Od środy strajk generalny pielęgniarek w radomskim szpitalu

PAP |

publikacja 04.08.2009 10:26

W środę rano w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym ma rozpocząć się strajk generalny pielęgniarek i położnych. Do szpitala przyjmowani są tylko chorzy wymagający natychmiastowej pomocy - poinformował we wtorek PAP szef placówki Andrzej Pawluczyk.

Od środy strajk generalny pielęgniarek w radomskim szpitalu Henryk Przondziono/Agencja GN

Zgodnie z zamierzeniami związków zawodowych, w czasie strajku opieka pielęgniarska - w ograniczonym zakresie - zapewniona zostanie na odcinkach intensywnego nadzoru oddziałów: neonatologicznego i kardiologicznego oraz na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii, dializ (odcinek hemodializ) i w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. "Na pozostałych oddziałach mają być powołane specjalne zespoły interwencyjne" - podkreślił dyrektor.

Według jego szacunków w szpitalu przebywa obecnie ponad 300 pacjentów; w sumie w lecznicy jest 600 łóżek.

Jak mówiła PAP przewodnicząca szpitalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Anna Trzaszczka pielęgniarki są bardzo zdeterminowane. "Nikt się z nami nie liczy. Nikt nie pozostawił nam innej drogi oprócz strajku" - stwierdziła.

Od czwartku wstrzymane zostały już planowe przyjęcia na wszystkie szpitalne oddziały. Pacjenci są sukcesywnie wypisywani do domu.

Dyrektor podkreślił, że o sytuacji w lecznicy został powiadomiony wojewoda mazowiecki. Nawiązano także kontakt z innymi szpitalami, które w razie strajku będą musiały przejąć opiekę nad pacjentami.

Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie radomskim. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów.

Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia br. Domagają się podwyżek średnio o 600 zł brutto, a także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia.

W przeprowadzonym niedawno referendum, w którym wzięła udział ponad połowa pracowników, przeszło 94 proc. opowiedziało się za strajkiem generalnym pielęgniarek.

Według szefa lecznicy podwyżki nie wchodzą w grę, gdyż szpital nie ma na nie pieniędzy. Jak stwierdził Pawluczyk, lecznica ponosi straty rzędu miliona złotych miesięcznie, a na podwyżki potrzebowałby dodatkowo 500 tys. zł. Długi szpitala wynoszą 25 mln zł, z czego 5 mln zł stanowią tzw. zobowiązania wymagalne.

W szpitalu pracuje blisko 1500 osób, z czego ponad 600 to pielęgniarki i położne.