Bliżej ludzi, tylko jakich?

Jan Drzymała

Podobno bliskość warta jest każdych pieniędzy. A najlepiej tych z cudzej kieszeni.

Bliżej ludzi, tylko jakich?

Nie tak dawno, bo wczoraj we Wrocławiu pani premier tłumaczyła, że są w naszym kraju tacy, którzy wydają publiczne pieniądze, by odizolować się od ludzi. A ona będzie pieniądze wydawać, by być bliżej nich. I tym samym daje do zrozumienia, że na wyjazdowe posiedzenia nie przestanie wozić urzędującego jeszcze rządu.

Tylko ile tych pieniędzy trzeba jeszcze wydać, by zrozumieć, że w kraju, w którym Biedronka kojarzy się jednoznacznie z wyzyskiem człowieka przez człowieka przyznawanie dyrektorowi firmy będącej właścicielem tej sieci, państwowego odznaczenia, jest, delikatnie mówiąc, pomysłem niestosownym, a tym samym jawnym zaprzeczeniem tego, co się ludziom opowiada.

Im bliżej jesiennych wyborów, tym mam gorsze zawroty głowy. Raz z powodu pośpiechu, z jakim przechodzą w Parlamencie coraz dziwniejsze ustawy,a dwa z powodu tej zabawy w "gdzie jest rząd". Dziś rano TVN 24 podawało na przykład, że na wyjazdowe posiedzenia nawet meble jeżdżą za rządem zapakowane w ciężarówkę.

Nie wiem, kto uwierzy w te opowieści, że chodzi o to, by być bliżej ludzi. Na szczęście talent miłościwie nam urzędujących do potykania się o własne nogi jest jak widać nieograniczony. Szkoda tylko, że taki drogi przy okazji.