"Szlachetna Paczka" i nożyce ogrodowe

Urszula Rogólska

publikacja 13.12.2015 10:21

- Jedna dziewczynka, której przywieźliśmy wymarzony wózek dla lalek nie mogła uwierzyć, że jest jej i to na zawsze. Pytała kiedy będzie go musiała oddać. Takie spotkania ogromnie wzruszają i pokazują jak niewiele trzeba... - opowiadają bielscy wolontariusze "Szlachetnej Paczki".

- Naprawdę więcej radości jest w dawaniu - cieszą się paczkowi wolontariusze Urszula Rogólska /Foto Gość - Naprawdę więcej radości jest w dawaniu - cieszą się paczkowi wolontariusze

Bielskie Gimnazjum nr 11 przy ul. E. Plater od piątku 11 grudnia do niedzieli 13 grudnia, w niewielkim stopniu przypomina szkołę! Korytarze pełne stosów pudeł i uwijających się między nimi wolontariuszy drużyny "Super W" w czerwonych koszulkach. Niezależnie od wieku, każdy z nich zdecydował się na dołączenie do ekipy "Szlachetnej Paczki".

Działają już od września i października. W dwóch rejonach paczki - Bielsko-Biała Północ i Bielsko-Biała Południe - jest ich pięćdziesięcioro. Liderują im Agnieszka Gaweł ze Szczyrku i Kornelia Sawińska z Wilkowic.

Wolontariusze najpierw szukali rodzin, "o których świat zapomniał", a które pilnie potrzebują pomocy materialnej, a czasem zwyczajnego spotkania. Potem stworzyli ich internetową bazę i szukali darczyńców, którzy zechcą zrealizować marzenia rodzin. Mają ich 125. Pomagają też rejonom z Łodygowic, Jeleśni i Milówki. W ten weekend finalizują akcję - od darczyńców odbierają paczki, które zawożą do czekających na nie odbiorców.

Druzyna wolontariuszy czuwa, by paczki dotarły do adresatów w komplecie   Urszula Rogólska /Foto Gość Druzyna wolontariuszy czuwa, by paczki dotarły do adresatów w komplecie
O czym marzą odwiedzane rodziny? Czasem o zwyczajnym, codziennym obiedzie, o zimowych butach, bluzie z idolem, a czasem o pralce, bo ta, którą mają już nie działa, a zdecydowanie przydałaby się przy… gromadce sześciorga dzieci. Inni marzą o piecyku gazowym, bo na widok tego, który jeszcze działa, każdy truchleje. Zapytani o to, co sami chcieliby dostać - tak najbardziej na świecie - zawsze są zakłopotani..

Radość z nożyc

Darczyńcy, którzy przywożą paczki, otrzymują od wolontariuszy specjalny dyplom-podziękowanie, także czekoladę od sponsora tegorocznej "Paczki" - firmy "Milka". Najczęściej jednak proszą, żeby czekoladę oddać… rodzinom.

- Przy odbiorze paczek, odnotowujemy też kilka danych statystycznych. Robi na nas duże wrażenie, że czasem jedną paczkę przygotowywało sto czy dwieście osób! To coś wspaniałego - mówią wolontariuszki Magdalena Idzik i Hania Siuta. - Wśród darczyńców są szkoły, jest bardzo wiele młodych małżeństw.

Paczkę dla wybranej przez siebie rodziny przygotowali także oazowicze Domowego Kościoła ze Złotych Łanów   Urszula Rogólska /Foto Gość Paczkę dla wybranej przez siebie rodziny przygotowali także oazowicze Domowego Kościoła ze Złotych Łanów
Hania i Magda też już zdążyły odwiedzić swoje "paczkowe" rodziny. - Kiedy odwiedziłyśmy je pierwszy raz, jeden z panów, zapytany o to, co tak osobiście chciałby dostać, bardzo się krępował, był zakłopotany. W końcu powiedział: nożyce do cięcia krzewów. Oczywiście nożyce znalazły się w paczce! Nigdy w życiu nie widziałyśmy, żeby kogoś tak ucieszył taki prezent. Pan natychmiast poszedł je wypróbować ciesząc się jak dziecko!

Przez poprzednie lata Hania była wolontariuszką Akademii Przyszłości - siostrzanej akcji "Paczki", która wspiera edukację dzieci z uboższych rodzin. W tym roku dołączyła do drużyny "Super W". A Magda dodaje: - W zeszłym roku przygotowywałam zbiórkę na paczkę w szkole. Miałam potem okazję pojechać do jednej z rodzin. I po tej wizycie byłam pewna - chcę za rok dołączyć do wolontariuszy i przeżyć to wszystko w pomnożonych ilościach!

Ktoś ich zauważył

- To moja pierwsza "Paczka" - mówi Agnieszka Gaweł. - Wcześniej byłam darczyńcą, ale przed rokiem już zadecydowałam: zostanę wolontariuszką! Ta akcja daje niesamowitą energię do życia. Poznaje się wielu wspaniałych, dobrych, życzliwych ludzi. Kiedy odwiedzasz rodziny, to widzisz jak ludzi cieszą zwykłe drobiazgi, a najbardziej sam fakt spotkania: że ktoś ich zauważył, odnalazł.

Wolontariusze "Szlachetnej Paczki" pakują do samochodów prezenty dla najbardziej potrzenujących rodzin   Urszula Rogólska /Foto Gość Wolontariusze "Szlachetnej Paczki" pakują do samochodów prezenty dla najbardziej potrzenujących rodzin
Po raz piąty w gronie wolontariuszy jest Anna Wożniak z Bielska. - Najbardziej cieszą spotkania z konkretnymi rodzinami, którym chcemy pomóc, ale i darczyńcy, którzy dostają szansę, żeby komuś pomóc. Po obu stronach zawsze widać ogromną radość! - opowiada Ania. - Docieramy do nich dzięki liderom, którzy w różnoraki sposób szukają najbardziej potrzebujących. Pomagają parafie, szkoły, przedszkola, instytucje publiczne. Czasem trafiamy do rodzin, które nie są ujęte w żadnym systemie - ktoś podpowiedział, że tu czy tam mieszka rodzina, czy samotny pan, pani, którzy na pewno potrzebują wsparcia.

Jak podkreślają wolontariusze, kiedy pierwszy raz odwiedzają rodziny, potrzeba wiele empatii i wrażliwości. - Nie brakuje wtedy wzruszeń, kiedy rodziny się otwierają i nam, obcym dla nich ludziom opowiadają historie swojego życia - dodaje Ania.

Ania już odwiedziła swoją rodzinę. - To było małżeństwo z ośmiorgiem dzieci. Niezwykle dzielni i zżyci, kochający się ludzie - opowiada. - Nie jest im łatwo, ale miłość i życzliwość, to drugie imię tego domu. Dzieci są dumą rodziców - starsze opiekują się młodszymi. Podczas naszej wizyty najstarszy syn przygotowywał posiłek dla nas i całej rodziny. Pani przez 20 lat nie pracowała zawodowo, bo zajmowała się wychowywaniem dzieci w domu. Teraz postanowiła wrócić do pracy. To naprawdę bohaterska postawa. I w "Paczce" właśnie takie osoby chcemy szczególnie wspierać. Bardzo się cieszę, że znalazły się rodziny, które tej rodzinie chciały pomóc. Łączymy ludzi - to dla nas ogromna radość, że możemy być takimi pośrednikami!