Prześladowania chrześcijan i obojętność świata

KAI |

publikacja 03.04.2015 20:00

Prawdziwi męczennicy za Chrystusa umierają nie z zaciśniętymi pięściami, ale z rękoma wzniesionymi w górę – powiedział kaznodzieja papieski o. Raniero Cantalamessa OFMCap w kazaniu podczas liturgii Męki Pańskiej 3 kwietnia w bazylice św. Piotra. Przewodniczył jej papież Franciszek, obecni byli liczni kardynałowie, biskupi i księża oraz świeccy.

Prześladowania chrześcijan i obojętność świata GABRIEL BOUYS /PAP Papież Franciszek przewodniczył w bazylice Świętego Piotra nabożeństwu Męki Pańskiej

Po odczytaniu – po włosku i hiszpańsku – fragmentów Księgi Izajasza i Listu św. Pawła do Hebrajczyków oraz po odśpiewaniu po łacinie opisu Męki Pańskiej z Ewangelii św. Jana kazanie wygłosił kaznodzieja papieski. Wychodząc od wypowiedzi Piłata na widok ubiczowanego Jezusa: „Ecce Homo – Oto Człowiek”, poświęcił swe rozważania przemocy i gwałtowi w dzisiejszym świecie i chrześcijańskiej odpowiedzi na to wyzwanie.

Mówca wspomniał na wstępie o obrazie flamandzkiego malarza z XVI wieku – Jana Mostaerta z londyńskiej National Gallery, który zrobił na nim wielkie wrażenie, przedstawiając z niezwykłym realizmem umęczonego Jezusa w koronie cierniowej. Przypomniał następnie słowa Blaise’a Pascala, iż „agonia Chrystusa trwa do skończenia świata, w tym czasie nie możemy spać”. Jezus kona aż do końca świata w każdym umęczonym i udręczonym człowieku – podkreślił kaznodzieja.

Zachęcił, aby przynajmniej raz, właśnie w tym dniu nie mówić o problemach społecznych, jak głód, ubóstwo, niesprawiedliwość czy wyzysk słabych, „gdyż istnieje niebezpieczeństwo, że staną się one abstrakcją, kategoriami, a nie osobami”. Zamiast tego mówca zaproponował, aby zastanowić się nad cierpieniami jednostek, konkretnych ludzi z imienia i nazwiska oraz o torturach i bólu zadawanych innym z zimną krwią i naumyślnie. „Iluż jest dziś na świecie «Ecce Homo», jakże wielu!” – zawołał z bólem zakonnik. Podkreślił, że okrzyk ten dotyczy nie tylko ofiar, ale także oprawców i chce pokazać, do czego jesteśmy zdolni my, ludzie.

W tym kontekście o. Cantalamessa poświęcił dużą część swego kazania cierpieniom współczesnych chrześcijan. Podkreślił, że prawdziwi męczennicy za Chrystusa umierają nie z zaciśniętymi pięściami, ale z wyciągniętymi rękami i z Jego imieniem na ustach, jak to pokazali egipscy koptowie zamordowani niedawno przez terrorystów z Państwa Islamskiego w Libii. Mówca przyznał, że chrześcijanie nie są na pewno jedynymi doświadczającymi przemocy, ale – jak zaznaczył z mocą – nie można ukrywać, że w wielu krajach to oni padają najczęściej jej ofiarami.

Kaznodzieja odniósł się również do wysuwanego nieraz pod adresem chrześcijan zarzutu, że ich Bóg też zezwala w Starym Testamencie na przemoc, karę śmierci, a nawet zagładę całych miast. Ale – podkreślił kapucyn – tak jak w wypadku rozwodu, który dopuszcza Stare Przymierze, są to wyjątki od pierwotnego zamysłu Boga, udzielone „ze względu na zatwardziałość serca człowieka”, obecnie zaś, wraz z wcieleniem Chrystusa, ludzkość winna powrócić do pierwotnego planu Boga.

Po kazaniu odmówiono po łacinie Modlitwę Wiernych, m.in. za papieża i cały Kościół, za rządzących państwami i za stojących z dala od wiary. Następnie odbyła się adoracja Krzyża, do którego podchodzili w milczeniu kolejno kardynałowie i biskupi, całując Ukrzyżowanego. Odśpiewano też hymn „Stabat Mater”, papież i kapłani udzielili Komunii św. a na zakończenie Ojciec Święty udzielił wszystkim błogosławieństwa.