Bliższa koszula ciału

Joanna Kociszewska

Tylko czy współcześni politycy mają czas? Do następnych wyborów ludzie zauważą tylko obciążenia i wymagania. A kto by chciał wybrać tych, którzy zabierają zamiast dawać?

Bliższa koszula ciału

Czyż nie jest prawdą, że inwestując w człowieka - we wszystkich mężczyzn i kobiety Ziemi - można będzie w skuteczny sposób oddalić niepokojące perspektywy światowej recesji? – pyta papież w liście do przywódców państw zgromadzonych na szczycie G8.

Początek zdania dla współczesnego świata zachęcający. Inwestować w człowieka znaczy przecież - po pierwsze – inwestować w siebie, własny rozwój, własną pozycję. Wielu współczesnych pracodawców wie także doskonale, że źródłem ich zysków są zmotywowani, zadowoleni i identyfikujący się z firmą ludzie. Nigdy nie będzie lepszego pracownika niż taki, który pracuje jak dla siebie, bo firma stała się częścią jego życia, jego tożsamości. Warto w to zainwestować.

Bardzo łatwo nie zauważyć środkowej części zdania. Inwestować w człowieka znaczy – według papieża – inwestować we wszystkich mężczyzn i kobiety na ziemi. O, to już wygląda mniej ciekawie. Jak miałaby mi się zwrócić inwestycja w człowieka na drugim końcu świata? W człowieka, który nigdy nic dla mnie nie zrobi, nigdy też nie kupi moich produktów? W człowieka który w końcu może zainwestowane środki zmarnować?

Czy papież mówi rzeczy gospodarczo bezsensowne? Bynajmniej, ale na pewno wykraczające poza krótkoterminową polityczną perspektywę. Taka decyzja – choć optymalna – to decyzja, której skutki będą widoczne po latach. W bliższej perspektywie będzie można za to zobaczyć wiele cząstkowych klęsk i przede wszystkim koszty.

Inwestycja w ludzi jest jedną z najlepszych, na jakie można się zdecydować, ale też najbardziej ryzykowną. Człowiek jest nieobliczalny i może jedną decyzją „zmarnować” całą inwestycję. Ale mimo wszystko to, co w niego zostało włożone, nie zmarnuje się. Trzeba tylko czasu, cierpliwości i wytrwałości.

Tylko czy współcześni politycy mają czas? Do następnych wyborów z pewnością nie zdążą. Do następnych wyborów ludzie zauważą tylko obciążenia i wymagania. A kto by chciał wybrać tych, którzy zabierają zamiast dawać?

Mówimy „dzisiejszy świat”, „nieetyczna gospodarka”. Ale czy decyzja umożliwiająca zalanie rynku tańszymi produktami zagranicznymi (z pewnością pomogłaby wielu krajom ubogim) byłaby popularna? Czy ktoś wybrałby ponownie polityka, który ją podjął? Bliższa koszula ciału. Oczekujemy inwestowania przede wszystkim w nas.

Warto – czytając słowa papieża – zastanowić się też nad swoimi oczekiwaniami. Mimo wszystko w dużej mierze one determinują politykę gospodarczą.