Na kolana i do skutku

Jan Drzymała

"Mamy modlić się i błogosławić Boga i Jemu powierzać trudne sytuacje". Czy starczy nam sił?

Na kolana i do skutku

Charyzmatyczny ksiądz John Bashobora z Ugandy kolejny raz głosi rekolekcje w Warszawie. Wczoraj zachęcał prawie półtora tysiąca ludzi, by modlili się do skutku. Trudno się z nim nie zgodzić, tylko trzeba jeszcze zapytać się, czym dla mnie jest skuteczność modlitwy.

Po ludzku rzecz ujmując modlitwa do skutku oznaczałaby mniej więcej tyle, że trzeba się modlić tak długo, aż spełni się to, czego chcemy. Pewnie, że kiedy chodzi o sprawy dla nas istotne, będziemy w modlitwie wytrwali, będziemy zasypywać niebo potokiem próśb, litanii, nalegań.

Trzeba jednak pamiętać, że modlitwa to nie magia. Biskup Roman Pindel (ordynariusz diec. bielsko-żywieckiej) wygłosił na ten temat wydany również w formie audio cykl konferencji, w których wskazuje najistotniejszą różnicę miedzy magią i wiarą. Magia miała za zadanie zmusić jakąś siłę - bóstwo lub demony - do uległości względem woli tego, kto wypowiadał zaklęcia. Modlitwa tak nie działa. Za każdym razem jest tylko pokorną prośbą do Boga, by ewentualnie raczył naszego wołania wysłuchać. I trzeba to jasno powiedzieć, że jeśli domagamy się od Niego rzeczy, która nie będzie dla nas dobra, nie będzie zgodna z Jego planem dla nas, może na nasze wołania nie wysłuchać.

Pół biedy, jeśli prosimy np o wygraną w totolotka, a tu jakoś nie ma odzewu. Niby wydaje się, że przecież cel jak najbardziej dla nas dobry, a Bóg w tej sprawie milczy. A może milczy, bo wie lepiej, że te pieniądze przysłoniłyby nam inne, ważne sprawy i więcej by z nich było dla nas szkody niż pożytku?

Rzecz w tym właśnie, że nasze pole widzenia jest ograniczone. Skuteczność modlitwy polega między innymi na tym, by to ograniczenie przekraczać. Dlatego ważne jest, by w modlitwie i ten element uwzględnić. Prosić Boga nie tylko o to, by dał to, czego chcemy, ale też by pomógł nam przetrwać, jeśli Jego decyzja jednak będzie inna.

Ostatnio zupełnie przypadkiem trafiłem w serwisie zapytaj.wiara.pl na dramatyczne pytanie mniej więcej takiej treści: dlaczego Bóg odebrał nam dziecko w 36 tygodniu ciąży? Nie ma dwóch zdań, nogi się uginają wobec tego rodzaju pytań. Zresztą, odpowiadający uczciwie przyznał, że na takie rzeczy odpowiedź zna tylko Bóg i tylko on wie, o co chodziło.

Gdy człowiek staje wobec pozornej głuchoty Pana Boga, ma prawo wołać, drzeć się do Niego, pytać, czemu tak, a nie inaczej z nami postępuje. Nie ma w tym nic złego. Wiedział  o tym dokładnie chociażby ks. Jan Kaczkowski, który odszedł niedawno, a którego pogrzeb w najbliższy piątek. Można pytać, po co ta choroba, dlaczego Bóg go nie ocalił, dlaczego nie uzdrowił itd.

Rzecz w tym, co podkreśla Kościół, a o czym mówił też o. Bashobora: zmiana, która dokonuje się dzięki modlitwie, nie dotyczy tylko sfery naszych życzeń w tym także zdrowia fizycznego, a nawet życia. "Mamy modlić się i błogosławić Boga i Jemu powierzać trudne sytuacje, a On będzie uzdrawiał" - mówił wczoraj ks. Bashobora. Czy starczy nam sił do takiej modlitwy? Księdzu Janowi zdaje się starczało, dlatego dziś, kiedy go już nie ma, z podziwem patrzy na niego tak wiele osób.