Dobry ksiądz

Ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 18.06.2009 00:44

Nie są bohaterami mediów. Bo jak zrobić reportaż o zwykłym księdzu?

Dobry ksiądz

Można zacząć jak w bajce. Dawno, dawno temu, żył na małej, wiejskiej parafii proboszcz. Opowiadano o nim wiele historii. Jedna z nich, przekazana przez naocznego świadka wydarzenia, kapitalnie ukazuje jego wiarę i osobowość. W parafii miały odbyć się rekolekcje wielkopostne. Od kilku dni deszcz lał jak z cebra, a drogi w większości polne. Przy śniadaniu kaznodzieja zastanawiał się o czym mówić w pustawym kościele. Tymczasem pod koniec posiłku proboszcz zniknął. Po kilku minutach zza drzwi werandy dało się słyszeć jakieś dziwne głosy. Młody ksiądz podszedł po cichu. To, co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Stary proboszcz, z rozczochraną głową i wyciągniętą do góry ręką, stał na deszczu i palcem wygrażał niebu, powtarzając jak mantrę: - Ty nie będziesz nic miał i ja nie będę nic z tego miał. Po mniej więcej czterdziestu minutach niebo ugięło się przed groźbami proboszcza. Deszcz przestał padać. Zza chmur powoli zaczęło wyglądać słońce. Około południa lud Boży szczelnie wypełnił świątynię. Myślę, że jemu podobnych znajdzie w Kościele wielu. Nie są bohaterami mediów. Bo jak zrobić reportaż o zwykłym księdzu? Jak pokazać jego zmaganie z oporem materii i jeszcze większym oporem ludzkiego serca? Dlatego dziennikarze omijają plebanie, o których z góry wiadomo, że nie wywęszy się na nich żadnego skandalu. W przypływie emocji najwyżej będą mówić przed kamerami o głupocie wiejskich proboszczów. Przed kilkoma tygodniami nawiedziłem cmentarz jednej z sąsiednich parafii. Przy grobie byłego proboszcza stał ojciec z synem, tłumacząc, że tu trzeba za każdym razem przyjść, zapalić świecę i zmówić „Zdrowaśkę”, bo to był dobry ksiądz. Pomyślałem wtedy, że na ten rok warto by było uruchomić w portalu specjalny dział. Dobry ksiądz. Nie po to, żeby tworzyć rankingi, urządzać głosowania i ogłaszać zwycięzców. By dać świadectwo. „Bo nie jest światło, by pod korcem stało, ani sól ziemi do przypraw kuchennych. Bo piękno jest na to, by zachwycało…” (C.K. Norwid).