"Rzeczpospolita": Nadmorskie dopalanie

PAP |

publikacja 31.07.2009 08:25

Przebojem tego lata nad Bałtykiem są dopalacze, a wśród nich chaos, diablo i snow power. Władze kurortów są bezradne, pisze "Rzeczpospolita".

"Rzeczpospolita": Nadmorskie dopalanie Henryk Przondziono

Od początku lipca na całym Wybrzeżu stanęło 50 straganów sprzedających dopalacze. To legalne środki odurzające, które zawierają chemiczne związki psychoaktywne. Są równie niebezpieczne jak narkotyki.

- Nie możemy usunąć stoisk siłą, obowiązują nas procedury, powiedziała gazecie Agata Haraj, wiceprezes ds. marketingu Uzdrowiska Kołobrzeg. - Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Zezwolenie na sprzedaż dotyczyło pamiątek i ubrań.

- Umowy spisujemy precyzyjnie, przewidując, że będą próby utrudniania nam działalności, odpiera zarzuty dystrybutor dopalaczy. - Handlujemy zgodnie z prawem. Nasze produkty to wyroby kolekcjonerskie.

Władze wielu kurortów nie przedłużają umów z handlarzami. Ale tam, skąd znikają stoiska, pojawia się sprzedaż obwoźna. Policja bije na alarm. - Handlarze włożyli już nogę w drzwi, mówi doświadczony policjant ze Szczecina. - Nie będzie wolno sprzedawać tabletki A, to będą sprzedawać proszek B.

- Nie boję się. Zbyt wielu ludziom zależy na tym, żeby ten biznes się kręcił, powiedział "Rzeczpospolitej" handlarz dopalaczami.