Animacja o św. Maksymilianie

PAP |

publikacja 03.09.2015 10:27

Piotr Adamczyk zagrał główną rolę w powstającym w Meksyku filmie o św. Maksymilianie Kolbe. To zrealizowana w 3D animacja pt. "Max and Me". W obsadzie są też amerykański Hector Elizondo oraz Ashley Green. Premierę, m.in. w USA i Polsce, zaplanowano na 2016 r.

Animacja o św. Maksymilianie Henryk Przondziono /Foto Gość

W tym roku przypada 74. rocznica męczeńskiej śmierci Maksymiliana Kolbego w niemieckim obozie Auschwitz. Znany polski aktor ujawnił kulisy pracy nad światową produkcją poświęconą legendzie Niepokalanowa. Animacja powstawała w w studio w Mexico City, przy wykorzystaniu techniki Motion Capture, polegającej na zapisywaniu ruchu i mimiki aktora przez komputer.

- Głos, ruch i mimika twarzy to wystarczające środki dla aktora, by wyrazić emocje i zbudować postać. To także o wiele trudniejsze zadanie niż praca jedynie głosem w dubbingu - tłumaczy P. Adamczyk.

Akcja "Max and Me" rozpoczyna się w czasach współczesnych, a następnie w filmie stosowana jest retrospekcja. - Zbuntowany nastolatek zmuszony jest przebywać wraz z pozoru nieprzyjemnym staruszkiem, który opowiada mu historię Maksymiliana Kolbe i pod wpływem tej historii zmienia się ich wzajemny stosunek, niechęć zamienia się w przyjaźń - streścił fabułę Adamczyk.

Franciszkanin i misjonarz o. Maksymilian Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. W ostatnich dniach lipca 1941 r., po ucieczce jednego z więźniów, ofiarował swoje życie za nieznanego mu Franciszka Gajowniczka (numer 5659), wyznaczonego na śmierć głodową.

Ojciec Kolbe zmarł po dwóch tygodniach męki, 14 sierpnia 1941 r., w podziemiach bloku 11, jako ostatni z osadzonych. Zakonnik został uśmiercony dosercowym zastrzykiem fenolu. Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 roku w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat.

Pomysł producentów "Max and Me" pierwotnie był taki, aby, pracując w technice Motion Capture i użyczając postaci swojego głosu, Gajowniczka zagrał w filmie Piotr Adamczyk. Rolę Maksymiliana Kolbe powierzano natomiast - kolejno - innym aktorom. Świętego zagrał m.in. znany amerykański aktor Neal McDonough ("Raport mniejszości", "Patrol", "Sztandar chwały"). Ostatecznie producenci zdecydowali jednak, że Adamczyk zastąpi go w roli Kolbego.

P. Adamczyk przypomniał, że powstało już kilka filmów o życiu Maksymiliana Kolbe, jednak są to filmy stare. - "Max and Me", realizowany w animacji 3D, w sposób naturalny przyciągnie do kin młodą widownię - ocenił.

- Zwróciłem uwagę na scenę, w której w przejrzysty sposób wyjaśniony jest początek II wojny światowej. Mapę przedwojennej Polski zalewa z zachodu hitlerowska armia, a w chwilę potem ze wschodu Armia Czerwona. Dla nas to takie oczywiste, ale dla milionów widzów na całym świecie ten obraz może być najprostszym wyjaśnieniem historii Polski, o której przecież często nie mają pojęcia - opowiada znany polski aktor.

Mówiąc o meksykańskiej produkcji podkreślił, że cieszy się filmem o polskim świętym. - Choć po raz kolejny zaskoczony jestem tym, że polski temat realizowany jest przez zagranicznych producentów, którzy widzą w tej historii międzynarodowy potencjał - zaznaczył P. Adamczyk.

Produkcja filmu "Max and Me" trwa już trzy lata. Premiera odbyć się ma jednocześnie w Stanach Zjednoczonych, Meksyku oraz w Polsce, podczas Światowych Dni Młodzieży pod koniec czerwca 2016 r.

Powstać ma także polska wersja językowa "Max and Me"; prace nad nią mają być prowadzone w 2016 r.