Sztuka wdzięczności

Beata Zajączkowska

Szczera wdzięczność wobec Boga i człowieka to coś o czym my, ludzie bogatego świata tak często zapominamy. I do tej wdzięczności wcale nie jest potrzebne nasze polskie: „zastaw się, a postaw się”.

Sztuka wdzięczności

Gdy pewne sytuacje nie dzieją się tuż obok nas wydaje nam się, że ich nie ma. Tak jest między innymi z głodem. Nie spotykamy na co dzień dzieci marzących o choćby jednym sytym posiłku, czy wybierających z ziemi mrówki, by zdobyć cenne źródło białka. Z takimi scenami spotykamy się oglądając zdjęcia misjonarzy z dalekiej Afryki czy Azji. Wywołują one w nas wzruszenie, sprawiają że chętniej sięgamy do kieszeni, by wesprzeć różnego rodzaju programy dożywiania. I dobrze. Ta pomoc jest bezcenna. Trzeba jednak też wzrastać w sztuce niemarnotrawienia tego co posiadamy i wdzięczności Bogu za wszystko, co nam daje. Pełna lodówka, suto zastawione stoły i pełne półki sklepowe z których możemy hojnie czerpać  wydają nam się czymś oczywistym, coraz rzadziej patrzymy na to w kategorii daru. Afrykańczycy pokazali mi, że w naszym ztechnologizowanym świecie zagubiliśmy poczucie prawdziwej wdzięczności wobec Stwórcy. A wszystko jest przecież darem za który powinniśmy dziękować.

Tej modlitwy nigdy nie zapomnę. To było kilka lat temu w Rwandzie. Gliniana chata chyliła się ku ziemi. Przez dach zrobiony z liści bananowca do wnętrza kapały krople deszczu. Na dworze szalała burza. Ojciec rodziny, która mnie zaprosiła wzniósł ręce ku górze i dziękował Bogu za wszystko czym nas obdarza… W chacie poza stołkami na których siedzieliśmy nie było nic. Zapadający mrok rozpraszała paląca się świeczka. Przyniesiona przez nas. Kiedy on się modlił ja wciskałam się jak najdalej w kąt chaty, by ukryć łzy. Zetknięcie słów dziękczynienia ze stanem ich posiadania było porażające. A on dziękował. Dziękował za dobrze przeżyty dzień, za słońce, które sprawiło, że banany zaczęły dojrzewać i ta to, że wkrótce będzie można zebrać fasolę. Dziękował za kolejne dziecko, które właśnie się urodziło i za zdrowie żony. I za mnie. Za to, że „biała kobieta” zechciała ich odwiedzić… Ta szczera modlitwa miała niezwykłą moc. Misjonarzowi, który mi ją tłumaczył z lokalnego języka kinyaruanda kilka razy załamał się głos…Kilka miesięcy póżniej w obozie dla uchodźców na Filipinach usłyszałam: „Nigdy nie jesteś tak biedny, żeby nie móc się podzielić z drugim”.  Mężczyzna, który je mówił stracił wszystko w wyniku tajfunu. Mimo biedy i braku perspektyw na przyszłość przygarnął do swej rodziny troje dzieci, które tajfun osierocił. A mówiąc o nadziejach na przyszłość dziękował Bogu, za ocalone życie.

16 i 17 października obchodzone są odpowiednio Światowy Dzień Żywności oraz Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem, inaczej też nazywane Dniem Walki z Głodem i Dniem Walki z Ubóstwem.  Papież Franciszek wzywał nas na audiencji środowej do włączenia się w działania charytatywne, żeby miłość Chrystusa dotarła do osób najuboższych i opuszczonych. A dane są zatrważające i mówią o ogromnej niesprawiedliwości. Światowe rolnictwo przy obecnym poziomie rozwoju byłoby w stanie dać żywność 12 miliardom ludzi. Tymczasem co pięć sekund umiera z głodu dziecko poniżej 10. roku życia. 85 najbogatszych osób zgromadziło tyle samo pieniędzy, co 3,5 miliarda najbiedniejszych. A 10 proc. najbogatszych kontroluje 87 proc. światowego majątku.

Wiadomo że nikt z nas nie wyeliminuje światowej biedy. Faktem jest jednak to, że nasze małe działania mogą uczynić świat bardziej ciepłym, ludzkim i sprawiedliwym. Dzień Walki z Ubóstwem to nie tylko okazja do hojniejszego, czy też długofalowego dzielenia się tym, co posiadamy, ale także do tego, by zastanowić się nad tym co sami posiadamy. I podziękować za to Bogu.