GOSC.PL |
publikacja 30.10.2015 13:40
AKTUALIZACJA. Decyzję podjął w piątek 30 października krakowski Sąd Okręgowy.
Miłosz Kluba /Foto Gość
Po ogłoszeniu przez sąd decyzji o odmowie jego ekstradycji reżyser spotkał się z dziennikarzami
Po wystąpieniach prokuratora oraz obrońców znanego reżysera oskarżonego o gwałt na nieletniej werdykt ogłosił sędzia Dariusz Mazur. Postanowienie nie jest prawomocne. Stronom przysługuje zażalenie do sądu wyższej instancji.
- Zrobiliśmy to, co do nas należało. Czujemy wielką satysfakcję z tego powodu, że dzięki tej decyzji sądu być może pan Roman Polański będzie mógł realizować swoje plany, zarówno zawodowe, jak i prywatne na terenie naszego kraju - mówili po zakończeniu posiedzenia sądu obrońcy znanego reżysera.
Sam Roman Polański dzisiejszą decyzję sądu skomentował podczas konferencji prasowej, na której spotkał się z dziennikarzami w hotelu w centrum Krakowa. Więcej na ten temat w tekście: "R. Polański: Odbyłem moją karę".
Sąd podzielił argumentację obrońców Romana Polańskiego i uznał, że w jego amerykańskim procesie została zawarta ugoda, a oskarżony dotrzymał jej warunków, przyznając się do winy i spędzając 42 dni w więzieniu, na obserwacji psychiatrycznej.
- Nie ma absolutnie żadnych podstaw, żeby wątpić, że ta ugoda została zawarta - mówił sędzia Dariusz Mazur, zaznaczając, że jej istnienie potwierdzili nie tylko pełnomocnicy oskarżonego i poszkodowanej, ale także prowadzący sprawę prokurator.
Sędzia dodał, że "kara została wymierzona, pomimo iż nie było formalnie ogłoszonego wyroku". Podkreślił też, że prowadzone w latach 70. w Stanach Zjednoczonych postępowanie pełne było nieprawidłowości. Chodziło m.in. o kontakty sędziego z prokuratorem, który na początku prowadził sprawę Romana Polańskiego (później został od niej odsunięty) czy uleganie przez sąd presji mediów.
Prof. Ireneusz Kamiński, wykładowca na UJ i ekspert Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przyjął werdykt sądu ze zdziwieniem. - Nie znam powodów dla których Polska mogłaby odmówić ekstradycji. Nie chodzi tu przecież o karę śmierci. Nie ma też żadnych przesłanek wskazujących na to, że w USA Romanowi Polańskiemu miałby grozić bezprawny areszt, czy też przewlekłe postępowanie - ocenia prawnik.
Zdaniem I. Kamińskiego, zgoda na ekstradycję Polańskiego w żadnym wypadku nie byłaby naruszeniem praw człowieka.
Takie argumenty podnosili obrońcy oskarżonego. W ich opinii - również podzielonej przez sąd - Romanowi Polańskiemu groziłoby m.in. osadzenie w areszcie natychmiast po dotarciu do Stanów Zjednoczonych i przedłużanie pobytu do czasu rozprawy. Tę zaś amerykański sędzia mógłby odwlekać o kilka tygodni. Dariusz Mazur argumentował m.in., że takie pozbawienie wolności byłoby nieuzasadnione i naruszałoby prawa człowieka zwłaszcza, że warunki w areszcie nie są dostosowane do potrzeb osób starszych (Roman Polański ma 82 lata).
Krakowski sąd uzasadniał swoją decyzję przez ponad dwie godziny. Zapowiedział także, że w połowie listopada będzie dostępne pełne, pisemne uzasadnienie postanowienia. Ma ono liczyć co najmniej 150 stron. Dopiero wtedy prokuratura podejmie decyzję o złożeniu zażalenia do sądu apelacyjnego.
Jeśli sąd apelacyjny podtrzyma stanowisko sądu okręgowego, decyzja o odmowie ekstradycji Romana Polańskiego będzie ostateczna.
Wniosek o ekstradycję reżysera złożyły Stany Zjednoczone. Roman Polański został w 1977 roku zaocznie skazany przez sąd w Los Angeles za stosunek seksualny z nieletnią modelką Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Reżyser przyznał się do seksu z nieletnią, zaznaczył jednak, że doszło do tego za jej zgodą.
W świetle tamtejszego prawa uznane to zostało za gwałt. Przed ogłoszeniem wyroku R. Polański potajemnie opuścił Stany Zjednoczone, obawiając się niedotrzymania przez sąd warunków zawartej ugody.
Postępowanie ws. Polańskiego w krakowskim sądzie rozpoczęło się w tym roku. Pierwsza rozprawa, na której przez prawie 9 godzin zeznawał reżyser, odbyła się 25 lutego. Po jej zakończeniu R. Polański przyznał, że przesłuchanie w krakowskim sądzie było dla niego nie tylko męczące, ale również bolesne. - Musiałem wracać do spraw, o których wolałbym zapomnieć - mówił. Zapewnił, że w dalszym ciągu darzy polski wymiar sprawiedliwości zaufaniem.
Od początku obrońcy reżysera przekonywali, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny. - Istnieje wiele obiektywnych dowodów wskazujących na to, że przed sądem amerykańskim została zawarta ugoda, a kara, o której była mowa w tej ugodzie, została wykonana - argumentowali na początku procesu. Przekonywali też, że podczas amerykańskiego procesu R. Polańskiego doszło do nieprawidłowości.
- Pełnomocnik pani Samanthy Geimer złożył oświadczenie, że zawarta ugoda w całości wyczerpała i zadośćuczyniła wszelkim krzywdom, jakie zostały wyrządzone poszkodowanej przez pana Romana Polańskiego - mówili obrońcy reżysera podczas jednego z posiedzeń krakowskiego sądu.
Miłosz Kluba /Foto Gość
Roman Polański wraz z obrońcami w drodze na salę rozpraw krakowskiego Sądu Okręgowego
Jak wyjaśniali, wcześniej Lawrence Silver oświadczył, że to on był inicjatorem ugody, która została zawarta w gabinecie prowadzącego, w obecności pełnomocnika pokrzywdzonej, prokuratora oraz pełnomocnika R. Polańskiego.
W ramach tej ugody, oprócz finansowego zadośćuczynienia poszkodowanej, R. Polański spędził 42 dni w więzieniu stanowym w Chino, co miało wyczerpać karę orzeczoną dla reżysera.
Także podczas poprzedniego, prowadzonego w Szwajcarii, postępowania ekstradycyjnego pokrzywdzona Samantha Geimer prosiła kalifornijski sąd o umorzenie sprawy. Sąd odrzucił jednak jej wniosek. Ekstradycji sprzeciwił się jednak szwajcarski wymiar sprawiedliwości.
Podczas krakowskiego procesu sąd przesłuchał R. Polańskiego oraz zapoznał się m.in. z aktami amerykańskiego procesu reżysera i szwajcarskiego postępowania ekstradycyjnego. Wśród zgłoszonych przez obronę dowodów znalazły się także potwierdzone notarialnie oświadczenia prokuratora Roberta Gunsona na temat faktu zawarcia ugody przez Polańskiego z sądem amerykańskim. Sąd obejrzał także film "Roman Polański: Ścigany i pożądany", w którym pojawia się m.in. wypowiedź R. Gunsona.
Roman Polański obecnie mieszka we Francji, ma żonę i dzieci. Jest autorem filmów takich, jak: "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo”. Z obawy przed aresztowaniem w 2003 roku nie odebrał w Los Angeles Oscara przyznanego mu za reżyserię "Pianisty”.
Czytaj także: