To dopiero początek?

Roman Tomczak

publikacja 11.08.2009 11:30

Wszystkie miedziowe związki ogłosiły dwugodzinną przerwę w pracy na wieść, że minister skarbu Aleksander Grad zamierza sprzedać 10 proc. udziałów Polskiej Miedzi. – Strajk jest nielegalny – mówią przedstawiciele zarządu spółki.

To dopiero początek? Roman Tomczak/GN Waldemar Brus: – Górnicy dobrze wiedzą, co się dzieje. Ich determinacja jest duża. Nie dopuścimy do tego, żebyśmy skończyli jak stoczniowcy

We wtorek 11 sierpnia wszystkie kopalnie miedzi stanęły na dwie godziny, począwszy od 6 rano. W sumie do pracy nie przystąpiło kilkanaście tys. górników pierwszej zmiany. Strajk ostrzegawczy przygotowały związki zawodowe, które nie zgadzają się na – jak to określają – powolną prywatyzację spółki, która może doprowadzić do masowych zwolnień.
 
– Mamy przykłady polskich cementowni i stoczni. Każde tego typu działanie rządu przynosi szkodę polskim firmom i jest – naszym zdaniem – niedopuszczalne. Dlatego żarty się skończyły – mówił dziennikarzom przed bramą kopalni Rudna Główna Waldemar Brus, wiceprzewodniczący miedziowej „Solidarności”.
 
Nastroje przed kopalnią były raczej minorowe, choć wysiadający z autobusów górnicy zdecydowanie opowiadali się za przeprowadzeniem strajku ostrzegawczego.
 
– Taki protest jest jak najbardziej uzasadniony – mówił Tadeusz Tąpalski. – Nie po to kilka pokoleń zostawiło w tej firmie swój pot, a nierzadko krew, żeby jakiś nieodpowiedzialny minister to wszystko rozwalał. Wtórował mu Akadiusz Sachaj, który działania ministra Grada uważa za niedopuszczalne. – To wielki błąd rządu. Jest mi przykro, że do takiej sytuacji musiało dojść – powiedział.
 
Przez cały czas trwania strajku związkowcy rozmawiali z górnikami, starając się wspólnie zdecydować o tym, czy dojdzie do strajku generalnego. Dlatego do końca nie było wiadomo, czy strajk zakończy się po dwóch godzinach. Przypomnijmy, że pogotowie strajkowe w KGHM trwa już od kilku miesięcy.
 
Wśród strajkujących można było spotkać osoby, które przyniosły ze sobą przedwyborcze plakaty Platformy Obywatelskiej, na których kandydaci do Sejmu deklarowali zachowanie udziałów skarbu państwa w spółce i zapewniali o tym, że KGHM nie będzie prywatyzowany. – Oszukali nas. Jeszcze raz się okazało, że co innego przedwyborcza kiełbasa, a co innego rzeczywistość – mówili górnicy.
 
Miedziowy holding jest jednym z największych pracodawców na Dolnym Śląsku. Ale oprócz górników, zatrudnionych bezpośrednio przez KGHM, w kopalniach pracują także górnicy z firm zewnętrznych. Mimo że ich strajk nie dotyczył, oni także mieli dwugodzinną przerwę w pracy.
 
– Nie możemy zjechać na dół, bo dozór jest zatrudniony przez KGHM, a my bez sztygarów nie możemy pracować – powiedział „Gościowi” jeden z pracowników Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń, jednej z kilku firm zewnętrznych wynajmowanych przez Polską Miedź. – Mimo że ten strajk nas nie dotyczy, a także pomimo, że my zarabiamy o wiele mniej od naszych kolegów z KGHM, pracując w dużo gorszych warunkach, solidaryzujemy się z nimi, bo ewentualna prywatyzacja spółki dotknie w konsekwencji i nas – dodał pracownik PBK, prosząc o zachowanie anonimowości.
 
Zarząd spółki ostrzegał przed strajkiem. Jego rzeczniczka wskazywała na straty, jakie może przynieść. Monika Kowalska tłumaczyła, że za zatrzymanie produkcji i wygaszenie hutniczych pieców zapłaci cała spółka, także górnicy. – Zdaniem zarządu, ten strajk jest nielegalny – powiedziała.
 
Te słowa nie zraziły związkowców. – Od 1989 r. wszystkie strajki na początku były nielegalne – bagatelizował słowa rzeczniczki Waldemar Brus, dodając, że od 2004 r. spółka zasiliła skarb państwa prawie 10 mld zł zysku.
 
Przypomnijmy, że w maju miedziowe związki wymusiły na ówczesnym zarządzie spółki, której szefem był wtedy Mirosław Krutin, jednorazową wypłatę w wys. 5 tys. zł. Zgoda na to miała być jedną z przyczyn zdymisjonowania Krutina. Jak oceniają analitycy, sprzedaż 10 proc. akcji KGHM, a takiej właśnie ilości chce pozbyć się rząd, mogłaby przynieść budżetowi ok. 700 mln zł. Obecnie rząd ma w swoich rękach prawie 42 proc. akcji miedziowej spółki.