Kościół kobiet. Czyli jaki?

Maciej Kalbarczyk

publikacja 29.01.2016 07:43

- W wyrównywaniu szans kobiet i mężczyzn w Kościele nie chodzi o dostęp do kapłaństwa. Istotne jest natomiast wprowadzenie kobiet do struktur zarządzania - mówiła dr Marta de Zuniga podczas debaty pt. „Kościół kobiet albo żaden?”.

Kościół kobiet. Czyli jaki? Maciej Kalbarczyk /Foto Gość

Spotkanie zorganizowane przez kwartalnik Fronda LUX odbyło się 28 stycznia w Cafe Niespodzianka LUX. W dyskusji wzięli udział Zuzanna Radzik z "Tygodnika Powszechnego", ks. prof. Ireneusz Mroczkowski z Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, politolog dr Marta de Zuniga oraz aktywistka katolicka Teresa Kapela. Spotkanie prowadzili: Joanna Michalina Wal oraz Mateusz K. Dziób.

Punktem wyjścia do dyskusji była wydana niedawno książka Zuzanny Radzik „Kościół kobiet”, w której autorka zwróciła uwagę na wszechwładzę mężczyzn w Kościele katolickim.

Podczas rozmowy teolog krytykowała formację seminaryjną przyszłych księży, którzy od początku swojej kapłańskiej drogi są uczeni postrzegania kobiety tylko przez pryzmat macierzyństwa.

- Ten stereotyp ładnie opisała Anna Szwed w książce „Ta druga. Obraz kobiety w nauczaniu Kościoła rzymskokatolickiego i w świadomości księży”. Badania jakościowe z diecezji krakowskiej pokazały, co księża myślą o kobietach. Wyszedł trochę pop feminizm Jana Pawła II zmieszany z przekonaniem, że istotą rzeczy jest komplementaryzm: uzupełnianie się kobiety i mężczyzny. W odpowiedziach dominowały takie hasła, jak "matka", "macierzyństwo" itd. - mówiła teolog.

Na praktyczną kwestię zarządzania Kościołem w swojej wypowiedzi zwróciła uwagę dr Marta de Zuniga.

- Papież Franciszek mówi, że kobiety powinny mieć możliwość zarządzania Kościołem. Jako politolog powiem wprost: chodzi po prostu o władzę. Począwszy od parafii: wyznaczanie priorytetów jej działalności, zarządzanie finansami itd. - mówiła dr de Zuniga.

Jej zdaniem, osobną kwestią jest to, że są teologowie, którzy twierdzą, że prawo kanoniczne nie zabrania kobietom decydowania o wyborze papieża.

- Nasze spotkanie potwierdza, że nie można już mówić, że nie ma tematu. Trzeba go wreszcie podjąć, bo młode kobiety zaczną odpływać z Kościoła. Myślę, że jest już nadszedł czas, żeby w Polsce wyznaczyć, co kobiety mogą robić na poziomie parafii, diecezji itd. To jest absolutne minimum - przekonywała politolog.

Ks. prof. Ireneusz Mroczkowski zauważył, że większość kobiet spełnia się w rolach, które mogą realizować w Kościele.

- Tajemnicą poliszynela jest fakt, że nasze życie duszpasterskie opiera się właśnie na aktywności kobiet. Stanowią one aż 90 proc. osób uczestniczących w Mszach św. i nabożeństwach - przyznał ksiądz profesor.

- Myślący ksiądz nie może być niewdzięczny tym kobietom. Może jest tak, że one po prostu spełniają się w modlitwie i nie są nauczone wchodzenia w inne role? Mówiąc kolokwialnie, wielu kobietom wystarcza „obsługa” sakramentalno-duchowa? Te, które chciałyby pojechać na synod, z pewnością czują się gorzej - zgodził się ks. prof. Mroczkowski.

- Wiele z nich pewnie faktycznie realizuje się w Kościele, korzystając z sakramentów. Jednak ostatnie badania pokazały, że m.in. matki w rodzinach wielodzietnych denerwuje to, że ksiądz do męża zwraca się z ważnymi tematami, a do kobiety w sprawie szarlotki i sprzątania - ripostowała dr de Zuniga.

Teresa Kapela zwracała uwagę na to, że prowadząc rozmowy o kobietach i Kościele, zapominamy o fundamentalnych różnicach pomiędzy Polską a innymi państwami.

- Jako historyk widzę duże zmiany w sytuacji kobiet w Polsce i w innych krajach. Wydaje mi się, że Polki są bardzo niezależne. Mówienie, że dopiero teraz walczymy o prawa kobiet - to nieprawda. Cały okres zaborów sprawił, że kobiety musiały wchodzić w role mężczyzn i potrafiły sprostać wyzwaniom - tłumaczyła T. Kapela i jednocześnie stwierdziła, że sporym problemem jest niewielką aktywność i rozwój katolickich stowarzyszeń kobiecych.

- Większość z nich działa tylko w jednej parafii, zaledwie 4 proc. rozszerza swoją działalność na inne. Bardzo trudno jest zorganizować ruch ogólnopolski. W innych krajach stowarzyszenia są subwencjonowane przez rządy, które dostrzegają wagę kreowania opinii przez rodziny i ich transfer do rządzących. Czy faktycznie kwestia otrzymania władzy jest oczekiwaniem większości kobiet, czy może tylko pewnej wąskiej grupy? W rzeczywistości odpowiedzialność podejmuje nikły procent - dodała.

Poruszając kwestię władzy w Kościele, ks. prof. Mroczkowski powiedział, jaką powinna przyjąć formę.

- Ksiądz powinien rozumieć, że władza jest służbą, a tego w Kościele brakuje. Ci papieże, którzy rozumieli władzę w ten sposób, potrafili zrozumieć także kobiety. Istnieją mechanizmy w Kościele, które dają kobietom szanse, aby były słyszalne. Na ostatnim synodzie nie było co prawda parytetu, ale kobiety były tam obecne.

- Były, ale nawet siostry zakonne zostały dopuszczone do synodu tylko jako audytorki, a nie aktywne uczestniczki. To tytułem sprostowania - ripostowała Zuzanna Radzik. 

Autorka książki „Kościół kobiet” zwróciła także uwagę na problem tzw. szklanego sufitu w karierze naukowej kobiet studiujących teologię. - Która kobieta zaryzykuje robienie habilitacji z teologii świeckiej, licząc na to, że znajdzie się dla niej miejsce na jakimś wydziale? Jeden z wykładowców mówił mi: „rób katechetykę, bo nie znajdziesz pracy”. Kobiet z reguły nie zachęca się do kontynuacji studiów na poziomie doktoratu czy habilitacji. Jeżeli chodzi o seminaria, kobiety uczą w nich psychologii, seksuologii itd. Sygnał jest taki: można je tam wpuścić, ale nie mogą wykładać najważniejszych przedmiotów.

Prowadzący dyskusję zwrócili uwagę na miejsce mężczyzny w teologii feministycznej i zastanawiali się, czy nie należałoby stworzyć osobnych teologii dla każdej płci. Zdaniem Zuzanny Radzik tego typu podziały nie miałyby sensu.

- Teologia feministyczna to nie jest teologia kobieca. To jest teologia robiona po prostu przez kobiety, niezależnie od tego, co opisuje. Papież niepotrzebnie sygnalizuje potrzebę stworzenia teologi kobiecej. Potrzebujemy nowej teologii i antropologii, niekoniecznie opartych na Janie Pawle II.

- Zgadzam się, że największą potrzebą feminizmu jest budowanie antropologii, zobaczenie kobiety w perspektywie osoby. Mam jednak duży żal do kobiet w Polsce, które nie doceniają wkładu Jana Pawła II w budowanie tej tożsamości. Dlaczego nie sięgają do teologii ciała papieża? - pytał ks. prof. Mroczkowski.