To mój wybór

Andrzej Macura

Złe prawa? Wewnętrznej wolności nikt nie jest w stanie nam zabrać.

To mój wybór

Czytam agencyjne doniesienia. Ewangelizacja nadmorska, ewangelizacja Bieszczadów, Ewangelizacja w Beskidach różne święta młodych, dni młodych, koncerty i jak je tam jeszcze nazwano. Mnóstwo ofert rekolekcji i, jak co roku, wielki ruch pielgrzymkowy. Serce rośnie. Bo skoro tylu ludzi w tych imprezach uczestniczy to znaczy, że wiara faktycznie ma w życiu wielu Polaków jakieś znaczenie. Fakt ten potwierdza też zadziwiający wzrost  ilości parafii, w których ostatnie niedzielne Msze odprawiane są koło 20 czy 21. Wielu ludziom naprawdę zależy....

Nie potrafię oczywiście ocenić jakości tej wiary. Ale i w najmniejszym stopniu nie mam zamiaru takiej oceny dokonywać. Wszak wierzyć to znaczy nie tylko trwać w jakiejś tradycji, ale przede wszystkim każdego dnia dokonywać wielu różnych wyborów. Nasze „tak” wypowiadane Jezusowi bywa oczywiście bardzo ułomne, obciążone lenistwem czy wybiórczością, ale tylko jeśli jest, można w ogóle mówić o wierze. Bo nie jest nią życie po swojemu z przedstawianiem od czasu do czasu Bogu swojej listy żądań.  

Od tych osobistych wyborów bardziej niż od płynięcia z prądem przyzwyczajenia coraz bardziej zależy też obecność chrześcijaństwa w świecie. Wszak apokaliptyczne bestia i fałszywy prorok coraz wyraźniej koncentrują się tym, by urządzić świat  (cywilizację, kulturę) tak, by chrześcijanom żyło się z nim jak najmniej wygodnie. Ot, zmiany w prawie wielu krajów wspierających niemoralność czy wprost wykluczające chrześcijan ze społeczności. Coraz częściej być chrześcijaninem oznacza iść na przekór modom, trendom, a nawet nowemu prawu. Ale  w sumie ma to i dobre strony. Żyjących w letargu, rozdartych między świeczką dla Boga i ogarkiem dla diabła  zmusza do jasnych wyborów. I uzmysławia niby znaną, ale dla wielu mało oczywistą prawdę, że naszym domem, domem naszego Ojca jest nie ziemia, a niebo.

Patrząc na to, co się dziś wokół nas dzieje można się przestraszyć, że to już koniec chrześcijaństwa. Ale przyszłość zależy od nas. Od twoich, drogi Czytelniku, i moich wyborów. Złe prawo, owszem, może nas demoralizować. Ale dopóki mamy Boga w sercu, dopóki słuchamy głosu sumienia, nic naprawdę złego się nie dzieje. Tej naszej wolności nikt nie jest nam w stanie odebrać.