Tak... bo tak!

Joanna Kociszewska

publikacja 01.05.2009 09:36

Ze światem trzeba wejść w dyskusję i umieć odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego właśnie tak warto żyć? Dlaczego tak jest pięknie?

„Papież nie może narzucić wiernym katolickim przykazań tylko dlatego, że tak chce bądź uważa to za korzystne.” I dalej: „wszystko, co nie pochodzi od podmiotu, może być [obecnie] tylko determinacją narzuconą z zewnątrz”. Sytuacja „wygląda jednak zupełnie inaczej, jeśli wyjdzie się od antropologii sumienia”. To fragment nowej książki Josepha Ratzingera-Benedykta XVI, zawierającej jego wykłady z lat 1991-2000. Kilka zdań, które warto zauważyć. Po pierwsze: papież nie może narzucić przykazań tylko dlatego, że tak uważa. Po drugie: współczesny świat wszystko, co narzucone, postrzega jako obce. Zostanie przyjęte dopiero jeśli staje się własnym odkryciem, doświadczeniem, zostanie przyjęte. Wniosek: trzeba porzucić formę narzucania, a w nauczaniu czy głoszeniu odwoływać się do sumienia i do człowieczeństwa. Przekonywać, bazując na sumieniu, nie narzucać. Papież jest tego świadomy. Dobrze by było, by byli tego świadomi także chrześcijanie. Ze światem trzeba wejść w dyskusję i umieć odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego właśnie tak warto żyć? Dlaczego tak jest pięknie? I odpowiedź nie powinna brzmieć: bo tak nakazuje Kościół, czy (czasem także) Bóg. Trzeba nauczyć się rezygnować z retoryki autorytarnej na rzecz dialogu i przekonywania. Tylko aby przekonywać trzeba samemu być przekonanym, rozumieć to, w co się wierzy i przede wszystkim słuchać argumentów drugiej strony i brać je pod uwagę. Nie ma sensu dyskutowanie o kryteriach człowieczeństwa w odniesieniu do dziecka nienarodzonego z kimś, kto twierdzi, że można przynależeć do gatunku homo sapiens i nie być człowiekiem, bo człowieczeństwo jest produktem kultury lub społecznej umowy). Tego człowieka nie interesują kryteria, będą tylko jednymi z wielu, niestety statystycznie mającymi zbyt małą popularność, by je uznać. Dyskusja w tym przypadku powinna się zacząć nie w punkcie „kiedy zaczyna się człowiek”, lecz „kto to jest człowiek”. Takich przykładów rozmijania się argumentacji jest zapewne więcej. To jedna z przyczyn, dla których tak wielu katolików nie uznaje zasad moralnych wyznawanych przez Kościół. Oni ich zwyczajnie nie rozumieją, a nie przyjmą - nie potrafią przyjąć - na zasadzie „papież tak powiedział i basta!”. Choćby to był nawet papież-Polak. Jeśli ktoś chce skutecznie ewangelizować musi nie tylko znać własną wiarę i rozumieć jej nakazy, ale także mieć odwagę uważnie słuchać tych, z którymi rozmawia. Tylko w ten sposób można się porozumieć. Tylko w ten sposób można przekonać. Warto w tej kwestii wziąć przykład z papieża…