Indie: Ekstremiści hinduistyczni spalili kilka domów chrześcijan w stanie Orisa

KAI/jad

publikacja 03.06.2009 16:49

Ekstremiści hinduistyczni spalili 31 maja domy trzech rodzin chrześcijańskich w wiosce Sirsapanga w okręgu Kandhamal we wschodnioindyjskim stanie Orisa - podała 3 czerwca włoska misyjna agencja prasowa AsiaNews.

W dniu, w którym doszło do zdarzeniu, jednostki Centralnych Rezerwowych Sił Policyjnych (CRF), stacjonujące w tym rejonie dla ochrony miejscowych chrześcijan, zaczęły się, na mocy decyzji rządu centralnego, wycofywać. Trzy spalone domy znajdowały się w odległości ok. 3 km od głównej siedziby CRF. Według niektórych świadków być może celem ataku była chęć uczczenia przez fanatyków zamknięcia posterunku. Kilka miesięcy temu władze w Delhi, chcąc uniknąć nowych zamachów i pogromów chrześcijan, postanowiły wycofać siły policyjne, ale gubernator Orisy Naveen Patnaik poprosił ministra spraw wewnętrznych Chidambarama o pozostawienie 10 ostatnich jednostek, liczących łącznie ok. tysiąca funkcjonariuszy, na co najmniej trzy miesiące. Wycofywanie oddziałów zbiegło się w czasie z zamknięciem obozów dla uchodźców i usilnymi wezwaniami rządu stanowego, aby chrześcijanie w sposób zorganizowany zaczęli powracać w swe strony rodzinne. Na 5 czerwca władze okręgu Kandhamal zapowiedziały spotkanie pokojowe między chrześcijanami z obozów a wspólnotami miejscowości, z których oni pochodzili. Zdaniem proboszcza z miejscowości Raikia, ks. Bijaya Pradhana, obecne podpalenia stanowią „próbę niedopuszczenia do tego spotkania”. Przewodniczący Globalnej Rady Chrześcijan Indyjskich (GCIC) – Sajan K. George zaznaczył, że chrześcijanie z Sirsapangi nie wrócili jeszcze do swych domów, ale nadal żyją w obozie w Mondakia. „Ponieważ władze miejscowe nalegają na ich powrót, chrześcijanie co jakiś czas odwiedzają swe wioski i próbują przygotować swe domostwa. Jednakże wspólnoty hinduistów nie chcą ich i spalenie trzech domów jest sygnałem dla chrześcijan, że są kontrolowani” – oświadczył George. Sytuacja na miejscu nadal jest niepewna. Właściciele spalonych budynków opisali całe zdarzenie na policji. Ks. Ajay Kumar Singh, stojący na czele organizacji obrony praw człowieka Jan Vikas, poinformował, że przywódcą podpalaczy był Dilu Mohanty, „znany ekstremista, oskarżany już o akty przemocy wobec chrześcijan w okręgach Raikia i Udayagiri”. Po rozpoznaniu go ofiary zamachów przedstawiły jego nazwisko w raporcie zgłoszonym do siłom porządkowym, te jednak – według ks. Singha – poprosiły poszkodowanych o zmianę skargi bez wymieniania nazwiska przywódcy ekstremistów. „Winni [aktów przemocy] nadal kręcą się swobodnie po wioskach, a niektórzy z nich grożą naszym ludziom, że jeśli nie wycofają swych skarg przeciw nim, nie będą mogli wrócić do swych wsi” – powiedział proboszcz ks. Pradhan.