Albo celibat, albo…

ks. Artur Stopka

publikacja 24.06.2009 11:40

Chociaż zgrzeszyli, nie przestali poważnie traktować swej wiary i Kościoła. Myślę, że taka postawa zasługuje na szacunek.

Albo celibat, albo…

Nie mam zamiaru udawać. Zachowanie celibatu wcale nie jest łatwe. Wiem co mówię. Ksiądz nie przestaje być facetem. A kobiety w jego otoczeniu z chwilą, gdy przyjmuje święcenia, wcale nie stają się mniej atrakcyjne i ponętne. Wydaje mi się, że dochowanie celibatu jest mniej więcej tak samo trudne, jak dochowanie wierności jednej, tej poślubionej, kobiecie. Nie, nie zamierzam tu dyskutować, czy celibat w Kościele katolickim powinien dalej obowiązywać, czy nie. Są od tego inni - mądrzejsi i bardziej przygotowani do podejmowania takich tematów niż ja. Póki co celibat rzymskokatolickich księży i biskupów obowiązuje. Ale, jako że księża to zwykli ludzie, więc nie wszyscy go przestrzegają. No i tu pojawia się problem, co z nimi zrobić. Z tymi, co celibatowi nie podołali i żyją z kobietą, jak mąż z żoną, co mają dzieci… „Zgodnie z dotychczasowym prawem kanonicznym kapłan, chcąc być przeniesiony do stanu świeckiego, musiał sam poinformować o tym swojego biskupa, jak też złożyć podanie o zwolnienie z celibatu” – przypomniało niedawno Radio Watykańskie. Rzecz w tym, że nie wszyscy, którzy celibat złamali i konsekwentnie go nadal łamią, chcą być do stanu świeckiego przeniesieni i zamierzają uzyskać dyspensę od celibatu (bo zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego utrata stanu duchownego nie niesie z sobą dyspensy od obowiązku celibatu). Na początku czerwca media obiegła informacja, że księży, którzy porzucili swą posługę lub nie przestrzegają pewnych istotnych wymogów z nią związanych, będzie odtąd łatwiej przenieść do stanu świeckiego. Jak wynika z dostępnych informacji, prościej będzie również w takich sytuacjach o dyspensę od celibatu. Nie jest to pierwsze w ostatnim półwieczu uproszczenie procedur z tą kwestią związanych. Już raz je upraszczano – w roku 1971, gdy papieżem był Paweł VI. W konsekwencji obecnych zmian przede wszystkim Kościół nie będzie musiał czekać na inicjatywę księdza. Teraz inicjatywa uregulowania ich sytuacji w Kościele będzie mogła wyjść od biskupa. Właśnie nabiera rozgłosu sprawa księdza Josefa Friedla z Austrii, który ostentacyjnie od dawna łamie celibat i nie zamierza podjąć żadnych kroków, aby przestać pełnić funkcje kapłańskie. Sieje zgorszenie. W świetlne nowych przepisów biskup może teraz nie czekać, aż ks. Friedl dojdzie do wniosku, że wypadałoby się zdecydować – albo celibat, albo posługa kapłańska. „Czy popularny proboszcz, który nie kryje że żyje z kobietą, zostanie wykluczony ze stanu kapłańskiego? Jeśli jego biskup do tego doprowadzi, Austrię może czekać kolejna fala odejść z Kościoła” – przestrzega jedna z gazet. Podobno nie tylko jego parafianie stoją za nim murem. Nie za bardzo ich rozumiem. Znam kilku księży, którzy nie podołali celibatowi. Wszyscy oni sami wystąpili o przeniesienie do stanu świeckiego i dyspensę od celibatu. Bo chociaż zgrzeszyli, nie przestali poważnie traktować swej wiary i Kościoła. Myślę, że taka postawa zasługuje na szacunek. Jest uczciwsza, niż łączenie posługi kapłańskiej z życiem w konkubinacie. Co nie zmienia faktu, że złamanie celibatu jest złem. Kard. Cláudio Hummes, prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa uzasadnił nowe zasady następująco: „Kiedy ksiądz, który odchodzi, nie jest zainteresowany uregulowaniem swej sytuacji, dobro Kościoła i jego samego wymaga, by został dyspensowany. Ważne to zwłaszcza, gdy w grę wchodzą dzieci. Ich prawem jest mieć ojca w poprawnej sytuacji przed Bogiem i własnym sumieniem”. Przekonuje mnie ta argumentacja. Co prawda nie da się nikogo zmusić, aby sam uznał swój grzech i poniósł jego konsekwencje, ale z pewnością Kościół nie powinien tolerować gorszącej fikcji w tak ważnej sferze swej działalności, jak posługa kapłańska. Zresztą nic z tym nowego. Już w roku 314 (a więc gdy celibat nie obowiązywał w Kościele wszystkich duchownych) synod w Ancyrze w odniesieniu do diakonów wydał takie zarządzenie: „Ci, którzy nie zgłosili zastrzeżenia i przyjęli święcenie zgadzając się zachować bezżenność, a później się ożenili, powinni zostać złożeni z funkcji diakońskich”.