Pozycja Grada w tej chwili niezagrożona

PAP |

publikacja 19.08.2009 10:04

Minister skarbu Aleksander Grad jest bardzo zaangażowany w sprawę stoczni i "wydaje się, że w tej chwili jego pozycja jest niezagrożona" - powiedział w środę rzecznik rządu Paweł Graś.

Poinformował też w radiowej "Trójce", że premier Donald Tusk z żalem i smutkiem przyjął fakt, iż prywatny katarski inwestor nie wpłacił pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Jest jednak optymistyczny sygnał o zainteresowaniu się rządu katarskiego przejęciem tej inwestycji - ocenił.

Dotychczasowy inwestor stoczni w Gdyni i Szczecinie katarski fundusz Stichting Particulier nie wypłacił blisko 400 mln za majątek polskich zakładów. Jego rolę może przejąć katarski fundusz państwowy - Qatar Investment Authority (QIA). Czas na decyzję ma do końca sierpnia.

Graś pytany o wcześniejszą wypowiedź premiera Donalda Tuska, że jeśli do końca sierpnia nie będzie "dobrego rozwiązania" w sprawie stoczni, minister Grad straci stanowisko, powiedział, że rząd "wierzy, że takie dobre rozwiązanie uda się, mimo wszystko, do końca sierpnia przeprowadzić".

Jak dodał, chodzi albo o przejęcie inwestycji przez rządowy katarski fundusz, albo "będzie to nowy przetarg, gdyby ta transakcja nie doszła do skutku". Jak podkreślił, "wszyscy chcielibyśmy uniknąć tego co najprostsze, ale być może najgorsze, czyli upadłości i sprzedaży majątku stoczni po kawałku".

Dopytywany o przyszłość Grada jako ministra skarbu, Graś powiedział, że "każdy z ministrów jest rozliczany przez premiera na bieżąco ze swej pracy" i każdy, jeśli popełnia jakieś błędy, może liczyć się z utratą stanowiska.

Zastrzegając, że nie chce wypowiadać się za premiera, rzecznik rządu podkreślił jednak, że "wszystko wskazuje na to, że minister Grad naprawdę robi wszystko, żeby sprawę doprowadzić do pozytywnego końca i wydaje się, że w tej chwili i w tej sytuacji jego pozycja jest niezagrożona".

Graś zaznaczył, że w sprawie stoczni premier jest w stałym kontakcie z Gradem. "Wszystko wskazuje na to, że tutaj zaangażowanie pana ministra Grada w pozytywne zakończenie tej sprawy jest ogromne i w związku z tym, może spać spokojnie" - powiedział rzecznik rządu.

Według niego, do ostatniego momentu były zapewnienia ze strony prywatnego katarskiego inwestora, że pieniądze za majątek dwóch stoczni jednak zostaną wpłacone. Graś dodał, że przedstawiciele rządu liczyli, iż list Szczecińskiego Stowarzyszenia Obrony Stoczni - w którym napisano m.in, że szczecińska stocznia mogła być "pralnią brudnych pieniędzy" - będzie tylko "pretekstem, który opóźni, ale nie uniemożliwi inwestorowi wpłatę".

Ale - jak podkreślił rzecznik rządu - zainteresowanie się inwestycją w polskie stocznie rządowego katarskiego funduszu jest dość optymistycznym sygnałem, bo fundusz ten "cieszy się na rynkach międzynarodowych dużo większym zaufaniem niż te fundusze prywatne", a na jego czele "stoi praktycznie premier Kataru".

Rzecznik rządu przyznał, że "dobre rozwiązanie" w sprawie stoczni może nastąpić później niż w sierpniu, ale - jak dodał - "poczekajmy, nie ma co uprawiać takiego czarnowidztwa". Jednocześnie zaznaczył, że sytuacja na rynkach jest znana i trzeba sobie jasno powiedzieć, że "to nie jest tak, że mamy perełkę w postaci stoczni, o którą inwestorzy zagraniczni się zabijają i za którą chcą zapłacić ogromne pieniądze".

"Sytuacja jest wręcz przeciwna. Oprócz kilku chętnych, z który fundusz katarski zgłosił najwyższą ofertę, nie ma zainteresowania stoczniami - i to jest niestety smutna prawda" - powiedział Graś. Zaznaczył, że priorytetem rządu było zapewnienie odchodzącym stoczniowcom odpraw i szukanie takich inwestorów, aby zachować, przynajmniej w jakimś stopniu, produkcję statków. Dodał, że była taka gwarancja ze strony prywatnego katarskiego inwestora.