Gorąca wizyta

Andrzej Macura

Patriarcha Cyryl ma rację. Autokefalia czyli niezależność Kościoła na Ukrainie nie tylko by nie zjednoczyła, ale przeciwnie, jeszcze bardziej podzieliła ten kraj. Tyle że przyczyną takiego stanu rzeczy nie byliby raczej ci, którzy domagają się niezależności dla Kościoła działającego w ramach niezależnego państwa, ale ci, którym politycznie ciągle bliżej do Moskwy niż do Kijowa

Gorąca wizyta

Patriarcha Moskwy, entuzjastycznie przyjęty na wschodzie, zwłaszcza na należącym do 1954 roku do Rosji Krymie, w Kijowie i zachodniej Ukrainie witany jest już różnie. Jedni wykrzykują „naszym patriarchą jest Cyryl”, inni noszą transparenty „Rosyjski Kościół Prawosławny – agenci moskiewskiego imperium”.

Na Ukrainie działają dziś trzy wspólnoty prawosławne: jedyny uznawany przez inne Kościoły prawosławne Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego i dwa niekanoniczne: powstały na fali entuzjazmu po ogłoszeniu przez Ukrainę niepodległości Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego oraz sięgający korzeniami czasów I wojny światowej Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny. Ich dążenie do autokefalii trudno uznać za uzurpatorskie. Metropolia Kijowska została włączona do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wskutek militarnej ekspansji Rosji, bez zgody innych Kościołów prawosławnych. W 1686 roku patriarchat moskiewski otrzymał z Konstantynopola mapę, na której jasno zaznaczono jego terytoria kanoniczne. Nie obejmowało ono nie tylko Kijowa, ale i całej, należącej wtedy do Rzeczpospolitej części Rusi. Co warto przypomnieć, także terytoriów dzisiejszych krajów nadbałtyckich. Zapowiadane od pewnego czasu uregulowanie problemów autokefalii w świecie prawosławnym będzie musiało wiec uwzględnić i ten smutny fakt, że wbrew opinii patriarchy Cyryla, zasięg wpływów Moskwy to nie tylko sprawa jasnej, prawosławnej eklezjologii, ale także siły że kozackich szabel.

Do utworzenia jednego i niezależnego Kościoła prawosławnego wezwał w obecności patriarchy prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko. Niezależność polityczna powinna oznaczać też niezależność Kościoła – twierdzą zwolennicy oderwania prawosławia ukraińskiego od Moskwy. Patriarcha Cyryl twardo mówi „nie”. I choć tłumaczy, że w braku zgody na autokefalię prawosławia ukraińskiego nie ma żadnego imperializmu, odwoływanie się do więzi historycznych obu narodów i twierdzenia ludzi z jego otoczenia, że wizyta Cyryla nie jest w zasadzie wizytą zagraniczną pokazują, że sporo racji mają ci, którzy w takim stanowisku widzą realizację politycznych ambicji Rosji.