publikacja 23.07.2015 00:15
Rząd spiera się z NIK o to, czy mamy politykę prorodzinną. Spór jałowy. Gdybyśmy ją mieli, w Polsce rodziłoby się więcej dzieci.
Henryk Przondziono /Foto Gość
– Przez 8 lat nic się nie działo, nie było żadnej polityki rodzinnej; to, co się teraz robi, ma wymiar wizerunkowy i czysto koniunkturalny, bo zbliżają się wybory – mówi Agnieszka Białek
W papierach wszystko wygląda świetnie. Na politykę prorodzinną przeznaczamy ok. 2 proc. PKB, czyli więcej niż Czesi (choć tam dzieci rodzi się więcej). Mamy już roczny urlop rodzicielski, jest też Karta Dużej Rodziny, dająca różnorakie ulgi i przywileje. W styczniu wejdzie w życie ustawa obejmująca opieką wszystkie matki, także te, które jeszcze nie zdążyły podjąć pracy (świadczenie rodzicielskie w wysokości 1 tys. zł). Rodziny, które przekroczą o parę złotych próg dochodowy uprawniający do świadczeń, już nie będą ich tracić, wejdą też w życie elastyczne formy czasu pracy… Lista dobrodziejstw pod adresem rodzin na tym oczywiście się nie kończy. Wszystkie zawiera raport przygotowany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, ogłoszony w ubiegłym tygodniu.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.