Galapagos ofiarą komarów?

PAP |

publikacja 13.08.2009 08:55

Komary, które mogą przenosić choroby - śmiertelnie groźne dla wielu unikalnych gatunków żyjących na Galapagos - regularnie "przylatują" na te wyspy małymi samolotami.

Galapagos ofiarą komarów? alexwmueller/www/flickr.com(cc)

Komar gatunku Culex quinquefasciatus pośredniczy w przenoszeniu różnych chorób, m.in. ptasiej malarii, ptasiej ospy i gorączki Zachodniego Nilu. W końcu XIX w. jego inwazja na Hawaje okazała się zgubna dla ptasich mieszkańców tych wysp. Obecnością chorób przenoszonych przez te komary tłumaczy się wymarcie wielu tamtejszych gatunków, choćby ptaków zwanych hawajkami - z dawniej obecnych tam 42 gatunków i podgatunków zostało tylko 19.

Teraz C. quinquefasciatus grozi Galapagos - tzw. rajskim wyspom, słynnym z bogactwa przyrody oraz gatunków niewystępujących nigdzie indziej na świecie. Tylko tam można spotkać kilka gatunków legwanów, żółwie słoniowe, lawinowe jaszczurki czy gekony galapagoskie. Na 89 gatunków gniazdujących tam ptaków, aż 76 - np. zięby Darwina, pingwiny równikowe czy nielotne kormorany galapagoskie - nie występuje w innych miejscach kuli ziemskiej.

Dotąd uważano, że przedostanie się komarów C. quinquefasciatus na Galapagos było jednym, odosobnionym wydarzeniem w połowie lat 80. Obecnie jednak naukowcy z Uniwersytetu Leeds, Londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego (ZSL), Uniwersytetu Guayaquil, Parku Narodowego Galapagos oraz Fundacji Karola Darwina wykazali, że owad ten jest regularnie "podrzucany" na wyspy ze stałego lądu. Poza tym "napływowe" osobniki krzyżują się z populacjami miejscowymi. Okazuje się też, że ten niewielki pasażer na gapę przedostaje się z wyspy na wyspę na łodziach służących do przewożenia turystów. Oznacza to duże prawdopodobieństwo pojawienia się na całym archipelagu chorób przenoszonych przez komary.

Naukowcy badający owadzią inwazję na wyspy szukali komarów w ładowniach samolotów i prowadzili analizy genetyczne ich populacji. Pierwsza czynność pozwala ocenić, jak wiele komarów jest przewożonych na pokładach samolotów. Przeciętna ich liczba jest niewielka, ale przemysł turystyczny wiąże się z codzienną koniecznością wielu lądowań na wyspach. Z kolei badania genetyczne pozwalają oszacować, ile z owadów przetrwa na wyspach i się tam rozprzestrzeni. Wydaje się, że są one w stanie rozmnażać się od razu, gdy tylko opuszczą ładownie.

"Nasze badania świadczą o tym, iż wszystko jest gotowe, by na Galapagos wydarzyła się tragedia podobna, do tej na Hawajach. Jeśli szybko i skutecznie nie zostaną podjęte jakieś działania, kwestią czasu będzie to, kiedy przyroda z Galapagos podzieli los hawajskich ptaków" - podkreślił jeden z autorów badania, Andrew Cunningham z ZSL.

Turystyka jest głównym źródłem dochodów Galapagos. Pozwala utrzymać Park Narodowy i Rezerwat Morski. Nowe badanie pokazuje, że w pewnych sytuacjach koszty ponoszone w związku z turystyką mogą być wyższe od korzyści z niej płynących. "Kilku turystów pojęło ironię, że ich wyprawa na Galapagos może tak naprawdę zwiększyć ryzyko katastrofy ekologicznej" - mówi inny autor badania, Simon Goodman z Uniwersytetu Leeds.

Badacz zwrócił uwagę, że rząd Ekwadoru (na którego terenie znajdują się Galapagos) wprowadził ostatnio wymóg, aby wszystkie samoloty lecące na Galapagos pryskano środkiem owadobójczym. Na razie nie oceniono skuteczności tego zabiegu, a podobne środki ostrożności mają jeszcze objąć statki.