Peszmerge znaczy Kurdystan

Maria Giedz

GN 23/2015 |

publikacja 03.06.2015 00:15

Nad stanowiskami Da’ish (Państwo Islamskie) powiewa czarna flaga. W ciągu dnia jest względny spokój. Do walk dochodzi nocą i w pochmurne dni, bo wtedy dżihadyści czują się bezkarni.

Peszmergowie na linii frontu między Kurdystanem  a terenem kontrolowanym przez tzw.  Państwo Islamskie Maria Giedz Peszmergowie na linii frontu między Kurdystanem a terenem kontrolowanym przez tzw. Państwo Islamskie

Odległość między terenem okupowanym przez dżihadystów a kurdyjskimi peszmergami, pilnującymi granicy Regionu Kurdystanu, czyli kurdyjskiej autonomii w północnym Iraku, wynosi 4 kilometry. Tu Kurdowie nie atakują, ale też nie dopuszczają dżihadystów do terytorium kurdyjskiego.

Inna wojna

– To nie jest klasyczna wojna – wyjaśnia generał brygady Omar Muhammethalet Bosali, odpowiedzialny za ponad 20-kilometrowy odcinek graniczny w rejonie (północno-zachodni Irak, niedaleko granicy z Syrią). – To jest nowy typ wojny, niewystępujący na świecie. Ataki prowadzi się z różnych stron, często bez pojazdów, bez ludzi. To są eksplozje ładunków wybuchowych, rakiety i ataki samobójcze. Dla dżihadysty zginąć, zabijając się samemu, oznacza chwałę, radość, wiarę w lepsze życie po śmierci. Ci z Da’ish walczą po to, żeby zginąć, a nie żeby zwyciężyć. Zabijają siebie, aby zabić innych. To wojna, która prowadzi do całkowitej destrukcji świata, nie tylko Kurdystanu. A Bóg nie po to stworzył świat, aby człowiek na chwałę Boga go niszczył! – dodaje. Wał z worków chroni grupę młodych mężczyzn odzianych w czarne kombinezony albo w uniformy moro. Wszyscy mają kuloodporne kamizelki, ciężkie i niezbyt wygodne. Nosiłam takie dwadzieścia parę lat temu podczas wojny na Bałkanach. Peszmergowie do dyspozycji mają głównie karabiny kałasznikow, produkowane w latach 60. i 70. ubiegłego stulecia na terenie bloku sowieckiego. Za to supernowoczesną broń mają ich przeciwnicy, a więc Da’ish. Przeznaczona do walki z Państwem Islamskim broń armii irackiej w niewyjaśniony sposób trafiała w ręce dżihadystów.

Na zachód od Dîcle

Miasto Zakho zostało z tyłu, czyli na wschodzie. W prawo droga wiedzie do Ibrahim Khalil, przejścia granicznego łączącego Turcję z Kurdystanem, a dokładnie z Regionem Kurdystanu, czyli kurdyjską autonomią w północnym Iraku. Przed nami most na rzece Tygrys (po kurdyjsku Dîcle). Tuż za mostem posterunek peszmergów kontrolujących pojazdy i ich pasażerów. Jest to ostatnie miejsce, w którym można czuć się bezpiecznie. Dalej, aż po granicę z Syrią, rozciąga się słabo zaludniona strefa zagrożenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.