Przeciw przemocy?

Barbara Gruszka-Zych

publikacja 06.03.2015 10:12

Z Karoliną Dobrowolską - prawniczką z „Ordo Iuris” o kobiecości, manipulowaniu płcią i patchworkowych rodzinach rozmawia Barbara Gruszka-Zych

Przeciw przemocy? Jakub Szymczuk /Foto Gość Karolina Dobrowolska

- Rozmawiamy jak kobieta z kobietą, a autorzy Konwencji Rady Europy, który niby sugeruje, że ma się przyczynić do zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, skupiliby się na tym, że powinnyśmy przedtem ustalić jaką mamy płeć.

- Dlatego razem z koleżankami z „Ordo Iris” zorganizowałyśmy protest przeciw jej ratyfikacji. Uczestniczą w nim tylko kobiety, żeby nie można było użyć argumentu, że puste głosy dają nam mężczyźni, którzy w Konwencji przedstawieni są jako sprawcy przemocy. Pod naszym listem podpisały się aktorki, dziennikarki, pracownicy naukowi, piosenkarki. Są wśród nich prof. Jadwiga Staniszkis, dr Barbara Fedyszak-Radziejewska, Joanna Szczepkowska, Anna Popek, Natalia Niemen, Dominika Figurska. Protestujemy, bo nie zgadzamy się, żeby jakaś wąska grupa feministek, operujących niejasną ideologią, pod pozorem walki z przemocą odbierała nam naszą kobiecość. Boimy się, że na kanwie koncepcji genderowych może dojść do wywrócenia kobiecej tożsamości do góry nogami.  

- Kto według tych feministek jest kobietą?

- Według Judith Butler i jej zwolenniczek, samo określenie dziecka, które przyszło na świat jako kobiety czy mężczyzny jest działaniem szkodzącym mu.

Niektóre feministki mówią, że w nadchodzącej, idealnej przyszłości płeć będzie czymś tak mało znaczącym jak kształt uszu czy nosa, czyli, że nie będzie miała znaczenia dla tożsamości człowieka.  W taki pokrętny sposób chcą wyrugować naturalne role związane z byciem kobietą i mężczyzną.

- W Konwencji pojawia się rozdzielenie płci kulturowej i biologicznej. Dlaczego jest to tak niebezpieczne?

- O koncepcji płci społeczno-kulturowej było głośno w latach 60-tych na uniwersytetach amerykańskich, na których powstał kierunek „gender studies”. Odwoływał się do koncepcji feministek takich jak Simone de Beuvoir, które twierdziły, że nikt nie rodzi się kobietą czy mężczyzną tylko, że się nimi staje poprzez ustalenia społeczne narzucające role kobiece i męskie.

- Czyli, idąc za ta sugestią, będziemy sobie mogli wybrać płeć jako rolę życiową?

- No właśnie, według nich role matki czy żony nie wynikają z natury kobiety, ale z narzuconych schematów. Ostatnio miałam okazję zapoznania się z zaleceniami działającego przy ONZ komitetu CEDAW, monitorującego powstanie innej antydyskryminacyjnej konwencji, której Polska jest stroną. W zaleceniach skierowanych do rządu postulowano, żeby starał się zwalczać wizerunek kobiety jako matki i żony, bo to negatywny stereotyp płciowy.

- Czy autorzy Konwencji dążą do zastosowania tych założeń w praktyce?

- Tak, państwo jest zachęcane, żeby na każdym etapie edukacji wdrażać tę perspektywę płci społeczno-kulturowej i, żeby promować tzw. niestereotypowe role płciowe.

- Czyli chłopiec będzie mógł sobie malować paznokcie i usta dla zaznaczenia, że wybiera rolę kobiety?

- W Konwencji nie jest to doprecyzowane, ale biorąc pod uwagę to, że takie malowanie ust mieści się w stereotypie bycia kobietą, to zachowanie niestereotypowe, a więc odwrotne, będzie przypuszczalnie właśnie takie.  Zapisy Konwencji są tak niejasne i nieprecyzyjne, że można tylko gdybać, ale obserwując oddziaływanie innych konwencji na życie, można dojść właśnie do takich wniosków.

   - Mówi się, że Konwencja jest projektem dążącym do generalnej przebudowy społeczeństwa. W tekstach „Ordo Iuris”, dla którego Pani prowadzi badania, piszecie wyraźnie o inżynierii społecznej.

- Zmiana podchodzenia do płciowości jest taką próbą przebudowy społeczeństwa. Nie będzie w nim naturalnych, wynikających z płci ról, braknie pewników, wszystko będzie można ukształtować. W świetle tej ideologii pod znakiem zapytania staje istnienie naturalnej komórki społecznej jaką jest rodzina Skoro kobiecość, taka jaką my ją postrzegamy, jest według feministek tylko społeczną konwencją, to, idąc tokiem takiego rozumowania - rodzinę też można uznać jedynie za wynik społecznych ustaleń. Dlatego przyjęcie relatywnego sposobu patrzenia na płeć jest bardzo niebezpieczne dla rodziny, którą Konwencja chce w cichy sposób osłabić. A wiadomo, że ludzie, którzy nie posiadają takich fundamentów jakimi jest wsparcie w rodzinie są łatwiejsi do manipulowania, oszukiwania.

- Kobietom wieku się nie wypomina, ale kiedy się ma 24 lata, tak jak Pani , to nie przestępstwo. Dopiero niedawno opuściła Pani dom rodzinny.

- Już wybierając prawo na Uniwersytecie Warszawskim kilka lat temu opuściłam rodzinne Katowice.

- Zostali tam mama i tata. W jakiej rodzinie się Pani wychowała?

– Miałam szczęście, że razem z dwiema siostrami dorastałyśmy w bardzo tradycyjnej, trzymającej się razem rodzinie. Mama Agata i tata Jarosław, to osoby, na które zawsze możemy liczyć, niezależnie od tego co nam się w życiu przytrafi.

- Co wzięła Pani od swojej mamy?

- Mama jest bardzo opiekuńcza. Zawsze stawiała ponad swój interes nasze dobro . Dbała o ognisko domowe, przerwała pracę, kiedy urodziła się moja najmłodsza siostra, i dopiero kiedy nas odchowała wróciła do niej. Przekazała nam taki wzorzec i sama chciałabym go naśladować, bo uważam, że dla kobiety bardzo ważne jest macierzyństwo.

- A czego Panią nauczył tata?

- W inny sposób niż mama dawał nam wsparcie. Zawsze motywował nas do działania, do nieustannego kształcenia się. Podkreślał też jakie jest ważne, żebyśmy były świadome swojej wartości jako kobiety. Żebyśmy się szanowały w kontaktach z chłopakami to znaczy wymagały od nich szacunku dla siebie – używania odpowiedniego języka, odpowiednich zachowań. Tata nauczył nas zamiłowania do nart i pływania. Za to mama uczyła nas szydełkowania. Jak widać moją kobiecość ukształtowali i mama, i tata w uzupełniający się sposób.

- Trudno sobie wyobrazić, że ktoś mógłby chcieć zmienić ich role  

- Takie manipulowanie może spowodować ogromną katastrofę. Trudno mi sobie wyobrazić przyszłe pokolenia, które chciano by, żeby się wychowywały w rodzinach patwchorkowych, składających się z niezliczonych ilości rodziców.  Dzieci w takich rodzinach zostaną pozbawione harmonijnego wychowania ze strony dwojga rodziców, którzy przez wieki naturalnie stanowili oparcie i wzorzec.

- Wielu czytając nazwę dokumentu konwencji Rady Europy, sugerującą, że ma zapobiegać i zwalczać przemoc skupia się tylko na tytule.

- Bo na jego podstawie każdy normalny człowiek może potraktować ten dokument jako przyczynek do działań w dobrym kierunku. Przemoc to zjawisko zasługujące na bezwzględne potępienie. Podejrzewam, że przeciętnemu czytelnikowi zmylonemu tym hasłem nie chce się zaglądać do środka, żeby się dowiedzieć o co tam naprawdę chodzi.

- Czyli to dobrze obmyślona pułapka.

- Nazwa Konwencji to czysta manipulacja.Tak naprawdę nie chodzi w niej o ochronę kobiet przed przemocą, ale o przemycenie do polskiego systemu prawnego ideologii feministycznej. Ma się to zacząć od wprowadzenia w nasze życie pojęcia właśnie płci społeczno-kulturowej i akceptacji przekonania, że między mężczyznami i kobietami na przestrzeni wieków toczy się coś w rodzaju walki płci. Z proponowanej przez Konwencję perspektywy gender wynika, że kobieta i mężczyzna to wrogowie, których trzeba przed sobą chronić.

- Padają tam tak ostre sformowania?

- Nie przeczytamy tam aż tak mocnych słów, bo to dokument napisany językiem uników. Jednak już w jej preambule można przeczytać, że na przestrzeni wieków stosunki między kobietami i mężczyznami ukształtowały się w taki sposób, że kobiety są postrzegane w hierarchii społecznej jako te, stojące niżej niż mężczyźni. A przemoc wobec nich wynika z tego, że społeczeństwu zostało wpojone przekonanie, iż właśnie wobec kobiet zawsze ją stosowano.

- Nie mówi się tam, że mężowi alkoholikowi zdarza się zbić żonę, tylko, że bije ją w wyniku ustalenia społecznego, że jest kobietą?

- No właśnie, a przecież przemoc jest wynikiem patologii społecznych takich jak alkoholizm, narkomania, ale też seksualizacja wizerunku kobiety w mediach. Konwencja nie proponuje nic, żeby tym patologiom, które są realnym problemem, przeciwdziałać.

- Na pierwsze miejsce wybija się nadużywanie przez sprawców przemocy alkoholu.

- To, że główną przyczyną przemocy jest alkoholizm potwierdza nasze rządowe sprawozdanie dotyczące zwalczania przemocy wobec kobiet od 2011 do 2012. Przedstawiono tam badania według których ponad 61% podejrzanych o przemoc wobec kobiet było pod wpływem alkoholu. Drugim czynnikiem jest narkomania, ale też przedstawienie kobiet w telewizji jako obiektu seksualnego. Internet zalała fala łatwo dostępnej pornografii. Kobieta jest w niej ukazywana jako przedmiot, który można używać.

- Łatwiej ją uderzyć jeśli, jak ją przedstawiają - nie ma rozumu ani duszy.

- Często filmy nie tylko pornograficzne propagują zachowania przemocowe jako atrakcyjne seksualnie. Potwierdza to książka i bijący rekordy popularności film „50 twarzy Greya” Sadomasochistyczne, chore relacje są tam ukazane jako coś, co może warto naśladować, żeby ubarwić sobie życie.

-  Feministki mówią, że przemoc wobec kobiet jest w Polsce na wysokim poziomie.

- To nieprawda. Według badań Agencji Praw Podstawowych UE z wiosny 2014 przemoc wobec kobiet w naszym kraju wynosi 19 % podczas gdy w Danii gdzie przewagę mają feministki, które wprowadziły w życie działania oparte na złożeniach Konwencji kształtuje się na poziomie 52 % .

- A może polskie kobiety są zastraszone i boją się mówić o tym, że użyto wobec nich siły?

- Badania pokazują, że 29% kobiet, które padły ofiarami przemocy zgłosiło to na policję. A to jeden z najwyższych wskaźników w Europie.  Polska jest krajem katolickim z silnie rozwiniętym kultem maryjnym, z wypracowanymi przez lata wzorcami literackimi, które naturalnie przekładają się na wypracowanie postawy szacunku dla kobiet. W odniesieniu do naszej kultury zarzut ustalonego społecznie złego traktowania kobiet jest nieprawdziwy.