Ekshumacja w Łucku bez Polaków?

PAP |

publikacja 13.08.2009 14:56

Z przyczyn formalnych pod znakiem zapytania stoi udział polskich ekspertów w ekshumacji ciał więźniów zamordowanych przez NKWD w Łucku w 1941 roku - dowiedziała się w czwartek PAP ze źródeł ukraińskich.

Strona ukraińska nie otrzymała dotychczas z Polski żadnych wniosków w sprawie przyjazdu ekspertów - oświadczył PAP sekretarz Państwowej Międzyresortowej Komisji ds. Wojen i Represji Politycznych w Kijowie Swiatosław Szeremet.

Instytucja ta jest ukraińskim odpowiednikiem polskiej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM). Jej sekretarz Andrzej Przewoźnik mówił w poniedziałek, że prośba o zgodę na włączenie Polaków do prac w Łucku dotrze na Ukrainę w środę.

Zgodnie z zapowiedziami władz miejskich Łucka początek robót zaplanowano na najbliższy poniedziałek, 17 sierpnia.

"Osobiście nie mam nic przeciwko obecności polskich ekspertów. Wniosek pana Przewoźnika zostanie rozpatrzony, jak tylko do nas dotrze. Dodam tylko, że zgodnie z ukraińskim prawem na udzielenie odpowiedzi mamy 30 dni" - powiedział Szeremet.

"Mam nadzieję, że wraz z wnioskiem (o udział polskich ekspertów w pracach w Łucku - PAP) Przewoźnik prześle odpowiedzi na osiem listów, które wystosowałem do ROPWiM w sprawie ukraińskich upamiętnień w Polsce" - podkreślił.

Szeremet wyjaśnił, że w listach tych zwracał się do Polaków m.in. w kwestii upamiętnienia pochowanych w Łańcucie żołnierzy armii Ukraińskiej Republiki Ludowej (petlurowców), oraz odnowienia zniszczonego w kwietniu pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii na bieszczadzkiej górze Chryszczata w województwie podkarpackim.

Ukraiński odpowiednik sekretarza ROPWiM nie ukrywa, że współpraca ze stroną polską nie układa się najlepiej.

"Uzyskując od nas zgodę na pięć polskich upamiętnień na Ukrainie, dostajemy od Polaków pozwolenie na jedno ukraińskie upamiętnienie w Polsce. Uważam, że relacje między nami powinny być partnerskie, jednak mam odczucie, że tak nie jest" - zaznaczył Szeremet.

Mówiąc o pochówkach na terenie więzienia w Łucku sekretarz wyraził zdziwienie, wywołane zainteresowaniem tą sprawą w Polsce. "Większość ofiar to Ukraińcy. Nie wykluczam, że byli tam i Polacy, ale nie było ich wielu" - powiedział.

Szacuje się, że w 1941 roku, uciekając przed natarciem Niemców, NKWD rozstrzelało na terenie więzienia w Łucku 2-4 tys. osób. Większość pomordowanych to Ukraińcy. Zdaniem strony polskiej pozostali - 500-1000 osób - to Polacy.