Były premier na "przystanku"

PAP |

publikacja 01.08.2009 14:58

1 sierpnia nie powinien był dniem świątecznym, bo za dużo w Polsce mamy świąt martyrologicznych, a nie radosnych i zwycięstwa - uważa były premier Tadeusz Mazowiecki. Zaznaczył jednak, że w takim dniu trzeba pamiętać o bohaterach powstańczych walk.

Premier na "przystanku" PAP/EPA/Lech Muszyński Premier na "przystanku"
Tadeusz Mazowiecki w dniu obchodów 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego gościł na "Przystanku Woodstock".

Tadeusz Mazowiecki w dniu obchodów 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego gościł , w Woodstockowej Akademii Sztuk Przepięknych. Rozmowę zdominowały kwestie związane z 65. rocznicą wybuchu powstania. "Nie byłem wtedy w Warszawie, ale wiem, że nastrój był taki, że to było nie do zatrzymania, trudno było to pohamować" - mówił.

Z incjatywą, by 1 sierpnia był świętem państwowym - Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego, wystąpił prezydent Lech Kaczyński; złożył już do marszałka Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Na spotkanie z byłym premierem przyszło ok. dwóch tysięcy młodych ludzi. Pytali Mazowieckiego m.in. o jego pobyt w Bośni i Hercegowinie, gdzie był wysłannikiem ONZ. "Spotkałem tam rzeczy straszne. Moją siłą było to, że miałem kontakt z prasą światową i to nagłaśniałem, ale reakcja świata, a zwłaszcza Europy była niedostateczna" - powiedział.

Młodzi ludzie chcieli też poznać jego opinię na temat stosunków polsko-niemieckich. "Łatwo jest je psuć, ale trudno budować. O tym, każdy, kto zajmuje się polityką powinien pamiętać" - podkreślił.

Mazowiecki zapytany o to, czy podoba się obecna Polska powiedział, że tak, a najbardziej - Przystanek Woodstock. "Bo to dowód naszej wolności" - powiedział.