Byłem przybyszem…

Andrzej Macura

publikacja 11.05.2009 12:14

Kościół włoski zareagował oburzeniem na informację o deportacji do Libii 227 nielegalnych emigrantów. Jak na podobne wydarzenie zareagowalibyśmy w Polsce?

Prawo prawem, ale trudno mi czasem oprzeć się wrażeniu, że w tej kwestii przekonania sporej części naszego społeczeństwa, w tym decydujących o wszystkim urzędników, dalekie są od ewangelicznej zasady przyjmowania przybyszów jak samego Chrystusa. Zdaję sobie sprawę, że szerokie otwarcie granic może budzić obawy o zachowanie naszą narodową tożsamość. Wiem, że nielegalni imigranci są posądzani - słusznie czy nie - o zachowania kryminalne. To jednak nie usprawiedliwia takiej niechęci. Zwłaszcza gdy chodzi o osoby mieszkające w Polsce od lat i uczciwie zarabiające na swój chleb. Kilka dni temu Serwis regionalny TVP Białystok przypomniał sprawę Artura Nargizjanama, 25 letniego Ormianina od 15 lat mieszkającego w Polsce. Trafił tu z rodzicami jako ośmiolatek (to liczby podawane w mediach, kto chce niech sam wyjaśnia gdzie się podziały dwa lata). Niestety, nie ma żadnych dokumentów. Podobno nie zgodziły się na ich wydanie władze Armenii ale i on sam chyba sporo w tej kwestii zaniedbał. Według białostockiej Gazety Współczesnej miał też drobne zatargi z prawem i dlatego znajduje się na liście osób w Polsce niepożądanych. Zatrzymany podczas rutynowej kontroli drogowej trafił do ośrodka dla cudzoziemców. Teraz grozi mu deportacja, choć zawarł w Polsce kościelne małżeństwo (z powodu braku dokumentów tajne) i ma dwójkę dzieci. Białostocka kuria arcybiskupia zgodziła się wydać mu stosowne zaświadczenie. Czy to wystarczy by pozostał w Polsce? Dla postronnego obserwatora to tylko urzędnicza procedura. Dla dotkniętych problemem sprawa niemal życia i śmierci. Pan Jezus, gdy mówił o karmieniu głodnych, przyodziewaniu ubogich, przyjmowaniu przybyszów czy odwiedzaniu chorych i więźniów nie mówił, że należy im pomóc tylko jeśli umieją poprosić, ładnie pachną (co często zdarza się bezdomnym) i są ludźmi bez moralnej skazy. Może wygodniej się przybyszów pozbywać. Tyle że wstyd wtedy, przy innych okazjach, powoływać się na swoje chrześcijańskie przekonania.