Sąd: przeprosiny i zadośćuczynienie za raport o WSI

PAP |

publikacja 09.07.2009 06:29

MON ma przeprosić Jerzego M. Nowakowskiego i zapłacić mu 30 tys. zł zadośćuczynienia za podanie nieprawdy o nim w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych - orzekł w środę prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

SA oddalił apelację MON od korzystnego dla Nowakowskiego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 2008 r. SA zmienił wyrok SO tylko tak, że przeprosiny mają się ukazać na drugiej, a nie na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej" i "Dziennika". MON ma ponadto zwrócić powodowi 2 tys. zł jego kosztów.

Rzecznik MON Robert Rochowicz powiedział PAP, że do czasu zapoznania się z pisemnym uzasadnieniem wyroku nie będzie go komentował.

Raport - sygnowany przez ówczesnego szefa komisji weryfikacyjnej WSI Antoniego Macierewicza, a ujawniony w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego - wymieniał Nowakowskiego wśród osób tajnie współpracujących z WSI w sprawach wykraczających poza obronność państwa i bezpieczeństwo wojska. Podano tam, że jako konsultant WSI w 2002 r. o kryptonimie "Falkowski" "informował o swoim zaangażowaniu w działalność prawicowych organizacji politycznych, w tym w ugrupowaniu Kazimierza M. Ujazdowskiego (SKL)". Miał informować o "aktywności w PiS oraz o spotkaniach przedstawicieli PO i PiS w związku z wyborami samorządowymi w 2002 r." Ponadto miał też prognozować, "iż współpraca PiS z PO nie utrzyma się".

Nowakowski - publicysta, b. minister w kancelarii premiera Jerzego Buzka - przyznawał, że był konsultantem wojskowych służb w latach 90., ale tylko w sprawach polityki zagranicznej. Pozwał Skarb Państwa reprezentowany przez MON.

Uwzględniając pozew, SO w marcu 2008 r. nakazał MON przeprosiny w mediach za "nieprawdziwe informacje" o powodzie i wpłatę dlań 30 tys. zł zadośćuczynienia. Według sądu, cywilna droga dochodzenia praw przez osoby z raportu "nie jest najdogodniejsza", bo MON nie ujawniło sądowi tajnych materiałów źródłowych WSI co do Nowakowskiego. Wobec tego sąd dał wiarę zeznaniom powoda. SO podkreślił, że ustawowe procedury przewidujące publikację raportu nie zawierały gwarancji obrony interesu jednostki.

MON z zadowoleniem przyjęło wyrok SO co do oczyszczenia Nowakowskiego z zarzutu figurowania na liście agentów WSI, ale zapowiedziało odwołanie, bo resort nie zamierza płacić za "niekompetentne działania" Macierewicza. On sam mówił, że SO "nie zapoznawał się z dokumentacją, która wskazuje na to, że pan Nowakowski jako osoba współdziałająca i współpracująca z WSI działał poza umocowaniem, jakie go wiązało z WSI, działając także w sferze politycznej, informując WSI o przebiegu np. rokowań politycznych pomiędzy PiS i PO".

W apelacji MON domagało się zwrotu sprawy do I instancji lub usunięcia z wyroku nakazu zapłaty 30 tys. zł. Pełnomocnik MON Mirosław Moch argumentował w SA, że MON nie powinno być tu pozwane, gdyż nie miało wpływu na komisję weryfikacyjną, której następcami prawnymi są służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Pełnomocnicy SKW i SWW mówili zaś, że szefowie obu służb nie uczestniczyli w procesie I instancji i wnosili o wyłączenie ich ze sprawy.

Pełnomocnik powoda mec. Jacek Trela wniósł o odrzucenie lub oddalenie apelacji. Adwokat mówił w SA, że to MON odpowiada za działania komisji weryfikacyjnej. Dodał, że szef MON do dziś nie odtajnił akt WSI nt. powoda. Kwestionował tezę apelacji by Nowakowski nie odniósł krzywd po publikacji raportu. "To nie była lista bohaterów, lecz zdrajców, agentów i przestępców" - mówił mec. Trela o raporcie. Jego zdaniem, powstał on w wyniku "rażącego niedbalstwa, jeśli nie umyślnego, pana Macierewicza".

W środę SA oddalił apelację MON, uznając za zasadne ustalenia SO. Według SA, niewątpliwie nastąpiło bezprawne naruszenie dóbr osobistych powoda. Sędzia Anna Owczarek mówiła w uzasadnieniu wyroku, że bezprawności nie znosi nawet działanie "formalnie w ramach ustawy".

Nowakowski był pierwszą osobą z raportu, która wygrała proces przeciw MON w sądzie I instancji. W maju br. SA wydał zaś pierwszy prawomocny wyrok nakazujący MON przeprosiny za raport - wobec b. posła SLD Jana Sieńki za opisanie go w raporcie jako rzekomo organizującego transakcję sprzedaży cystern kolejowych radzieckiemu agentowi.

WSI rozwiązano jesienią 2006 r. - był to jeden ze sztandarowych celów rządu PiS. Toczy się kilkanaście procesów wytoczonych za raport MON lub Macierewiczowi przez osoby w nim wymienione. Szef MON Bogdan Klich przeprosił już m.in. Sieńkę i grupę ITI oraz jej współwłaścicieli. Sądy uznają zaś, że Macierewicz nie może być, jako osoba fizyczna, pozywany za raport, bo był on dokumentem urzędowym, a wtedy pozywać można tylko organ państwa. Macierewicz powtarza, że ustalenia raportu oparto na aktach WSI i wysłuchaniach komisji.

Po doniesieniach osób opisanych w raporcie jako agenci WSI, prokuratura od jesieni 2007 r. prowadzi śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przy jego tworzeniu.

W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za sprzeczne z konstytucją m.in. pozbawienie osób z raportu prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną, prawa dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu w raporcie. Prezydent po tym wyroku zdecydował nie ujawniać przygotowanego przez Macierewicza aneksu do raportu.