce do łodzi nie ma najmniejszego pojęcia, gdzie wyląduje – mówi doktor Bellanca. - Wiedzą jedynie, że Europa oznacza dla nich możliwość godnego życia”.