Polski franciszkanin u króla Maroka

ak

publikacja 14.09.2015 13:01

- Nie bójmy się stanąć przed muzułmaninem – wzywa o. Symeon Stachera.

Polski franciszkanin u króla Maroka Archiwum prywatne O. Symeon Stachera OFM wręcza królowi Maroka Mohammedowi VI swoją pracę doktorską

Pochodzący z Dobrzynia k. Brzegu franciszkanin o. Symeon Stachera, od 13 lat pracujący w Maroku, proboszcz katedry w Tangerze i wikariusz generalny archidiecezji Tanger, dostąpił ostatnio niecodziennego wyróżnienia. Został zaproszony na spotkanie z królem Maroka Mohammedem VI z okazji jego urodzin i wręczenie monarsze swojej pracy doktorskiej pt. „Franciszkanie i sułtani w Maroku”.

- Pałac Królewski przez 3 lata studiował jej zawartość i w efekcie zapadła decyzja kompetentnych osób, że praca powinna zostać wręczona osobiście królowi jako dowód uznania pracy religijnej i humanitarnej franciszkanów w Maroku na przestrzeni już ośmiuset lat - informuje o. Symeon.

Maroko jest najstarszą misją franciszkańską. Pierwsi bracia św. Franciszka - późniejsi męczennicy - dotarli tu w 1219 r. , jeszcze za czasów świętego. - Św. Franciszek miał powiedzieć: „narodziliśmy się w Porcjunkuli, ale zostaliśmy ochrzczeni w Maroku”. Sam św. Franciszek nie został męczennikiem, ale zainicjował nową formę bycia wśród muzułmanów poprzez przykład życia i dzieła miłości chrześcijańskiej. Przykład Biedaczyny z Asyżu ujął świat muzułmański. Sułtan al-Malik al-Kamil z Egiptu został „nawrócony” do miłości Boga w czasie piątej krucjaty w 1220 roku - podkreśla franciszkański misjonarz z prowincji św. Jadwigi Śląskiej.

Polski franciszkanin u króla Maroka   OFM Tanger Ikona - spotkanie św. Franciszka z sułtanem Egiptu Malik Al-Kamilem Jego trzytomowa praca doktorska nosząca pełny tytuł. „Franciszkanie i sułtani w Maroku na przestrzeni 800 lat: relacje pomiędzy dziełem służby bez granic franciszkanów i władzą absolutną sułtanów”  liczy około tysiąca stron, zawiera analizę dokumentów sułtańskich, kopie arabskich oryginałów oraz ich tłumaczenia.

- Odkrywanie korzeni franciszkańskich wśród muzułmanów w Maroku w bardzo trudnych warunkach egzystencjalnych zainspirowało mnie do pójścia w głąb roli dialogu między kulturami i religiami. To coś niesamowitego, że w warunkach podobnych do obecnego kalifatu - tzw. Państwa Islamskiego - franciszkanie poszli w “ogień”, aby walczyć o człowieka i o miłość Boga w sercach muzułmanów - zauważa o. Symeon.

Na przykład w 1630 roku bł. Jan del Prado z Sewilli wyruszył z papieskim błogosławieństwem do Maroka. Razem z trzema współbraćmi szedł trzy miesiące i dotarł do Marrakeszu. Sułtanowie jednak zmieniali swoją wolę z dnia na dzień.

– Najpierw zaakceptowali franciszkanów, a następnego dnia Jana del Prado ścięto. Inni współbracia przetrwali i kontynuowali dzieło przez prawie 200 lat. Oddani swojej misji aż do śmierci, umieli pozyskać serca sułtanów, byli ich ambasadorami względem królów europejskich: Hiszpanii, Francji, Anglii. Otrzymali przywileje gwarantujące, że nikt nie mógł uczynić im krzywdy. Mieli prawo budowania kaplic w więzieniach, leczenia chorych, sprawowania sakramentów, rozwiązywania spraw małżeńskich, sprowadzania nowych zakonników z Hiszpanii, przemieszczania się bez przeszkód i chodzenia w habicie, który był ich paszportem - informuje franciszkanin.

- Islam jest dla nas wezwaniem i zaproszeniem. Nie bójmy się stanąć przed muzułmaninem. Bóg nas zaprasza do spotkania miłości, do dialogu, do wspólnej pracy na rzecz bliźniego, do modlitwy. Być razem i modlić się - każdy według swojej tradycji, patrzeć w tym samym kierunku - to pragnienie Boga, który nas stworzył. W Maroku uczymy się języka arabskiego, poznajemy islam i kochamy muzułmanów. Być może dla wielu to jest trudne do zrozumienia i zaakceptowania. Głównym celem naszej misji jest być świadkami miłości Chrystusa: kochać muzułmanów, szczególnie tych najbardziej potrzebujących, nie szukając w zamian niczego - puentuje o. Symeon Stachera.