W Indiach tv zamiast seksu

KAI |

publikacja 14.07.2009 10:34

Indie za 20 lat będą miały więcej mieszkańców niż Chiny. Jak pisze na łamach Rzeczpospoltej Wojciech Lorenz, władze chwytają się wszelkich sposobów kontroli urodzeń.

W Indiach tv zamiast seksu Romek Koszowski/Agencja GN

Indyjski minister zdrowia i polityki społecznej uznał, że najlepszym sposobem na ograniczenie liczby urodzeń będzie oglądanie telewizji. – Jeśli będzie prąd w każdej wiosce, mieszkańcy będą do późna oglądać seriale. Kiedy się skończą, ludzie będą zbyt zmęczeni, aby mieć ochotę na płodzenie dzieci, i od razu pójdą spać – oświadczył minister Ghulam Abi Naza. Polityk zaapelował, aby nie traktować jego słów jako dowcipu i wezwał rząd do przyspieszenia elektryfikacji kraju. – Z badań wynika, że można w ten sposób ograniczyć wzrost populacji o 80 proc. – przekonywał.

Demografowie alarmują, że w Indiach, które zajmują zaledwie 3 proc. lądowej powierzchni globu, mieszka już 17 proc. ludzkości. Dalszy wzrost populacji grozi wybuchem społecznych konfliktów i załamaniem systemu socjalnego państwa. – Kolejne dziesiątki milionów dzieci trzeba będzie wykarmić, wysłać do szkół i znaleźć dla nich domy. To wszystko dzieje się w regionie, który jest na to najmniej gotowy – ostrzegała niedawno ONZ.

Jak przypomina Lorenz, już 50 lat temu po raz pierwszy władze próbowały ograniczać wzrost populacji, a Indie stały się pierwszym państwem na świecie, które wprowadziło politykę planowania rodziny. Próbowano przeróżnych metod: zaczęto odmawiać prawa do urlopu, wdrażano program przymusowych sterylizacji, oferowano finansową nagrodę mężczyznom w zamian za poddanie się zabiegowi wasektomii polegającemu na podwiązaniu nasieniowodów. Według ministra zdrowia wielkim problemem jest tradycja zawierania ślubów przez nastolatków, którzy niewiele wiedzą o metodach planowania rodziny. – Wprowadzimy system nagród dla par, które zdecydują się na ślub dopiero w wieku 30 lat – zapowiada Ghulam Abi Nazad. Eksperci są zgodni, że Indie nie mają szans na wdrożenie polityki jednego dziecka, która w Chinach zmniejszyła przyrost naturalny do 0,6 proc - czytamy na łamach Rzeczpospolitej.