Prawda, misja, kontrkultura

ks. Tomasz Jaklewicz 


GN 47/2014 |

publikacja 20.11.2014 00:15

„Katolicyzm ewangeliczny” to książka, która jest diagnozą i programem 
dla Kościoła. Nazbyt pojemne hasło nowej ewangelizacji zostało tu rozpisane na konkrety. Nie przypadkiem zrobił to autor najlepszej biografii Jana Pawła II.

Prawda, misja, kontrkultura canstockphoto, studio gn

To lektura obowiązkowa, zwłaszcza dla ludzi, którzy czują na sobie odpowiedzialność za Kościół (biskupów, księży, świeckich liderów). Przypomnę, że George Weigel jest świeckim teologiem i publicystą, liderem waszyngtońskiego think tanku zajmującym się monitorowaniem sceny polityczno-społecznej z perspektywy etyki judeochrześcijańskiej. W Polsce znany jest głównie z dwutomowej biografii św. Jana Pawła II („Świadek nadziei” i „Kres i początek”).


Odpowiedź
na dwa przekłamania


„Ewangeliczny katolicyzm” mówi o tym, czym powinno być wychodzenie Kościoła do świata. Temat to ważny, ponieważ papież Franciszek powtarza od początku swojego pontyfikatu, że Kościół musi odważniej wyjść do ludzi na marginesach. Święta to prawda, ale wokół niej powstają dwa przekłamania. Jestem przekonany, że wbrew intencjom papieża.

Pierwsze: można odnieść wrażenie, że Kościół dopiero teraz idzie na opłotki z Ewangelią. Przedtem nic nie robił, siedział zamknięty w okopach doktryn i tradycji, zadowolony z siebie albo obrażony na świat. Drugie, o wiele bardziej niebezpieczne przekłamanie, dotyczy samej istoty „otwarcia Kościoła na świat”. Liberalne media i lewicujący „postępowcy” od czasu Soboru Watykańskiego II głoszą, że chodzi o to, by Kościół „obniżył poprzeczkę”, dostosował się do dzisiejszej kultury w imię „otwarcia” na świat. Te środowiska od początku obecnego pontyfikatu sugerują, że taka właśnie jest wizja papieża Franciszka.
Książka Weigla, choć powstała przed wyborem obecnego papieża, wykazuje w przekonujący sposób fałsz tych dwóch opinii. Autor pokazuje, że gruntowna odnowa Kościoła trwa już od czasu pontyfikatu Leona XIII (1878–1903), miała swoją kulminację na soborze i wprowadzana była w życie przez Jana Pawła II i Benedykta XVI. To św. Jan Paweł rzucił hasło „nowej ewangelizacji” i wciąż do tego wezwania powracał. Papież Franciszek w adhortacji „Evangelii gaudium” w swoim stylu rozwinął tę samą myśl, nawołując, aby Kościół był w stanie permanentnej misji. „Ewangeliczny katolicyzm” Weigla wskazuje także bardzo konkretnie, na czym polega owo misyjne, ewangeliczne otwarcie Kościoła na świat. Na pewno nie na naiwnym „ochrzczeniu” światowych mód w imię „taniego” miłosierdzia. Z drugiej strony reakcją na współczesność nie może być z skostniały tradycjonalizm, przyjmujący postawy tylko obronne. Autentyczne rozwiązanie problemu napięcia między współczesnym światem a Kościołem leży o wiele głębiej niż spór między tymi dwoma skrajnymi postawami. O tym w gruncie rzeczy jest ta książka. 

Ewangeliczny katolicyzm, czyli co?


Weigel dowodzi, że Kościół od 125 lat idzie drogą ewangelicznej reformy, która wydała już wiele dobrych owoców. Model katolicyzmu potrydenckiego, choć spełnił dobrą rolę, już się wyczerpał. Zastąpiła go nowa forma bycia Kościoła, którą autor nazywa „katolicyzmem ewangelicznym”, a czasem także „Kościołem nowej ewangelizacji”. Autor słusznie pokazuje, że nie jest to zasługa jednego papieża czy tylko Soboru Watykańskiego II. Był to proces zapoczątkowany przez Leona XIII i trwa on nadal. 
Na czym polega ów „ewangeliczny katolicyzm”? Najkrócej: to głęboka odpowiedź Kościoła na współczesność, czyli wieloaspektowa reforma wewnętrzna i nowa postawa wobec świata. Amerykański myśliciel zauważa, że tym, co niejako wymusiło reformę, była radykalna przemiana kulturowa, która zaszła na Zachodzie, a w świecie globalnej komunikacji jest eksportowana na cały glob. Jednym z najważniejszych elementów nowożytnej rewolucji kulturowej jest sekularyzacja, odwrócenie się od chrześcijaństwa i coraz częściej przejście na pozycje atakujące, chrystofobiczne i antykatolickie. Od czasów chrystianizacji Europy „nawrócona” kultura była nie tylko sprzymierzeńcem Kościoła, ale jednym z pasów transmisyjnych wiary. Po reformacji tak było zwłaszcza w krajach tradycyjnie katolickich jak Hiszpania, Portugalia czy Irlandia. Dziś sytuacja diametralnie się zmieniła. „Kościół XXI wieku na Zachodzie nie może dłużej liczyć na pomoc otaczającej go kultury w przekazie Ewangelii” – pisze Weigel. „Przeciwnie, kultura XXI wieku jest zasadniczo wroga Ewangelii, prawdom, których naucza Ewangelia, i sposobowi życia, do którego inspiruje. W takiej kulturze wiary katolickiej nie da się już wchłaniać wraz z wdychanym powietrzem”. Jako katolicy żyjemy i działamy dziś zasadniczo w kontrze do otaczającej nas popularnej kultury, która przez media, przemysł rozrywkowy, reklamy, politykę wywiera ogromny wpływ na ludzi. Skoro tak jest, to ludziom trzeba dziś na nowo proponować Ewangelię. Dlatego właśnie konieczna jest „nowa ewangelizacja”, czyli nowy misyjny zapał, nowa głębia wiary, czytelne świadectwo. George Weigel wylicza 10 elementów tej trwającej od wieku przemiany Kościoła w Kościół „nowej ewangelizacji”. Wiele tych punktów wydać się może oczywistością. Ale zestawienie razem tych wszystkich elementów daje porywający obraz odnowionego ewangelicznie Kościoła. 

1. Katolicyzm ewangeliczny to przyjaźń z Jezusem Chrystusem. Czymś innym jest wiedza o Jezusie (katechizmowo-formułkowa), czymś innym znajomość z Jezusem. Nie chodzi o przeciwstawianie sobie tych rzeczywistości, ale o akcent. Katolicyzm ewangeliczny akcentuje osobiste spotkanie z Panem, więzi, przyjaźń ze Zmartwychwstałym żyjącym w Kościele, w słowie Bożym i sakramentach.

2. Katolicyzm ewangeliczny to wiara, że Ewangelia mówi prawdę. Nie naszą, katolicką prawdę, ale prawdę po prostu. Jezus jest prawdą, która jest wciąż żywa w Kościele. Stąd głównym zadaniem biskupów jest bycie nauczycielem i świadkiem prawdy. Prawdzie objawionej trzeba się podporządkować (to jest bardzo kontrkulturowe!) w myśl słów bł. kard. Newmana: „z cieni i wyobrażeń do prawdy”. 

3. Katolicyzm ewangeliczny celebruje i przeżywa sakramenty jako środki do pogłębienia przyjaźni z Chrystusem. Zwłaszcza akcentuje konieczność odkrycia chrztu (modelem rozumienia tego sakramentu jest chrzest dorosłych!) oraz Eucharystii jako centrum życia katolika.

4. Katolicyzm ewangeliczny to ciągłe nawracanie się. Stąd konieczność stałej samokontroli sumienia, częstej spowiedzi, akceptacji zasad moralnych głoszonych przez Kościół i wytrwałe szukanie zaangażowania w dobre dzieła.

5. Katolicyzm ewangeliczny dba o piękno liturgii. Pamięta o tym, że liturgia jest przede wszystkim dziełem Boga, a nie naszym. Stąd wezwanie do porzucenia „wojen liturgicznych” o to, która forma Mszy jest właściwsza (obie są uprawnione, zwyczajną formą pozostaje Msza według mszału Pawła VI), a skoncentrowanie się na dbałości o sacrum, o katechezę liturgiczną i stały priorytet chwały Boga. 

6. Biblia. Weigel słusznie zauważa, że nowoczesna biblistyka zasiewa czasem nieufność do Biblii, zamiast uczyć jej rozumienia i kochania. „To się nie wydarzyło, tamto jest tylko metaforą, tutaj mamy mit itd.” Katolicyzm ewangeliczny uznaje za Benedyktem XVI, że metoda historyczno-krytyczna jest niewystarczająca dla owocnego spotkania z Pismem Świętym. Konieczne jest traktowanie Biblii całościowo i nade wszystko z wiarą. 

7. Miejsce hierarchii i świeckich. „W środowisku kulturowym, w którym wszelki autorytet i władza są podejrzane, a pojęcie Bożej władzy i autorytetu uważane jest za psychologiczną pozostałość świata przednowożytnego, twierdzenie, iż Boża władza i autorytet są przekazywane w nieprzerwanym ciągu sukcesji apostolskiej przez biskupów” jest przekonaniem skrajnie kontrkulturowym. A to właśnie katolicyzm ewangeliczny głosi, wyjaśnia, tym żyje. Duchowni nie mają tworzyć kasty, ale być żywą reprezentacją Chrystusa – być przede wszystkim kaznodziejami, katechistami i tymi, którzy uświęcają. Świeccy – ich powołaniem jest ewangelizacja tam, gdzie żyją, w swoich środowiskach.

8. Katolicyzm ewangeliczny jest zarazem kulturotwórczy i kontrkulturowy. Kościół musi dziś żyć w kulturze, w której narasta wrogość wobec prawd Ewangelii, zwłaszcza moralnych, i dążenie do wykluczenia chrześcijan ze sfery publicznej do enklawy prywatnych przekonań. W tej sytuacji tylko katolicy przekonani mogą stać się kulturotwórczą kontrkulturą dla dobra świata, dla jego uzdrowienia i nawrócenia. Chrystus działający przez Kościół nawrócił klasyczny świat i ocalił kulturowe dziedzictwo antyku. Teraz ten sam Pan poprzez odnowiony ewangelicznie Kościół może pomóc wyjść Zachodowi z moralnej zapaści i zhumanizować ziemskie miasto.

9. Katolicyzm ewangeliczny wkracza w sferę publiczną z głosem rozumu, ugruntowanym na ewangelicznym przekonaniu. W Polsce mamy sporo ludzi, którzy przeszli wieloletnią formację w ruchach odnowy, ale często nie mają oni zupełnie rozeznania spraw społecznych ani specjalnej chęci kształtowania tych spraw zgodnie z wiarą. Weigel zwraca uwagę, że katolicyzm potrzebuje dziś posługiwania się dwoma językami. Jeden to język wiary ukształtowany przez Biblię, liturgię, Tradycję – niezbędny w kaznodziejstwie, katechezie, formacji dorosłych. Natomiast w debacie społecznej katolicy muszą sięgać do języka rozumu. Trzeba zrezygnować ze stwierdzeń typu „Kościół naucza, że…”. Jeśli mowa o niemoralnych praktykach, trzeba powiedzieć: „to jest niegodziwe, to nie może być usankcjonowane przez prawo, co pojmie każdy rozumny człowiek”. Jeśli chcemy promować jakieś dobro, mówmy: „To jest dobre, sprawiedliwość wymaga, by znalazło to swój zapis w prawie, a oto argumenty za tym, że jest to zarówno dobre, jak i sprawiedliwe”. Takie podejście sprawia, że nasze argumenty zostają wysłuchane, a poza tym oddalamy zarzut, iż nauczanie Kościoła w kwestiach takich jak aborcja, eutanazja czy małżeństwo ma charakter „sekciarski” i nie można ich „narzucać” pluralistycznemu społeczeństwu. 


10. Nowa gorliwość misyjna. Misje nie są jednym z wielu zadań Kościoła. Misyjność jest podstawowym stanem bycia katolika. Są dwa, zdaniem autora, kryteria odnowy Kościoła: prawda i misja. Oczywiście misja, zależnie od powołania, będzie różnie realizowana. Ale sednem jest to, aby katolicy mieli odwagę w dzisiejszym świecie bycia katolikami. Tym, co łączy bliźniacze kryteria prawdy i misji jest ostatecznie świętość. 


Postulaty reformy ewangelicznej


Druga część książki to konkretne sugestie odnoszące się do różnych dziedzin życia Kościoła. Amerykanie są ludźmi czynu. Autor opierając się na opisanych wyżej założeniach, sugeruje dalszy kierunek odnowy. Druga część książki uświadamia, że reforma jest wciąż w toku, że wiele spraw w Kościele czeka jeszcze na ewangeliczną odnowę. Wyliczam hasłowo przykładowe postulaty:


1. Weigel zauważa głęboki kryzys biskupstwa w Kościele. Jako ideał ewangelicznego biskupa pokazuje Karola Wojtyłę jako biskupa w Krakowie. Postuluje staranniejszy dobór kandydatów do biskupstwa oraz opracowanie środków i procedur pozwalających rozwiązywać problemy tych biskupów, którzy nie spełniają właściwie obowiązków. 


2. Kapłaństwo. Autor powtarza postulaty znane z jego książki „Odwaga bycia katolikiem”, w której analizował kryzys wywołanego skandalami seksualnymi duchownych. Kapłan musi być radykalnie nawróconym uczniem Jezusa Chrystusa. Celibat pozostaje szczególnie cennym kontrkulturowym znakiem w świecie panseksualizmu. Konieczność dobrej apologetyki w seminariach!


3. Liturgia. Autor postuluje wzięcie pod uwagę możliwości wspólnego zwrócenia się kapłana i wiernych w stronę Chrystusa podczas modlitwy eucharystycznej. Nie ma to nic wspólnego z nostalgią za dawnymi czasami, ale chodzi o większą dbałość o sacrum liturgii, o poczucie pokory celebransa i świeckich, że to nie my tu coś urządzamy, ale dajemy się prowadzić Komuś Innemu. 


4. Życie konsekrowane. Weigel przypomina wysiłki Jana Pawła II, aby oczyścić zakon jezuitów z samowoli i powrócić do wizji św. Ignacego. Bolesną i wciąż nie zamkniętą jest kwestia zakonnic w USA, wiernych bardziej postulatom feminizmu niż papieżowi. Weigel stawia także wprost pytanie o Legionistów Chrystusa: czy zgromadzenie założone przez socjopatę o. Marciala Maciela może być dziełem Boga? – pyta. Prawda i misja muszą pozostać kryterium odnowy również życia konsekrowanego. 


5. Powołanie świeckich. Chodzi zasadniczo o wprowadzenie w życie „Christifideles laici”, adhortacji św. Jana Pawła II. W kontekście ostatniego synodu biskupów szczególnie aktualne jest wezwanie do opracowania i wdrożenia solidnej katechezy przedmałżeńskiej.


6. Życie intelektualne. Weigel zna dobrze opłakane skutki eksperymentów teologicznych i kompromisów z nowoczesnymi trendami w katolickich uczelniach w USA. W Polsce tego typu zjawiska nie miały miejsca na dużą skalę, ale pokusy są te same. Działalność wydziałów teologicznych, KUL-u, innych uczelni i szkół katolickich wymaga czytelnej tożsamości ewangelicznej, jasnego odrzucenia subiektywizmu („moja prawda” i „twoja prawda”) z mocnym przekonaniem, że prawdą jest Bóg.


7. Wpływ katolików na decyzje i działania w sferze publicznej. Wpływanie Kościoła na sferę życia publicznego jest konieczne. Nie chodzi o władzę, ale o dawanie świadectwa, o ewangelizację, o nawracanie świata. Chodzi o przeciwstawienie się miękkiemu totalitaryzmowi zachodnich demokracji, który np. zmienia definicję małżeństwa lub odmawia pewnym grupom ludzi prawa do życia. Nauczanie społeczne Kościoła to nic innego jak przełożenie ewangelicznych zasad na życie publiczne. Wciąż jednak brakuje katolickich polityków, dziennikarzy, naukowców czy samorządowców, którzy potrafią robić to skutecznie i wiarygodnie. Do tego rozdziału obiecuję wrócić w osobnym tekście.


8. Ostatni temat – papiestwo. Weigel pokazuje, jak za sprawą ostatnich pontyfikatów gruntownie przeobraził się urząd św. Piotra. Jan Paweł II zmienił świat nie jako polityk, ale jako duszpasterz, nauczyciel, świadek.

To w istocie powrót do św. Piotra. Tą przetartą drogą idzie papież Franciszek. Co do reformy kurii, autor przypomina, że wbrew utrwalonej opinii nie jest to jakaś gigantyczna machina. Około 1,2 mld katolików obsługuje centralna administracja licząca ok. 3 tys. osób. Jeśli pomyślimy, ile osób zatrudniają urzędy państwowych biurokracji, zrozumiemy, że to naprawdę mała liczba. Sposób jej organizacji jest czymś drugorzędnym. Ważne jest to, aby ta organizacja coraz lepiej służyła rozwojowi misji, wierności prawdzie i była autentycznym wsparciem posługi papieskiej. 


Czy polski Kościół 
tego potrzebuje? 


Czy to wszystko nie jest perspektywa zbyt zachodnia albo zbyt amerykańska? Oszem, sytuacja kulturowa w naszym kraju jest inna niż w Irlandii czy Hiszpanii, gdzie po katolickiej monokulturze zostały zgliszcza. U nas nie doszło do gwałtownej zapaści tradycyjnej kultury katolickiej. W Polsce wciąż, zwłaszcza w pewnych rejonach, jest ona silna. To powoduje, że wielu ludzi Kościoła w naszym kraju może źle rozumieć hasło „kontrkulturowości” albo uważać, że nas to nie dotyczy. Łatwo zapominamy, że przez media oddychamy powietrzem zachodniej popkultury. 
Co sądzi sam autor? Zapytałem go o to. Odpowiedział: „Pocieszająca jest myśl, że Polska da odpór truciznom zachodniego sekularyzmu i postmodernizmu i przetrwa w niej katolicyzm kulturowy nadal zdolny do przekazywania wiary. Może tak się stanie. Ale wątpię w to. Nie przewiduję, aby Polska powtórzyła katastrofalne załamanie się katolicyzmu, jakie widzimy w Hiszpanii, Portugalii, Irlandii czy Quebecu. Ale jestem przekonany, że jeśli polski katolicyzm nie potraktuje bardzo serio „Redemptoris missio” i nie przeorientuje duszpasterstwa (a zwłaszcza seminariów), zgodnie z tą wielką encykliką, może on wyglądać za 30 lat tak, jak katolicyzm włoski. Jan Paweł II wiedział, że Kościół musi odzyskać swoją ewangeliczną i misjonarską siłę, jeśli chce być Kościołem Soboru Watykańskiego II i Kościołem, jakiego potrzebuje świat XXI wieku. To odnosi się do Polski tak samo jak do każdego lokalnego Kościoła na Zachodzie”. 
Letni katolicyzm nie ma przyszłości, podkreśla Weigel. Oczywiście ogień nie pochodzi z analiz, planów czy reform, ale z nieba. Sednem każdej autentycznej reformy Kościoła jest poddanie się przemieniającemu ogniowi Ducha Świętego. Św. Jan XXIII, zwołując sobór, mówił o nowej Pięćdziesiątnicy. Benedykt XVI zwracał uwagę, że igranie z ogniem to ryzyko. A jednak „tylko wtedy, gdy nie boimy się języków ognia i gwałtownego wiatru, przyniesionego przez te języki, Kościół staje się ikoną Ducha Świętego. I tylko wtedy otworzy on świat na światło Boga”. Otwierać świat na Boga... no właśnie. Tylko w tym jest sens „otwierania Kościoła na świat”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.