Nie zostań mafiozem!

Andrzej Macura

Ewangelizacja, duszpasterstwo, czy administrowanie? Na pewno drugie nie może przeszkadzać pierwszemu.

Nie zostań mafiozem!

„Kiedy adorowanie Boga jest zastępowane adorowaniem pieniądza, to otwiera się droga grzechu, interesu osobistego i przemocy” – mówił papież podczas liturgii w Sibari w Kalabrii. „Kiedy nie oddaje się czci Panu Bogu, to stajemy się czcicielami zła, tak jak są nimi ci, którzy żyją z przestępstw i przemocy” (...) „My, chrześcijanie, nie chcemy czcić nikogo i niczego na tym świecie, za wyjątkiem Jezusa Chrystusa, który jest obecny w Najświętszym Sakramencie”. Pierwsza reakcja czytającego te słowa? Moją można streścić trzema krótkimi słowami: „ale im powiedział”. Im, to znaczy członkom kalabryjskiej ndranghety.

Tyle że nie powiedział tylko „im”. Powiedział także nam. Nam, pobożnym chrześcijanom, o ile mniej... może nie tyle czasu co serca... niż na adorowanie Chrystusa wkładamy w zabieganie o środki materialne. Nam, pobożnym chrześcijanom też grozi, że jak żyjący z przestępstw i przemocy staniemy się czcicielami zła.

Przed tygodniem na swoim blogu dzieliłem się refleksjami z (przed)wakacyjnych podróży. Pisałem między innymi o niebezpieczeństwie, jakim jest zamienienie się duszpasterzy w administratorów dóbr. I nie chodziło mi głównie o pieniądze. Przede wszystkim o czas, jaki zabiera to wyświęconym przecież na szafarzy Bożych tajemnic. Czy naprawdę warto?

Kościół do swojego działania potrzebuje środków materialnych. Zwykłe wybudowanie i utrzymanie miejsca modlitwy (czyli kościoła), tak potrzebne chrześcijańskim wspólnotom, sporo kosztuje. Niezwykle ważne jest w tym jednak, by nie stracić z oczu co jest celem Kościoła, a co środkiem, który ma pomóc w doprowadzeniu do tego celu. Skuteczność misji Kościoła nie zależy bowiem od ilości zaangażowanych w nią środków materialnych. Ba, można się nawet zastanawiać, czy nie zachodzi tu relacja odwrotnej proporcjonalności: im więcej środków, tym mniejsza skuteczność. Przesada?

Pewnie tak. Ale kiedy duszpasterz traci czas na pieniądze, papiery i temu podobne, może ma go jeszcze trochę na modlitwę, ale na pewno już nie znajdzie go na zwyczajne spotkanie z ludźmi. A nawet najlepiej ozdobiony gmachy i najsprawniej działające instytucje ani nikogo w wierze nie umocnią, ani tym bardziej nikogo do Boga nie przyprowadzą.

Warto jeszcze raz przypomnieć słowa Franciszka: „Kiedy adorowanie Boga jest zastępowane adorowaniem pieniądza, to otwiera się droga grzechu, interesu osobistego i przemocy”. Nawet jeśli nie ma drastycznej formy mafijnych grup przestępczych.