Apokalipsy nie było

ks. Włodzimierz Lewandowski

Te dzieci, ci młodzi biegli za Franciszkiem dlatego, że on potrafił się zatrzymać. Pośrodku biedy, kurzu i nędzy.

Apokalipsy nie było

Eksplozja radości zamiast spodziewanego zamachu. I to radości – jak zauważył Franciszek – mimo pustych żołądków. Dodajmy eksplozja radości i podmuch nadziei w miejscu, gdzie państwo teoretyczne istnieje rzeczywiście. Bo jak inaczej nazwać kraj, będący ostatnim etapem papieskiej wizyty w Afryce.

Trudno będzie tę pielgrzymkę podsumować. Jeżeli jakiekolwiek sformułowanie do tego się nadaje, to spostrzeżenie jednego z komentatorów podkreślającego dokonujące się przesunięcie biegunów. „Franciszek centrum świata przeniósł na peryferie i z nich uczynił centrum” – pisał na gorąco, jeszcze w samolocie Andrea Tornielli, od początku towarzyszący papieżowi w jego podróżach.

Z bólem muszę przyznać, że nie mogłem całej pielgrzymki śledzić na żywo. Pewne jej punkty pokrywały się z obowiązkami parafialnymi. Na szczęście relacji nie brakowało, a i dokumentacja dostępna była na bieżąco. Z tego, co obejrzałem i przeczytałem postanowiłem wybrać trzy obrazy.

Kenia. Stadion w Nairobi. Oczekiwanie na papieża. Afrykańskie rytmy. Prowadzący spotkanie zaprasza do tańca. Bo Afryki nie ma bez tańca. Podrywają się nie tylko czekający na stadionie wierni. Z zaproszenia korzystają także miejscowi biskupi. Przepyszny to widok. Choć czasem serce ściskał ból.

Jak w Bangui, podczas wizyty w szpitalu dziecięcym. Gdzie nie tylko papież, także jego otoczenie i śledzący wydarzenie, musieli zmierzyć się z bezmiarem cierpienia. W drodze powrotnej Franciszek mówił do dziennikarzy: „Poczułem ból. I myślę o tym, jak ludzie nie zdają sobie sprawy... Wielki ból. Na przykład, wczoraj udałem się do szpitala dziecięcego, jedynego w Bangi i w całym kraju! Na oddziale intensywnej terapii nie mają aparatury do tlenu. Było wiele dzieci niedożywionych, bardzo wiele. A lekarka mi powiedziała: ‘Te dzieci w większości umrą, ponieważ mają silną malarię i są niedożywione’. Nie chcę wam głosić homilii, ale Pan zawsze wyrzucał ludowi Izraela – ale jest to słowo, które akceptujemy i uwielbiamy, bo jest to słowo Boże - bałwochwalstwo.” W kontekście tego spotkania już nie dziwi, że pierwsze Drzwi Miłosierdzia Franciszek otworzył właśnie w Bangui.

Na tym ostatnim etapie papieżowi niemalże na każdym kroku towarzyszyły dzieci. Na motorach. Komentarze w mediach społecznościowych: Armia Franciszka, Towarzystwo Jezusowe 2015. Racja, ale miałem też inne skojarzenia. Osiemnastowieczny cadyk Israel Baal Szem Tow pisał: „Gdy jedziesz wozem i widzisz, że biegną za tobą, zejdź z wozu i biegnij razem z nimi”. Te dzieci, ci młodzi biegli za Franciszkiem dlatego, że on potrafił się zatrzymać. Pośrodku biedy, kurzu i nędzy. I robił to w wielkim autentyzmem. Stąd równie autentycznie zabrzmiały słowa, wypowiedziane przy okazji otwierania Drzwi Miłosierdzia: „Oto jest brama Pana: wejdźmy przez nią, aby otrzymać miłosierdzie i przebaczenie”.

We wspomnianym już komentarzu Andrea Tornielli napisał: „Bangui. Jedziesz 10 kilometrów z lotniska do pałacu prezydenckiego i już wiesz dlaczego papież tu przybył.”

Zanim zacząłem pisać dzisiejszy komentarz znalazłem informację. ”Kardynał Luis Luis Antonio Tagle otworzy Drzwi Święte Jubileuszu Miłosierdzia w katedrze w Manili razem z grupą ubogich swej archidiecezji. Jubileuszowym dziełem Kościoła w Manili będzie stworzenie funduszu, z którego opłacana będzie pomoc medyczna dla najuboższych.” Jak widać pielgrzymka owocuje nie tylko w Afryce.

Polskim biskupom w czasie wizyty ad limina Franciszek powiedział, że w Kościele nad Wisłą widzi olbrzymi potencjał. Czyli tkwiące w nim możliwości. Czy i jak ten potencjał uruchomi się podczas Jubileuszu Miłosierdzia – pytanie pozostaje otwartym. Opublikowany dziś raport o działalności polskich organizacji charytatywnych pozwala patrzeć w przyszłość z optymizmem. Mimo wszystkich innych niepokojących sygnałów. Pozostaje mieć nadzieję, że nie skończy się na podziwie dla gestów Franciszka i scedowaniu zaangażowania na Caritas. Że w roku Jubileuszu Miłosierdzia, razem z nim, nasze centra będziemy potrafili przenieść na peryferie.