Niezgoda na zgodę

Franciszek Kucharczak

GN 25/2015 |

publikacja 18.06.2015 00:15

Ludzie mówią „pokój”, a walczą o spokój.

Niezgoda na zgodę rysunek franciszek kucharczak /gn

Ponoć polskie społeczeństwo jest podzielone. Od lat jęczą nad tym politycy i inne zawodowe autorytety. „Przez nasze domy przebiegają bolesne linie podziałów” – troskał się już Wojciech Jaruzelski, ogłaszając stan wojenny. Od niemal dekady umiłowanie jednomyślności jeszcze wzrosło, i to do takiego stopnia, że wszelka krytyka pod adresem władzy przedstawiana jest jako dowód na „polskie piekło”. Nieważne powody sprzeciwu – masz być potulny i koniec. Bo to taka straszna rzecz ta niezgoda.

Otóż nie. Straszna rzecz to jest zgoda – w draństwie, łajdactwie, świństwie. Straszną rzeczą jest brak sprzeciwu, gdy dzieje się zło. To nawet nie kwestia prawa do wyrażenia zdania, to prosty obowiązek reagowania, gdy komuś ktoś robi lub chce zrobić krzywdę.

Czy to jest normalne, że ludzie obojętnie przechodzą obok klinik, w których mordują dzieci? Jak można siedzieć cicho, gdy parlament smaży prawo zezwalające na trzymanie ludzi w lodówkach – już nie mówiąc o wylewaniu ludzi do ścieków? Czy cudze gadanie o „dobrodziejstwie in vitro” zobowiązuje mnie do przytakiwania i milczenia o tym, co się tam naprawdę dzieje? Czy mamy milczeć, gdy władza zabiera dzieci biednym rodzicom, a zachwycać się projektem oddającym dzieci na wychowanie w deprawujących związkach? I co z tego, że wielu się na to nabrało? Od kiedy to wzrost liczby błądzących sprawia, że mają rację? Jakoś nie widać powodu, żeby czekać, aż nam uchwalą prawo, zgodnie z którym nawet cytowanie Biblii będzie uznawane za „mowę nienawiści”.

Gadką o pokoju od niepamiętnych czasów terroryzują społeczeństwa cynicy, a kupują to pięknoduchy, którym się wydaje, że katolickie powinno znaczyć amebowate, oślizgłe, pozbawione wyrazu i nijakie, byle ze złożonymi rękami i z przymilnym uśmiechem. Wedle tego poglądu Jezus to taki superpacyfista, który niczego nie oczekuje, niczego nie wymaga, każdego pochwali i pogłaszcze – bo On przecież chce, żeby był pokój na świecie.

No nie bardzo. „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10,34) – mówi Jezus i dodaje, że kto kocha rodziców lub dzieci bardziej niż Jego, ten nie jest Go godzien. Bo to jest fałszywa miłość, gdy człowiek „kocha” kogoś lub coś w konkurencji do Jezusa. I to jest fałszywa zgoda, gdy się pomija sporne tematy.

Bóg, owszem, daje pokój, ale prawdziwy, a nie podróbę dla tych, co dbają głównie o własne dwa pokoje z kuchnią.

Za tydzień kolejna odsłona „niezgody” – sejmowe głosowanie rządowego projektu ws. in vitro. To, uważam, projekt gorszy niż żaden, bo niewiele się różni od obecnej „wolnej amerykanki”, a za to w majestacie prawa utrwala przekonanie, że dzieci są przedmiotem na zamówienie i każdy, gdy zechce, musi je otrzymać. Projekt właściwy, czyli taki, żeby tego procederu w ogóle nie było, dawno przepadł za sprawą miłośników „mowy miłości” i orędowników „zgody i bezpieczeństwa”.

Więc jeśli trzeba, niech tam będzie „polskie piekło” – dzięki temu może będzie dalej do piekła prawdziwego.

*  *  *

Nie ma przeproś

Kolejna instytucja orzekła, że prof. Bogdan Chazan nie złamał prawa, odmawiając zabicia dziecka. Tym razem wypowiedziała się Naczelna Rada Lekarska, która po wnikliwym zbadaniu sprawy umorzyła postępowanie, nie mogąc „wskazać przewinienia zawodowego”. Wcześniej, z tych samych powodów, sprawę umorzyła prokuratura. Profesor oddał też sprawę do sądu pracy, ale przy obecnym tempie prac wyroku należy się spodziewać za kilka lat.

Przypomnijmy, że chodziło o zabicie chłopczyka poczętego w procedurze in vitro, który okazał się nie taki, jak zamawiała matka. Ponieważ prof. Chazan zachował się tak, jak ma obowiązek zachować się lekarz i nie spełnił życzenia prowokatorów ani też nie wskazał zabójcy zastępczego, usłużne media wszczęły wokół profesora histerię, a prezydent Warszawy w te pędy zwolniła go z pracy. Po korzystnym dla prof. Chazana orzeczeniu NIL Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała w TVN24, że „Naczelna Rada Lekarska jest pewną korporacją i zasada jest taka, że broni swoich członków”.

Krótko mówiąc – pani prezydent nie zamierza nawet przeprosić, nie mówiąc o naprawieniu krzywdy. A gdyby ją uwierało sumienie, to zawsze może przecież zajrzeć do usłużnych mediów i przeczytać na przykład tekst z Lisowego NaTemat.pl pod tytułem: „Prof. Chazanowi się upiekło”. Czyli, parafrazując Dzierżyńskiego: „Chazan nie może być niewinny, Chazan może być tylko źle przesłuchany”.

Homosłuszność

W São Paulo w Brazylii geje w czasie parady „wzmocnili przekaz” i sprofanowali krzyż oraz inne symbole chrześcijaństwa. Oburzyło to brazylijskich chrześcijan. Wielu z nich wyraziło sprzeciw. Niektórzy deputowani zaczęli się domagać prawnego zakazu takich rzeczy. Wiadomo – chrześcijanie to homofoby.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.