Niemcy: Wiara nieopodatkowana

"Rzeczpospolita"/jad

publikacja 21.07.2009 09:15

- Hartmut Zapp, niemiecki profesor-emeryt wystąpił z Kościoła. Dlaczego? By nie płacić podatku kościelnego. Zastrzegł sobie jednocześnie na drodze sądowej prawo do pozostania członkiem wspólnoty katolickiej, przeciw czemu protestują niemieccy hierarchowie – opisuje „Rzeczpospolita”.

Niemcy: Wiara nieopodatkowana poolie/www.flickr.com (CC)

Zgodnie z deklaracją wydaną w 2006 roku przez niemieckich biskupów wystąpienie z Kościoła pociąga za sobą ekskomunikę.

Zapp – do 2004 r. wykładowca prawa kościelnego - nie chce płacić podatku. Nie zgadza się z twierdzeniem, że albo jest się katolikiem i płaci się podatek, albo nie jest się nim wcale.

 

Zadeklarował w urzędzie stanu cywilnego, że występuje z Kościoła jako instytucji prawa publicznego, nie z katolickiej wspólnoty religijnej. Arcybiskupstwo fryburskie, oburzone postępowaniem emerytowanego profesora, złożyło skargę w sądzie administracyjnym – czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”.

Fridolin Keck, wikariusz arcybiskupstwa przekonuje, że nie można dzielić Kościoła na instytucję prawa publicznego i wspólnotę religijną. Dodaje, że państwo nie może decydować, kiedy należy się do Kościoła, kiedy nie. Hartmut Zapp przypomina jednak, że z Kościoła można wystąpić tylko przez wewnętrzną decyzję odejścia od wiary. Ekskomunikowanie wiernych za to, że nie chcą płacić podatków nie powinno mieć miejsca – uważa.

Po dwuletnim procesie sąd przyznał rację Zappowi. Profesor pozostał katolikiem, choć podatku nie płaci – wyjaśnia „Rzeczpospolita”. Biskupi obawiają się, że w ślady emerytowanego profesora pójdą kolejne osoby. Niemieccy katolicy uskarżają się bowiem na podatek kościelny, ale w obawie przed ekskomuniką, decydują się pozostać w Kościele.

Prof. Peter Krämer tłumaczył „Rzeczpospolitej”, że podatek kościelny jest potrzebny. Jest to główne źródło utrzymania Kościoła. Zapewnienia środki na realizację zadań, które służą nie tylko katolikom.

Część teologów uważa jednak – wyjaśnia „Rzeczpospolita”, że państwo nie powinno pobierać podatków w imieniu Kościoła. Tworzy się bowiem złudzenie, jakoby był on instytucją państwową. Co więcej, powiązanie z podatkiem dochodowym prowadzi do tego, że kryzys w gospodarce oraz ulgi w opodatkowaniu automatycznie zmniejszają dochód Kościoła – czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”.

Od Islandii po Austrię na Kościół przekazuje się od 8 do 9 procent podatku od dochodu.