Okno Życia w Gdańsku Matemblewie

KAI/jad

publikacja 06.05.2009 19:23

"Okno życia" przy Domu Samotnej Matki i Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Gdańsku Matemblewie poświęcił 5 maja abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.

Wybór miejsca, w którym powstało to służące ratowaniu zagrożonego ludzkiego życia dzieło, wydaje się być nie przypadkowy. Specyfika tego maryjnego sanktuarium, obecność Domu Samotnej Matki, w którym w ciągu ostatnich 20 lat znalazło schronienie ponad 1600 mam i dzieci, a także charyzmat Zakonu Ducha Świętego realizowany tu przez kapłanów i siostry zakonne, tłumaczą ten wybór. Może warto w tym miejscu sięgnąć do historii sprzed 800 lat. W średniowiecznym społeczeństwie europejskim dziecko bardzo powoli zyskiwało pozycję pełnowartościowego członka wspólnoty. Dziecko, które nie pochodziło z legalnego związku małżeńskiego, było przedmiotem pogardy, a jako wyrzutek społeczeństwa, było pozbawione praw. Problem ten w odmienny sposób niż otoczenie widział i rozumiał Gwidon z Montpellier - założyciel Zakonu Ducha Świętego (1160-1208). Na zagadnienia te spojrzał on przez lekturę Ewangelii św. Mateusza, zwłaszcza rozdz. 25, gdzie Chrystus utożsamia się z wszelkiego rodzaju potrzebującymi pomocy. Pragnienie ratowania dzieci nienarodzonych było przyczyną fundacji szpitali Ducha Świętego w Montpellier, Rzymie oraz w kolejnych miastach. W XV wieku było ich w Europie ok. 1250. Troskę o dzieci zamknął Gwidon w następujących rozdziałach konstytucji zakonnych, których był autorem. „Wedle możliwości domu niech będą karmione sieroty i dzieci porzucone, także ubogie niewiasty brzemienne niech będą przyjmowane za darmo i traktowane z miłością”. Przy bramie szpitalnej przygotowano specjalne miejsce, gdzie o każdej porze dnia i nocy można było zostawić niechciane czy znalezione dziecko. W miejscu tym znajduje się do dzisiaj ruchomy bęben, połączony z kołatką. Osoba przynosząca dziecko wkładła je do wnętrza bębna, następnie pociągała kołatką, na głos której przychodziła siostra zakonna i zabierała niemowlę. Zakon zatrudniał w szpitalu kobiety tzw. mamki, których zadaniem było wykarmienie 2-3 niemowląt. Bardzo wcześnie w celach wychowawczych i zdrowotnych stosowano w szpitalu muzykę. Scenę karmienia małych dzieci utrwaliły freski w tzw. sali komandorów. Przedstawiają one dużą izbę, w której mamki karmią niemowlęta, a w tym samym czasie dwóch mężczyzn, specjalnie utrzymywanych przez szpital, gra na fletach. Uważano bowiem, że pod wpływem muzyki organizmy dzieci lepiej przyswajały pokarm, ponadto tony muzyczne uspakajały je i od najmłodszych lat wyrabiały słuch muzyczny. W miarę jak dzieci dorastały, uzdolnione muzycznie uczyły się w szkole klasztornej śpiewu i muzyki. Słynna śpiewaczka rzymska XVI w., Cencii, była wychowanką Szpitala Ducha Świętego. Chłopców pozbawionych zdolności muzycznych dawano na naukę zawodu lub kształcono na uniwersytecie. Dziewczęta przebywały pod opieką sióstr i nabywały umiejętności kobiecych. Gdy dorastały, miały możność wstąpienia do zakonu, mogły powiększyć personel szpitalny, pracując wśród chorych, albo pracować w charakterze pomocy domowej u możnych rodzin w mieście lub wyjść za mąż.

W celu ułatwienia wychowankom zawarcia małżeństwa, za czasów pontyfikatu papieża Piusa II (1458-1464) wprowadzono zwyczaj procesji, w której uczestniczyli wychowankowie szpitala. Pochód otwierał oddział Szwajcarów, za nimi szły dzieci, następnie śpiewacy i muzycy szkoły Ducha Świętego, a potem dziewczęta, parami od najwyższych do najniższych. Te, które pragnęły poświęcić się życiu zakonnemu wkładały suknie białe, a chcące wyjść za mąż niebieskie. W procesjach tych liczny udział brali mieszkańcy Rzymu, jak również mieszkańcy okolicznych wiosek, zwłaszcza młodzieńcy, poszukującyc wśród dziewcząt kandydatek na żony. Po zakończeniu procesji młodzieńcy zgłaszali się do szpitala, gdzie w celach matrymonialnych istniało biuro, którego portal do naszych czasów zdobi napis: „Urząd opieki nad małżeństwami dziewcząt”. Po przedstawieniu odpowiednich dokumentów i wyrażenia zgody przez wybraną dziewczynę ogłaszano ich zaręczyny. Wspomniane procesje przyczyniły się do zawarcia dużej ilości małżeństw. Sakramentu małżeństwa udzielano wszystkim parom jednego dnia, zwykle po świętach Zesłania Ducha Świętego, po czym w szpitalu odbywało się przyjęcie weselne połączone z religijną akademią. Bł. Gwidon z Montpellier dostrzegał naglące potrzeby swego czasu, dlatego ratując porzucone dzieci, bezinteresowną pomocą objął samotne ciężarne kobiety. Dwukrotnie w konstytucjach zakonu podkreślał: „Kobiety grzeszne, które przyjdą do Domu Ducha Świętego, należy przyjąć i służyć im” oraz „ubogie niewiasty brzemienne niech będą darmo przyjmowane i z miłością obsługiwane”. Najczęściej były to biedne skrzywdzone dziewczęta, odrzucone przez najbliższych, bądź też z marginesu społecznego. Dla nich Dom Ducha Świętego stanowił azyl i miejsce, gdzie mogły liczyć na pomoc, zrozumienie, opiekę, aprobatę ich ludzkiej godności. Tutaj mogły spokojnie urodzić dziecko i odejść, pozostawiając niemowlę opiece sióstr. W przepisach konstytucji widać zatroskanie Założyciela Zakonu o drugiego człowieka. Biorąc pod uwagę ówczesne czasy, wydaje się, iż dawał dziwne polecenia: „z miłością im służyć” - to znaczy grzesznym, zepchniętym na margines życia kobietom okazywać litość, współczucie, nieść pomoc i pociechę. W krakowskim szpitalu Ducha Świętego stale przebywały kobiety ciężarne. W regestrach nazywane są „pękatkami” lub „położnicami”. W roku 1719 zanotowano: „Ubogiey białeygłowie ciężarney na opatrzenie 2 zł”. W innym miejscu czytamy: „Pękatce ubogiey na posiłek w połogu”. Po urodzeniu dziecka kobiety najczęściej zostawiały je, a same opuszczały szpital. Biedne, wracające do dawnego środowiska, otrzymywały na podróż pieniądze. Niekiedy matka zabierała dziecko o czym świadczy zapiska: „Niewiście z dziecięciem na drogę 1 fl.” Podobnie jak w rzymskim szpitalu, również w krakowskim, pilnie strzeżono tajemnicy osób przynoszących dzieci. Bł. Gwidon dostrzegał nie tylko doczesne potrzeby samotnych matek, ale wczuwał się również w ich potrzeby duchowe. Polecał członkom Zakonu: „Należy przyjąć wszystkie kobiety grzeszne, które chciałyby prowadzić życie uczciwe i mieszkać w Domu Ducha Świętego przez okres Wielkiego Tygodnia aż do oktawy Wielkanocy. Kobietom tym kapłani obowiązani byli głosić rekolekcje. Przepis ten wskazuje na troskę o uświadomienie religijne, które w konsekwencji pociągałoby za sobą przemianę życia i zerwanie z dotychczasowym sposobem postępowania. Szpitale Ducha Świętego przez wieki pełniły funkcję dzisiejszych domów samotnej matki i domów dziecka. Przez duchackie „koła życia” przewinęły się setki tysięcy podrzucanych niemowląt. W Rzymskim Szpitalu Ducha Świętego było ich rokrocznie (dane z XVII i XVIII w.) ok. 600-700, a w krakowskim szpitalu ok. 90-140. Podjęcie wyzwania, jakim jest otwarcie przy Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej „Okna Życia”, jest zatem dla Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego kontynuacją ich ośmiowiekowej tradycji. Niech Maryja, Matka Chrystusa, Strażniczka Życia otacza swoją opieką wszystkich służących życiu i ochrania każde zagrożone istnienie ludzkie. ks. Wiesław Wiśniewski/ ju.