Piramida władzy

Jacek Dziedzina

GN 09/2015 |

publikacja 26.03.2015 00:15

Generał, który nie stoczył żadnej bitwy, ale obalił Bractwo Muzułmańskie, Został prezydentem Egiptu z 95-procentowym poparciem społeczeństwa, które wcześniej krzyczało „precz z armią!”. Wezwał świat islamu do reformy i porzucenia przemocy. Na własną rękę rozpoczął atak na cele terrorystów w Libii. Czy nad Nilem rodzi się nowy lider krajów arabskich?

Tak wyglądały billboardy wyborcze w Kairze w zeszłym roku. Faworytem był gen. as-Sisi KHALED ELFIQI /EPA/pap Tak wyglądały billboardy wyborcze w Kairze w zeszłym roku. Faworytem był gen. as-Sisi

Abd al-Fattah as-Sisi. Wystarczy zapamiętać: as-Sisi. Postać tyleż tajemnicza, co ambitna. W Kairze mówi się o jego introwertycznym usposobieniu, tradycyjnej, pomieszanej z ludowym mistycyzmem religijności i własnym przekonaniu, że jest powołany do „niesienia brzemienia” nie tylko Egiptu, ale całego świata arabskiego.

Wahadło

W sierpniu 2013 roku, zaledwie rok po obaleniu 30-letniej dyktatury Hosniego Mubaraka, Egipt przeżywał kolejną zmianę sterów. Wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego prezydent Mohammad Mursi został odsunięty od władzy. Bo tak zdecydował... właśnie generał as-Sisi, ku uciesze większości obywateli, którzy jeszcze niedawno pomstowali na armię i wysławiali pod niebiosa liderów Bractwa, przez dziesięciolecia spychanych na margines życia politycznego. Po 12 miesiącach sprawowania władzy przez islamistów okazało się, że społeczeństwo, nie widząc wymiernych efektów nowych rządów, było gotowe do kolejnej rewolucji. Na to tylko czekali wojskowi. Ba, umiejętnie tymi nastrojami sterowali. Konfrontacja armii z Bractwem była kwestią czasu. Mursi, gdy tylko objął urząd, w pierwszej kolejności wziął się za wojsko, które przez dziesięciolecia było gwarantem trwałości dyktatury obalonego Hosniego Mubaraka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.