Syryjscy chrześcijanie dotarli na Pomorze

Jan Hlebowicz

publikacja 14.07.2015 17:45

Dwóch Syryjczyków trafiło do rodziny z Pruszcza Gdańskiego. Przez pierwsze miesiące będą uczęszczali na kurs języka polskiego. Następnie Fundacja Estera pomoże im w znalezieniu pracy.

Syryjscy chrześcijanie dotarli na Pomorze Jan Hlebowicz /Foto Gość Syryjczyk Samer Samaan mieszka w Gdańsku od kilkunastu lat. - Zrobię, co w mojej mocy, by pomóc rodakom, którzy trafili do Pruszcza Gdańskiego - deklaruje

Dzięki staraniom Fundacji Estera 160 syryjskich chrześcijan, prześladowanych w swoim kraju przez Państwo Islamskie, znalazło schronienie w Polsce. Ok. 50 z nich dostało lokum w Warszawie i okolicach. Uchodźców przyjęły pod swój dach rodziny m.in. w Poznaniu, Tarnowie, Wrocławiu czy Kielcach. 

Jak informuje "Gościa Niedzielnego" Przemysław Kawalec z Fundacji Estera, dwóch Syryjczyków trafiło do rodziny z Pruszcza Gdańskiego.  

- To dwaj bracia w wieku ok. 30 lat. Przez pierwsze miesiące, dopóki nie otrzymają statusu uchodźcy, będą uczęszczali na kurs języka polskiego. Następnie Fundacja Estera pomoże im w znalezieniu pracy. Wiem, że obu panom bardzo zależy na jak najszybszym zatrudnieniu i usamodzielnieniu. Rodzina z Pruszcza Gdańskiego zadeklarowała chęć pomocy zarówno w nauce języka, jak i w szukaniu pracy - mówi P. Kawalec.  

W niedalekiej przyszłości na Pomorze mają trafić kolejni Syryjczycy. - Zgłaszają się do nas osoby, które są gotowe przyjąć pod swój dach następne rodziny z Syrii - podkreśla P. Kawalec. 

Fundacja Estera nie podaje dokładnego miejsca zamieszkania Syryjczyków ani ich personaliów. - Apelujemy do mediów, aby dać chociaż tydzień oddechu uchodźcom. Dla nich Polska to zupełnie inny świat. Wszystko jest egzotyczne - kultura, język, historia, ludzie wokół. Potrzebują czasu do aklimatyzacji - zaznacza P. Kawalec. 

Kontakt z braćmi nawiązał Samer Samaan, Syryjczyk, chrześcijanin, który od kilkunastu lat mieszka w Gdańsku. - Zrobię co w mojej mocy, by pomóc swoim rodakom. Bardzo trudno będzie im zaadaptować się do nowych warunków, ale wierzę, że im się uda - mówi. 

Mimo chęci wsparcia, Samer Samaan nie jest pewien czy pomysł sprowadzenia Syryjczyków do Polski jest dobry. - To ludzie, których życie było zagrożone i należało im pomóc. Tylko czy w taki sposób? - zastanawia się. 

- Polska to nie jest zamożny kraj. Osobiście znam wiele osób, które ledwo wiążą koniec z końcem. Wydaje mi się, że ich należałoby wesprzeć w pierwszej kolejności - twierdzi. - Dla Syryjczyków dużo lepszym rozwiązaniem byłaby emigracja na Zachód. Tam ludzie są przyzwyczajeni do obcokrajowców, jest większa pomoc socjalna - uzupełnia. 

Obawia się jak Syryjczycy poradzą sobie z obcą kulturą, językiem, znalezieniem pracy. - To będzie dla nich bardzo trudne. Ale nawet nie to jest najważniejsze. Tylko akceptacja, uprzejmość i uśmiech na co dzień - uważa. 

Samer Samaan niepokoi się, że zamiast z życzliwością uchodźcy mogą spotkać się z niechęcią. - Polacy to wspaniały naród, ale niestety nie wszyscy dobrze podchodzą do cudzoziemców. Wystarczy wejść na fora internetowe. Stężenie nienawiści ścina z nóg. Wiele osób nawet nie wie, że w Syrii są różne wyznania: chrześcijanie, muzułmanie. Spojrzą na kolor skóry i reszta nie ma znaczenia - podkreśla. 

A po chwili dodaje: - Ja nigdy problemu nie miałem. Ale inni tak. Ciągle o tym słyszę. 

Więcej o życiu Samera Samaana w Gdańsku i działalności Fundacji Estera na Pomorzu w 26. numerze "Gościa Gdańskiego" oraz TUTAJ