Stojącym na rozdrożu

Ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 09.04.2009 01:17

Ta pieśń towarzyszyła mi od zawsze. Czyli od momentu, gdy zaczynałem rozumieć, w czym uczestniczę i co się wokół mnie dzieje.

Nie pamiętam, czy pierwszy raz usłyszałem ją w Wielki Czwartek, czy też przy okazji udzielania święceń lub posług. Jedyne, co potrafię wydobyć ze wspomnień, to molowe akordy organów i setki męskich głosów, przeszywających wnętrze gotyckiej świątyni i serce małego dziecka. Z czasem zapamiętałem słowa. Po raz pierwszy, choć nieśmiało, dołączyłem do śpiewających chyba w ósmej klasie szkoły podstawowej. To wtedy dostałem od niezapomnianej Babci małą książeczkę Księdza Włodzimierza Okońskiego „Na rozdrożu”. Patrzyłem na słynący łaskami gotycki krzyż Tumski i śpiewałem:

Z radością w duszy słyszę głos, Co Bożym echem woła mnie. Co mi zwiastuje trudów moc, Kapłaństwo święte szczęściem zwie. W eucharystycznym Sercu Twym prośbę, o Jezu, moją słysz. Skoro kapłanem mam być Twym Kapłańskie serce we mnie stwórz. W pamiętną ową świętą noc, Kiedyś nam swoje Ciało dał. Przelałeś w chleb swą Bożą moc, Aby się życiem słabych stać. Dla Ciebie pragnę wszystko dać. Dla Ciebie nawet krew i śmierć. Lecz bym kapłanem mógł się stać, Ty do kapłaństwa łaską wiedź.
Dziś, w dniu naszego kapłańskiego święta, dedykuję tę pieśń wszystkim młodym, stojącym – jak ja przed laty – na rozdrożu. Śpiewam ją tym, którzy wspierają nas swymi cichymi modlitwami i ofiarami. Odsłaniam tajemnice młodzieńczego serca, by pokazać, że u początków, w chwili podejmowania decyzji, niekoniecznie musi być chęć pójścia łatwiejszą drogą. Przed tą pokusa broniła nie tylko pieśń. Broniła również kamienna tablica, upamiętniająca męczeństwo 220 kapłanów naszej diecezji, umieszczona na jednym z filarów katedry. Oni też śpiewali tę pieśń. Czasem, gdy w świątyni było cicho i pusto, można było usłyszeć…