Wanda Półtawska kozłem ofiarnym „Gazety Wyborczej”

KAI |

publikacja 01.07.2009 11:09

„Na marginesie opowieści o tym, jak dobry papież był skłaniany do złego przez Wandę Półtawską, dokonuje się proces namaszczenia nowych 'bliskich przyjaciół' Jana Pawła II” – pisze Tomasz Terlikowski w „Rzeczpospolitej”.

Opowieść o Wandzie Półtawskiej mogła stać się hymnem o wartości polskiej religijności, sile kobiecego serca i walki o sprawy ważne. Mogła być także fascynującą historią duchowej przyjaźni (jakich w Kościele wiele, by wspomnieć tylko św. Franciszka i św. Klarę czy Hansa Ursa von Balthasara i Adrianne von Speyer) między kapłanem, biskupem, w końcu papieżem a kobietą. I takie elementy w serialu reporterskim Aleksandry Klich opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” są. Ale niestety kładzie się na nich cień – próba wypreparowania, by nie rzec wykastrowania, z myśli Jana Pawła II tego wszystkiego, co się redaktorom „GW” w papieżu nie podoba. Posłużono się metodą kozła ofiarnego, na którego barki zrzucić można wszystko, co złe, który ma odpowiadać za papieską sympatię do Radia Maryja, nauczanie o antykoncepcji czy niechęć do niektórych ze współczesnych nurtów liberalizmu. W gazetowym serialu kozłem ofiarnym stała się Wanda Półtawska – pisze publicysta.

Jego zdaniem, najmocniej widać to w uparcie powracającej na łamach „GW” sugestii, że za encyklikę „Humanae vitae”, która jednoznacznie odrzuciła jako grzeszną sztuczną antykoncepcję, odpowiada duet Wojtyła – Półtawska, ze szczególnym podkreśleniem roli tej ostatniej. Sprzeciw wobec aborcji nie jest także wyłącznie skutkiem obozowej traumy jednej kobiety – pisze Terlikowski. Odrzucając metodę in vitro czy określając ją mianem techniki weterynaryjnej, Wanda Półtawska mówi dokładnie to samo, co Magisterium Kościoła. A gdy powtarza, że rodzice, którzy decydują się na aborcję swojego dziecka, torują sobie drogę do piekła, także nie odkrywa Ameryki. Wszystko to jest zawarte w nauczaniu Kościoła, a „siostra Wanda” – ze swoją biografią, doświadczeniem, ale i żywym, radykalnym językiem – jest jedynie ich świadkiem, głosem wołającego na puszczy - czytamy.

Na Wandę Półtawską zrzucona zostaje także odpowiedzialność za stosunek Jana Pawła II do pewnych nurtów hedonistycznego liberalizmu czy sympatię w pewnym okresie do Radia Maryja. To jej wpływ – sugeruje „GW” – wyjaśnia niechęć papieża do materializmu, a także krytyczne słowa o kierunku, w jakim zmierzała polska demokracja w 1991 czy 1995 roku. Ona odpowiadać ma za zły obraz Stanów Zjednoczonych w myśleniu papieża z Polski. I znowu, nie negując możliwości wzajemnego wpływu na siebie dwojga przyjaciół, trudno nie dostrzec, że stanowisko Jana Pawła II wobec kluczowych wyzwań współczesności wyrastało z głęboko przemyślanej nauki społecznej. Jej początków trzeba szukać już u Leona XIII, który jako żywo Wandy Półtawskiej nie znał, a także z otwarcia na doświadczenie „Solidarności”.

Na marginesie opowieści o tym, jak dobry papież był skłaniany do złego przez Wandę Półtawską, dokonuje się także proces namaszczenia nowych „bliskich przyjaciół” Jana Pawła II. „Takich przyjaciół jak ona papież miał wielu” – oznajmia abp Józef Życiński i żeby nikt nie miał wątpliwości, o kogo chodzi, zaraz dodaje: „na spotkaniach w Castel Gandolfo spotykali się i Leszek Kołakowski, i Krzysztof Michalski, i Adam Michnik”. Najlepszym komentarzem do tej opinii będzie pytanie: kiedy Adam Michnik wyda swoją walizkę listów od Jana Pawła II (może być ze wstępem abp. Życińskiego)? A jeśli jej nie wyda, to może dlatego, że jednak nie łączyły go z papieżem tak bliskie relacje jak Wandę Półtawską. Ale śmiech zamiera w gardle, gdy uświadomimy sobie, że w taki oto sposób tworzy się w Polsce historię, w której Adam Michnik i Leszek Kołakowski już niebawem będą przedstawiani jako najbliżsi (co tam Jerzy Ciesielski, „środowisko” czy Wanda Półtawska) przyjaciele Ojca Świętego – komentuje Terlikowski.

Zdaniem publicysty, „reportażowy serial miał bowiem jeden wyraźny cel – chodzi o wykastrowanie doktryny Jana Pawła II z tego wszystkiego, co nie odpowiada części opinii publicznej, i złożenie tego na karb działania mrocznych sił, z którymi nie trzeba się liczyć. Słowem, próbuje się stworzyć Jana Pawła II bez jego antropologii i teologii ciała, które przypisane zostają Wandzie Półtawskiej”. W tym procesie – który jak zauważa Terlikowski już nabiera rozpędu – wezmą udział katolicy świeccy i duchowni, co ukazują wypowiedzi Andrzeja Wielowieyskiego, o. Jacka Prusaka czy Haliny Bortnowskiej.