publikacja 02.07.2015 00:15
O sporach z Jarosławem Kaczyńskim, feminizmie i tradycyjnej rodzinie z Beatą Szydło rozmawia Bogumił Łoziński
jakub szymczuk /foto gość
Beata Maria Szydło
jest kandydatką PiS na premiera i wiceprezesem tego ugrupowania. Przez 7 lat była burmistrzem gminy Brzeszcze. Ukończyła studia w Katedrze Etnografii na Wydziale Filozoficzno--Historycznym UJ, a także studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie i w Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Ma męża i dwóch synów.
Bogumił Łoziński: Czy James Bond to Pani ulubiony bohater?
Beata Szydło: (Śmiech) Nie, ale jeden z tych, z którymi filmy lubię oglądać. Bond ma jedną cechę, która jest w tej chwili Polsce potrzebna – w jego słowniku nie ma wyrażenia „nie da się”, on dokonywał rzeczy niemożliwych. My też musimy odrzucić myślenie, że się nie da, że nie można, i zabrać się do pracy.
Jak Pani reaguje, gdy słyszy o sobie „Kaczyński w spódnicy”?
Pierwszy raz to usłyszałam w 2010 r., kiedy zostałam wiceprezes PiS. Wtedy też było zainteresowanie mną. To bardzo miłe, że porównuje się mnie do Pana Prezesa – to jest wybitny polityk.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.