Amerykański "Rajd Dragonów"

ks. Rafał Pastwa

publikacja 24.03.2015 17:58

Amerykanie nie chcą demonstrować siły, lecz odbyć ważne zadanie logistyczne. Wieczorem zjedzą kolację, a jutro po śniadaniu wyruszą w kierunku granicy z Czechami.

Amerykański "Rajd Dragonów" ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Konwój żołnierzy amerykańskich w Lublinie

- Zjedzą posiłek i będą odpoczywać. Rano, po śniadaniu, wyruszą w dalszą podróż. Gościmy konwój wojsk amerykańskich. To kilkudziesięciu żołnierzy i kilkadziesiąt maszyn różnego typu - mówi kpt. Dariusz Drączkowski, nieetatowy rzecznik prasowy Wielonarodowej Brygady w Lublinie.

Wrażenie robią pojazdy opancerzone typu striker. - Są to pojazdy podobne do naszego rosomaka - wyjaśnia kpt. Drączkowski.

Zdaniem oficera, nie chodzi tu o demonstrację siły ze strony wojsk amerykańskich. - Dla żołnierzy z USA jest to duże wyzwanie logistyczne i pewnego rodzaju sprawdzian. Dla naszych żołnierzy z kolei także jest to ważne ćwiczenie - tłumaczy kpt. Drączkowski. O szczegółach operacji oficer nie chciał informować ze względów bezpieczeństwa operacyjnego.

Żołnierze amerykańscy wzbudzili zainteresowanie mieszkańców Lublina, którzy ustawili się na trasie konwoju. Jednak nie było tłumów. - Przyjechałyśmy z ciekawości, żeby zobaczyć żołnierzy USA. To niecodzienne zjawisko - tłumaczą Sylwia i Julia, studentki gospodarki przestrzennej na UMCS.

- Za dużo media trąbią o wojnie. Wojny nie będzie, choć chciałoby się, żeby polska polityka zagraniczna uwzględniała nasze położenie geopolityczne - mówi Jan, emeryt z Lublina. - Przyszedłem wraz z kolegami zobaczyć sprzęt wojskowy i to wszystko. Nie powinno się siać paniki. Moim zdaniem to też trochę odwrócenie uwagi od naszych własnych problemów. W obecnej sytuacji w Polsce tym bardziej trzeba zadbać o naszą własną armię, własny przemysł, gospodarkę i kulturę - podkreśla z kolei pan Eugeniusz.

- Ja się nie obawiam wojny, przyprowadziłam wnuka, bo chciał zobaczyć żołnierzy - mówi pani Maria. - Ludzie żyją własnymi sprawami, nie mają czasu na oglądanie telewizji, bo długo pracują. Kiedyś witano żołnierzy radzieckich, teraz amerykańskich. Świat się zmienia. Najważniejsze, żebyśmy umieli zadbać o swoje bezpieczeństwo - konkluduje pani Maria.

Jutro rano konwój żołnierzy amerykańskich wyruszy w kierunku Kraśnika i będzie się kierował na południe kraju, w stronę granicy z Czechami.