Zranienie prawdą


Franciszek Kucharczak


GN 49/2015 |

publikacja 03.12.2015 00:15

Lepiej się za życia przestraszyć niż po śmierci straszyć.

Zranienie prawdą
 rysunek franciszek kucharczak /gn

Nadchodzi Rok Miłosierdzia. Niektórzy widzą w tym czasie coś w rodzaju przedłużonego tygodnia dobroci dla zwierząt. Sądzą, że w tym okresie trzeba szczególnie zadbać o to, żeby człowiek nie chodził głodny i ogólnie żeby mu się fajnie żyło, zdrowo i bezboleśnie – czyli taka filantropia. I na tym koniec – gdy naprawdę to jest dopiero początek.

W tej koncepcji nieszczególnie liczy się miłosierdzie Boże, bo po co to komu, skoro myśmy już mu miłosierdzie wyświadczyli. Mało tego – filantrop uzna za krzywdę podjęcie działań, które mogą zaburzyć jego podopiecznemu spokój sumienia. On tu przecież dokłada starań, żeby komuś było dobrze, a tu jakiś ksiądz z ambony wyjeżdża z jakimiś grzechami. Gdy mówi, na przykład, o aborcji, czy on nie wie, jak to rani osoby, które to zrobiły? Trzeba szanować ludzi! Albo gdy ktoś sprzeciwia się promocji zachowań homoseksualnych, to przecież rani adresatów tych zachowań. I podobno nie należy o tych zachowaniach mówić „patologia”, a nawet i „grzech” nie bardzo, bo i to rani – trzeba mówić „orientacja”. Bo trzeba szanować ludzi.

Tendencję do wygładzania sformułowań w imię szanowania ludzi jeszcze bardziej widać w związku z grzechem cudzołóstwa. Bo mówienie o tym wprost też rani osoby, które rozwiodły się i żyją w ponownych związkach. Dlatego jakoby niewłaściwą rzeczą jest używanie słowa „cudzołóstwo” – bo to także rani.

Ta ostatnia rzecz jest szczególnie znamienna. Słowo, którego bez żadnych ogródek używa Pan Jezus, nazywając cudzołóstwem nawet pożądliwe spojrzenie na kobietę (a tym bardziej zdradę małżeńską), okazuje się nietolerancyjne, piętnujące i nieomal grzeszne. Wypada więc z obiegu i pozostaje tylko w Piśmie Świętym i katechizmie.

Jaki jest tego skutek? Dzieci uczą się na religii „nie cudzołóż”, ale nie mają pojęcia, do czego się to odnosi. No bo nie ma ludzi, którzy dopuszczają się cudzołóstwa, są tylko nowi „wujkowie” albo „ciocie”, którzy biorą się nie wiadomo skąd. Więc to nie grzech, bo nie ma takiego przykazania „nie wujkuj” albo „nie ciociuj”. 


W konsekwencji takiego „szanowania ludzi”, jasne i bezpośrednie wskazania Jezusa stają się abstrakcyjne. To zamazywanie odpowiedzialności dotyczy każdej dziedziny życia. Ale to niczego nie daje. Przeciwnie – takie traktowanie Ewangelii utrudnia ludziom nawrócenie. Bo dostali znieczulenie i nie wiedzą, że potrzebują uzdrowienia. To atrapa miłosierdzia, nie miłosierdzie.


Jezus chce człowiekowi przebaczyć i go uzdrowić, do tego jednak potrzebna jest skrucha, ta zaś, bez poznania prawdziwego stanu duszy, jest niemożliwa. 
Jest wiele kobiet, które dopuściły się aborcji, ale żadne mówienie o aborcji ich nie rani – bo doświadczyły Bożego miłosierdzia. Są osoby po tragicznych przejściach związanych z poszukiwaniem szczęścia w złych relacjach seksualnych – ale i one nie cierpią. Przeciwnie: świadczą o Bożym miłosierdziu, które jest nieskończenie większe niż jakiekolwiek upadki. 


W Adwencie słyszymy o prostowaniu dróg i równaniu pagórków, ale te słowa pozostaną nieskuteczne dla tych, którzy myślą, że u nich wszystko jest proste i równe.


Taka sztuka


Abel Azcona, 27-letni „artysta” z hiszpańskiej Pampeluny, wystawił w należącej do tamtejszego urzędu miasta sali wystaw „instalację” w postaci napisu „pederastia”, wykonanego z… 242 konsekrowanych hostii. Zdobył je, udając, że przyjmuje Komunię. Wystawa została otwarta podczas wernisażu, na którym obecna była przedstawicielka urzędu miasta. Następnego dnia zaczęły się demonstracje oburzonych katolików, sprawa została też skierowana do sądu z paragrafu o obrazie uczuć religijnych. Władze kościelne oświadczyły, że świętokradca zaciąga ekskomunikę i zapowiedziały nabożeństwa przebłagalne. Niezależnie od tego, jak skończy się ta sprawa, na jej podstawie widać, jak zmienia się mentalność społeczeństwa poddanego lewicowej obróbce. Bo pojedynczy bluźnierca i profanator zawsze może się trafić, ale znamienna jest akceptacja dla tak strasznej rzeczy (lewicowych) władz miasta. Na tym w praktyce polegają lewicowa tolerancja i szacunek dla cudzych przekonań. •



Problem zlikwidować


Parlament Europejski przyjął dwie rezolucje sprzeczne z prawem pierwotnym Unii Europejskiej. Jedna wzywa kraje członkowskie do promowania „praw reprodukcyjnych i seksualnych”, co ma być sposobem na „zmniejszanie nierówności ze szczególnym uwzględnieniem ubóstwa dzieci”. Chodzi o promocję antykoncepcji i „prawa do legalnej aborcji”. Druga rezolucja wzywa kraje członkowskie do wspierania ONZ w walce z dyskryminacją ze względu na „tożsamość i ekspresję płciową” – czyli de facto do utrącania sprzeciwu wobec ideologii gender. Europosłowie uważają zatem, że biedę wśród dzieci najskuteczniej likwiduje się razem z dziećmi, a problemy tożsamościowe likwiduje się drogą kneblowania krytyków.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.